Oglądasz wypowiedzi znalezione dla frazy: Mickiewicz Lilije
Temat: Paleoastronautyka
On Wed, 21 Mar 2001 00:08:00 +0100, "Maurycy Kulak"
<maury@polbox.comwrote:
No to ja krótko jeden przykład bajkowy i jeden literacki.
Bardzo znaną bajką występującą w wielu odmianach (u samych
braci Grimm ze trzy) jest opowieść o zamordowanej niewinnej osobie,
na której grobie wyrasta drzewko. Ktoś robi sobie z tego drzewa
fujarkę, a ta przemawia ludzkim głosem i wydaje zabójcę.
Jak Pan widzi ofiara odrodziła się poprzez drzewo rosnące
na grobie. Przykład literacki podobnej sytuacji to (oparte
również na bajce) "Lilie" Mickiewicza. Oczywiście to tylko
jedne z wielu takich opowieści.
Niech Pan pomyśli - czy drzewo życia na nagrobklu nie wydaje się
mniej niezwykłe?
Laura i Filon :)
Delfino
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Paleoastronautyka
Delfino Delphis <Delf@polbox.comnapisał w wiadomości
| Przykład literacki podobnej sytuacji to (oparte
| również na bajce) "Lilie" Mickiewicza. Oczywiście to tylko
| jedne z wielu takich opowieści.
| Niech Pan pomyśli - czy drzewo życia na nagrobklu nie wydaje się
| mniej niezwykłe?
Laura i Filon :)
:-) Ci nie. Ale np. Tristan i Izolda - owszem.
Pozdrawiam serdecznie
maurycyk
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: bardzo proszę o pomoc :(
Możesz dodać jeszcze:
"
lilie"
Mickiewicza
"Króla Olch" Johanna W. Goethego
"Romantyczność"
Mickiewicza.
Może jeszcze Faust?
Jako literaturę podmiotu wybierz jakiś słownik motywów literackich.
Z tezą zawsze jest kłopot...Ja na Twoim miejscu za tezę postawiłbym sobie: "Jak
przedstawiały się i jaką pełniły funkcję w literaturze magia, obrzędy tradycje
czy religia. I wtedy jedziesz z koksem opisując co i jak.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Problem prawdy i kłamstwa POMOCY Proszę!!!!
Witam. A co dokładnie byś chciał wiedzeć? Możesz przedstawić
Lilie Mickiewicza, możesz przedstawić Opowiadania Borowskiego tylko nie pamiętam w którym był opis jak prowadzili ich do komór gazowych i tak więźniowie ich okłamywali, że idą sie tylko myć czy coś w tym stylu. Słuch ja bym szukała przykładów kłamstwa do końca, wyjawienie okrótnej prawdy od razu i gdzie kłamstwo szybko wychodzi na jaw. Możesz napisać o Przedwiośniu gdzie ojciec okłamuje syna że w Polsce jest pięknie...
Sory, że tak haotycznie ale pisałam Ci to co mi przyszło do głowy w danej chwili;)
Pozdrawiam;)
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Cytat matura
Dokładnie
Lilie Mickiewicza, ostatnio wałkowałem
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Paleoastronautyka
Paweł Lisiak <paulusNOS@mnc.plnapisał w wiadomości
| Bajeczki nie są echem mitów, tylko samodzielnymi utworami, które
| (podobnie jak mity) przekazują ważną wiedzę o otaczającym nas
| świecie. Różnica jest tylko taka, że bajki przeznaczone są przeważnie
| dla dzieci, a mity dla dorosłych.
| Ani jedne, ani drugie nie wzięły się z powietrza, tylko z głębokiej
| wiedzy o życiu i sposobach przystosowania ludzkiego umysłu
| do tragizmu, jakim jest nacechowane.
To jedna z mozliwych drog interpretacji.
Nie. To już właściwie uznany fakt, który przyniósł znakomite efekty
w pedagogice, etnologii, teorii literatury itd.
| Gdyby pan Paweł uważniej czytał bajki nie zadawałby w innym wątku
| tej dyskusji pytania "co robi drzewo życia na nagrobku".
| Po prostu by to wiedział.
A fakt, bajek to raczej nie czytywalem.
No to ja krótko jeden przykład bajkowy i jeden literacki.
Bardzo znaną bajką występującą w wielu odmianach (u samych
braci Grimm ze trzy) jest opowieść o zamordowanej niewinnej osobie,
na której grobie wyrasta drzewko. Ktoś robi sobie z tego drzewa
fujarkę, a ta przemawia ludzkim głosem i wydaje zabójcę.
Jak Pan widzi ofiara odrodziła się poprzez drzewo rosnące
na grobie. Przykład literacki podobnej sytuacji to (oparte
również na bajce) "Lilie" Mickiewicza. Oczywiście to tylko
jedne z wielu takich opowieści.
