Zmarł Wielki PolaK / arch. RMF
Minionej nocy w jednym z warszawskich szpitali zmarł Jan Nowak-Jeziorański,
legendarny "kurier z Warszawy". Był żołnierzem AK, emisariuszem rządu
londyńskiego, wielkim autorytetem.
Miał 92 lata. Całe swoje życie służył krajowi. Podczas II wojny światowej
jako kurier i emisariusz Naczelnego Wodza i Komendanta Głównego Armii
Krajowej, odbywał wyprawy do Sztokholmu i Londynu.
Urodził się w 1913 roku w Warszawie. Był pisarzem i publicystą. Uczestniczył
w kampanii wrześniowej 1939r., następnie działał w Związku Walki Zbrojnej.
Został włączony do Akcji "N" prowadzącej dywersję na terenach polskich
przyłączonych do Rzeszy i na obszarze samych Niemiec.
Od początku 1943 r. był kurierem AK do rządu polskiego w Londynie. Przewoził
korespondencję specjalnego znaczenia i poufne raporty. Używane w okresie
konspiracji fałszywe nazwisko Jan Nowak stało się później równie znane, jak
jego własne.
Miał 92 lata / arch. RMF
Po powrocie do Polski wziął udział w powstaniu warszawskim. Za zasługi
wojenne został odznaczony orderem Virtuti Militari (1944 r.). W grudniu
1944r. udało mu się przedostać do Londynu. Tam początkowo pracował w BBC. Od
powstania Radia Wolna Europa (1949) włączył się w jego pracę. W latach
1952-76 był dyrektorem Rozgłośni Polskiej RWE. Walczył przeciw cenzurze i
monopolowi informacyjnemu władz PRL.
Dzięki kierowanemu przez niego radiu cały świat dowiadywał się o represjach
wobec przeciwników systemu komunistycznego i kościoła katolickiego. Po
przejściu na emeryturę osiedlił się w USA, gdzie włączył się w działalność
Kongresu Polonii Amerykańskiej. Był jednym z jej dyrektorów, a także jednym
z organizatorów międzynarodowej pomocy dla "Solidarności", rzecznikiem idei
wolnej Polski za oceanem, którego wysłuchiwali najważniejsi amerykańscy
politycy.
Był doradcą do spraw Europy Wschodniej w Departamencie Stanu USA. Był jednym
z nielicznych ludzi, którzy mieli prawo dzwonić bez zapowiedzi do
prezydentów USA.
Od 1989 r. często przebywał w Polsce. W 2002, po prawie 60 latach emigracji
na stałe wrócił do Warszawy. - Dobrze jest wrócić do kraju. Przychodzi
moment, kiedy nie wolno patrzeć na kraj z oddali. Dlatego postanowiłem
patrzeć na Polskę z bliska - mówił wtedy Nowak -Jeziorański.
Jest doktorem honoris causa największych polskich uczelni (Uniwersytetu
Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Wrocławskiego, Uniwersytetu
Gdańskiego, Uniwersytetu Jagiellońskiego - przyp. red.). Opublikował trzy
książki wspomnieniowe: Kurier z Warszawy, Wojna w eterze i Polska z oddali.
W 1995 r. ukazał się wybór jego najciekawszych artykułów z prasy polskiej z
lat 1993-95 pt. "Rozmowy o Polsce", zaś w 1999 r. zbiór tekstów "Polska
wczoraj, dziś, jutro".
(INTERIA.PL/RMF/PAP)
Rokita, Diabeł Polny napisał(a):
| Proszę więc określić postawę dra Przemysława Kiszkowskiego oraz profa
| Zbigniewa Jacyny-Onyszkiewicza w sposób jednoznaczny. Dla przypomnienia:
| - forsociąg
| - trochę podobny do chorego psychicznie
| - paragon
| - nawiedzeniec
| - naukowiec
| - scep
| Oczekuję tu jakiegoś jednoznacznego stanowiska... jednak :)
| Chętnie odpowiem precyzyjnie, ale nic za darmo - potrzebny mi namiar
| na sukces cold fusion. Serio.