Niech Pan pomyśli - czy drzewo życia na nagrobklu nie wydaje się
mniej niezwykłe?
Tak? Bardzo mozliwe. W takim razie sie pomylilem. I nie ma juz zadnych
kontrowersji co do znaczenia poszczegolnych symboli?
AFAIK nie. Obiecuję jeszcze sprawdzić.
Pozdrawiam serdecznie
maurycyk
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Paleoastronautyka
Maurycy Kulak napisał(a) w wiadomości: <998nrh$eo@news.tpi.pl...
| To jedna z mozliwych drog interpretacji.
Nie. To już właściwie uznany fakt, który przyniósł znakomite efekty
w pedagogice, etnologii, teorii literatury itd.
Hmm, jeśli pozostaniemy przy Pacalu, to jedyne uznane fakty są takie, że
taka płyta istnieje i kto jest na niej przedstawiony. Wszystko ponadto - to
interpretacje. Oczywiście - jedne bardziej, inne mniej prawdopodobne. Jedne
uznawane przez większość naukowców, inne przez mniejszość (Daeniken nie jest
jedyny). Jedne mocniej, inne słabiej umocowane w innych znaleziskach. Ale
wciąż intepretacje.
| Gdyby pan Paweł uważniej czytał bajki nie zadawałby w innym wątku
| tej dyskusji pytania "co robi drzewo życia na nagrobku".
| Po prostu by to wiedział.
| A fakt, bajek to raczej nie czytywalem.
No to ja krótko jeden przykład bajkowy i jeden literacki.
Bardzo znaną bajką występującą w wielu odmianach (u samych
braci Grimm ze trzy) jest opowieść o zamordowanej niewinnej osobie,
na której grobie wyrasta drzewko. Ktoś robi sobie z tego drzewa
fujarkę, a ta przemawia ludzkim głosem i wydaje zabójcę.
Jak Pan widzi ofiara odrodziła się poprzez drzewo rosnące
na grobie.
Ale przecież w bajkach istnieje wiele sposobów odradzania się zmarłych i ich
kontaktów z żywymi. Duchy, szmery w lesie, zwierzęta, obrazy w jeziorze itp.
Przykład literacki podobnej sytuacji to (oparte
również na bajce) "Lilie" Mickiewicza. Oczywiście to tylko
jedne z wielu takich opowieści.
Niech Pan pomyśli - czy drzewo życia na nagrobklu nie wydaje się
mniej niezwykłe?
O ile rzeczywiście uznamy, że to drzewo tam jest.
| Tak? Bardzo mozliwe. W takim razie sie pomylilem. I nie ma juz zadnych
| kontrowersji co do znaczenia poszczegolnych symboli?
AFAIK nie. Obiecuję jeszcze sprawdzić.
Niech Pan nie robi sobie kłopotu, to nic ważnego.
Pozdrawiam serdecznie
maurycyk
Pozdrawiam
Paulus
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: USTNY Polski!!! pomocy;(
MIT o Demmeter i Persefonie. Ballady A.
Mickiewicza-
Lilije,Deszcz jesienny. Chlopi
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: kwiaty w tytulach ksiazek....:-))
Kwiaty zła Charlesa Baudelaire'a
Lilie Mickiewicza jeśli wydane osobno ;)) to książka
Antologia Młodopolskie wiersze o kwiatach
Słoneczniki H. Snopkiewicz
i Kwiatki św. Franciszka :)))
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Paleoastronautyka
Paweł Lisiak <paulusNOS@mnc.plnapisał w wiadomości
Maurycy Kulak napisał(a) w wiadomości: <998nrh$eo@news.tpi.pl...
| To jedna z mozliwych drog interpretacji.
| Nie. To już właściwie uznany fakt, który przyniósł znakomite efekty
| w pedagogice, etnologii, teorii literatury itd.
Hmm, jeśli pozostaniemy przy Pacalu, to jedyne uznane fakty są takie, że
taka płyta istnieje i kto jest na niej przedstawiony. Wszystko ponadto -
to
interpretacje.
Przepraszam. Wyciąłem trochę za dużo tekstu i mogło się wydawać,
że "interpretacja" albo "fakt" odnosi się do Pacala. W rzeczywistości
to co napisałem odnosi się do znaczenia bajek i podobieństw łączących
je z mitami.
Oczywiście - jedne bardziej, inne mniej prawdopodobne. Jedne
uznawane przez większość naukowców, inne przez mniejszość (Daeniken nie
jest
jedyny). Jedne mocniej, inne słabiej umocowane w innych znaleziskach. Ale
wciąż intepretacje.
Oczywiście. W tej sprawie zgadzam się z Panem. Spieramy się tylko
o to, czy któraś (a jeśli tak to która) interpretacja jest o wiele bardziej
prawdopodobna od innych.
| No to ja krótko jeden przykład bajkowy i jeden literacki.
| Bardzo znaną bajką występującą w wielu odmianach (u samych
| braci Grimm ze trzy) jest opowieść o zamordowanej niewinnej osobie,
| na której grobie wyrasta drzewko. Ktoś robi sobie z tego drzewa
| fujarkę, a ta przemawia ludzkim głosem i wydaje zabójcę.
| Jak Pan widzi ofiara odrodziła się poprzez drzewo rosnące
| na grobie.
Ale przecież w bajkach istnieje wiele sposobów odradzania się zmarłych i
ich
kontaktów z żywymi. Duchy, szmery w lesie, zwierzęta, obrazy w jeziorze
itp.
Zgadza się - i każdy z tych typów ma swoją konkretną funkcję.
Podobnie też jest z symbolami pojawiającymi się na nagrobkach.
Jednak zdziwił Pana akurat ten konkretny symbol - dlaczego
na płycie poświęconej osobie zmarłej pojawia się drzewo życia.
Podając rozmaite przykłady chcę wykazać, że w wielu różnych
kulturach na wiele sposobów wiązano drzewo (czy szerzej: roslinę)
rosnące na grobie z jakąś formą odrodzenia się czy zmartwychwstania.
| Przykład literacki podobnej sytuacji to (oparte
| również na bajce) "Lilie" Mickiewicza. Oczywiście to tylko
| jedne z wielu takich opowieści.
| Niech Pan pomyśli - czy drzewo życia na nagrobklu nie wydaje się
| mniej niezwykłe?
O ile rzeczywiście uznamy, że to drzewo tam jest.
Tak. W tym wypadku chciałem tylko wykazać że _jeśli_
drzewo tam jest, jego obecność wcale nie jest czymś niezwykłym.
O dowody na to, że rzeczywiście drzewo jest tam pytał
mnie już Mr McKey i obiecałem je w najbliższym czasie
przedstawić.
Pozdrawiam serdecznie
maurycyk
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Co "bardzo mądrzy ludzie" chcą zrobić z naszymi dziećmi?
Podobnie, jak Krzysiek, chodziłam do pięciu podstawówek. Podobnie, jak on, mam mieszane uczucia, gdy wspominam tamte lata.
Pamiętam tych najlepszych nauczycieli i tych najgorszych (przeciętni wypadli mi z głowy). Miałam szczęście do polonistek, które potrafiły zachęcić do pisania opowiadań i bajek, czytania poezji. Pamiętam zwłaszcza jedną, która nie uczyła bezpośrednio mojej klasy, lecz kilka razy miała z nami zastępstwo. Była "sztywna", surowa i wymagająca. Bałam się jej na początku. Ale kiedy zaczęłam chodzić na kółko literackie, które prowadziła, pokochałam ją. Wspaniale czytała nam "
Lilie"
Mickiewicza (i inne jego utwory) - sprawiła, że znalazłam przyjemność w recytacji (i zaczęły się konkursy recytatorskie).
Z tych "złych" pamiętam pana od PO - chorego militarystę. Zero szacunku dla ucznia. Jedyny cel - udowodnienie mu, że jest głupim uczniakiem. Wszyscy go nienawidzili.
Pani od geografii - trzymająca uczniów na dystans, wymagająca, lecz nie za bardzo skora do tłumaczenia nie rozumianych przez uczniów zawiłości. Lekcje prowadziła w sposób wyjątkowo nudny.
Matematyczka - złośliwa, stronnicza baba. Wybierała sobie uczniów, których lubiła, i za którymi ewidentnie nie przepadała - dając wszystkim to odczuć.
Na początku powinnam wspomnieć dyrektora mojej pierwszej podstawówki, który podsumowała mnie (8-9 letnią dziewczynkę): "Jaki brat, taka siostra". Mój bliźniak słynął z niekonwencjonalnych pomysłów, więc dyrcio poszedł na łatwiznę i wydał jasnobrzmiący werdykt.
To w podstawówce, moim zdaniem, dzieci uczą się systematyczności i uczenia się w ogóle. To wtedy rozwija się ich pęd poznawczy, lub się go zabija. Pamiętam, jakim koszmarem były dla mnie lekcje fizyki. Nie rozumiałam "o czym ten pan do mnie rozmawia"
A on dziwił się, że nie rozumiem.
Liceum. Tu podobnie - wspaniali ludzie z zapałem, bogaci wewnętrznie i sfrustrowani cierpiętnicy (ale uparcie twierdzący, że ich przedmiot jest najważniejszy) - w różnym wieku: od początkujących nauczycieli po emerytów na półetacie.
Kogo pamiętam?
Chemiczkę, która była cholernie wymagająca, ale nie kwapiła się do pomocy, gdy widziała, że nie radzę sobie z wzorami chemicznymi. Pomogły mi koleżanki, które cierpliwie rozwiązywały ze mną równania chemiczne. Ona była z tych, co uważają swój przedmiot za najważniejszy.
Historyczka - zrobiła z tak pięknego, barwnego przedmiotu nudę i dłużyznę. Historyczne anegdoty i ciekawe fakty poznawałam u znajomych - studentów historii.
Ta pani była też wychowawcą naszej klasy. Po maturze jedna z moich koleżanek powiedziała jej, że ma kamień zamiast serca.
Ukochałam sobie natomiast znowu polonistę - historyka. Przewspaniały starszy pan kochający młodzież. Miałam z nim tylko zastępstwa, ale chodziłam do niego na kółko recytatorskie.
Pani od biologii - fajna babeczka i dobry pedagog. Umiała zmotywować nas do nauki.
Facet od muzyki i gry na instrumencie - wiedział, jak przekazać nam wiadomości, jak nakłonić do nauki w domu, a jednocześnie był na luzie.
Pamiętam, jak czułam się nie rozumiana przez większość nauczycieli, którzy nie traktowali uczniów jednostkowo, lecz jak masę - bezwolną i bezmyślną. Pamiętam, że wszelka inność była źle widziana, indywidualizm był nie na miejscu, a dyskusje ucznia z nauczycielem niedopuszczale. Ale to była szkoła z tzw. tradycjami - mundurki i tarcze oraz pieśń na ustach (o przyjaźni polsko-radzieckiej).
Na szczęście po zmianie dyrektora przyszła lekka odwilż, więc my - niepokorni uczniowie - wzięliśmy sprawę we własne ręce.
Miło się to teraz wspomina - z perspektywy czasu. Pamięć jest wybiórcza i stara się zatrzymać dla siebie raczej przyjemne wspomnienia. Moja, niestety, zatrzymała kilka niemiłych - dotyczących relacji z rówieśnikami. I nie wiem, co o ich wpływie na moją młodą wóczas psychikę myśleć. Bo w szkole (liceum) trenowałam asertywność i bycie sobą, kiedy jednej z dziewczyn zaczął przeszkadzać mój "żydowski nos" i doprowadziła do tego, że prawie wszystkie dziewczyny obróciły się przeciwko mnie (z obawy, że im też dokuczy). Ćwiczyłam też wpółczucie i siłę w przeciwstawianiu się nietoleranji i wrogości wobec słabszych, chorych, odstających od większości. Nauczyłam się, że ludzie potrafią być okrutni i wyrachowani, cwani i interesowni. Ale poznałam też kilka wspaniałych osób, które ( choć byly drobiną wobec tej większości) zostawiły w mym życiu piękne ślady - sprawiły, że stałam się lepsza.
I tu właśnie rozumiem (chyba?), co chciała powiedzieć Hermiona.
Szkoła to przedsmak naszego życia dorosłego. Tu poznajemy wszelkiej maści charaktery - czarne i białe, i szare. Stajemy w różnorakich sytuacjach - budujących, kompromitujących, zawstydzających. Jesteśmy zmuszani do walki, podejmowania decyzji. Uczymy się oceniać ludzi, a właściwie ich rozpoznawać - wróg, czy przyjaciel? Uczymy się obserwować innych, poznajemy, że ludzie są różni - mądrzy, głupi, puści, uduchowieni, nudni, fascynujący, dobrzy, zagubieni, zawistni, skomplikowani.
Ja wyszłam cało z tej głębokiej wody. Wiem jednak, że są tacy, którzy pozostawieni samym sobie w tym żywiole, zostali przygnieceni, przygaszeni, zmiętoszeni. Nie potrafili odnaleźć siebie, wycofali się, poddali się tym "złym" przystając do nich lub stając się ich pachołkami.
Ilu takich ludzi - teraz dorosłych spotykamy w koło? Zakompleksionych, bezkręgowych, słabych psychicznie, uległych, nie mających własnego zdania, nie umiejących posługiwać się własnym systemem wartościowania?
Tak, szkoła to społeczność. Tyle tylko, że często pozbawiona kontroli dorosłych mądrych ludzi.
Zgadzam się, że trzeba zmienić polską szkołę. Mam jednak wrażenie, że taniej będzie kosztowała DE (jeśli będzie dopuszczona do realizacji).
Dorka
przedszkolanka z wykształcenia
niedoszła nauczycielka
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plerfly06132.opx.pl