Niestety - sytuacja nie jest taka prosta :) Nie ja zacząłem nagonkę... :)
Aha - Jacyna-Onyszkiewicz to profesor. Fizyki. Teoretycznej.
| Aha... i jeszcze: jaka jest różnica między harekrysznowcem Cremo
| piszącym "Zakazaną archelogię", a katolikiem Jacyną-Onyszkiewiczem
| (poseł z LPRu) piszącym o "Pewnych aspektach modeli Boga" czy
| kwantach trójcy?
| Wielka, jeden z nich jest najprawdopodobniej forsociągiem a drugi
| najprawdopodobniej kretynem. Musiałbym osobiście pogadać żeby
| doprecyzować.
Czyli ok. Nauka = paranauka ;)
Nie - nie ma podstaw logicznych do takiego wniosku. Taka logika to
domena paranauk. Nawet nie ma podstaw do jakiejkolwiek statystyki, a i
to byłoby za mało...
W paranauce jest tak samo jak w nauce.
Dokładnie nie.
Zero różnic.
same różnice.
Oto mi właśnie chodziło.
Zeby nie zrozumieć?
Oczekiwałem czegoś wprost przeciwnego.
| zieeew... trafiony... zatopiony...
| Pamiętaj, że dalej nie uzgodniliśmy, czy trójca święta jest kwantowa,
| czy nie. Pora to wreszcie zrobić.
| Ja sie do tego nie nadaję.
| Nie należy kopać leżących, bo to niehigienicznie. :-)
No to niech tak będzie w następnych opowieściach: jeśli wyskoczysz z
Cremo, to ja natychmiast z Kiszkowskim (BTW - to ten, co udowadniał, że
radiestezja jest szatańska). I wtedy znów mamy remis: nauka = paranauka.
Cremo to manipulant. Kiszkowski też palant. O co chodzi?
| Czy diabeł z zasady podkula ogon i chowa głowę w piasek, kiedy mowa o
| trójcach, duchach i innych świętych oraz, mówiąc oględnie, tchórzy?
| Oooo... prowokatorek? :-)
Nie, ale właśnie rodzi mi się takie, na razie dość blade, przypuszczenie ;)
Serio:
Ja nie dyskutuje o sprawach religijnych. To inna klasa problemu po
prostu. A na pewno nie na listach dyskusyjnych.
...
| niemniej jednak należy pamiętać, że duch owe fullereny może określić
| mianem szatańskich. I wtedy...
| wiem, przesrane :-)
Otóż to.
Ja może z historii techniki przypomnę iście "szatańskie" pomysły:
- parowóz
- samochód
- samolot
- ...
- radiestezja :))))
Radiestezja jest naprawdopodobniej związana z prostym zjawiskiem
fizycznym. Ale o tym tyko w realu bede gadał :-)
| R.
BTW: Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, profesor zwyczajny na Wydziale Fizyki
Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktor honoris causa
Uniwersytetu w Królewcu jest autorem ponad 100 prac naukowych i książek
z zakresu fizyki teoretycznej oraz fundamentalnych problemów teorii
kwantów i kosmologii kwantowej.
Hmm... już sam nie wiem, co o tym mam sądzić...
Posłużę się cytatem:
"...że paraliż postepowy najzacniejsze trafia głowy..."
I czym sie tu podniecać?
Rozumiem problem, to był Twój autorytet i przepadł... :-)
Spróbuj popatrzeć na te sprawy w innej skali - nie tylko mikro.
R.
Poznański Czerwiec '56 na płycie CD i w internecie
Piotr Bojarski 03-02-2006 , ostatnia aktualizacja 03-02-2006 18:35
Tramwaj przypominający ten z lat 50. mknął ku Cegielskiemu, a w środku
pasażerowie słuchali z głośników dramatycznych relacji świadków Poznańskiego
Czerwca.
W taki nietypowy sposób promowano wczoraj płytę "Poznański Czerwiec '56",
wydaną przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną i Centrum Animacji Kultury w
Poznaniu. Na półgodzinnej płycie znalazły się m.in. fragmenty reportaży
radiowych z roku 1981 "Kędy siew padnie zdrowy" i "Broniłem Czerwca"
autorstwa Barbary Miczko-Malcher i Agaty Ławniczak, fragmenty wystąpień
Stanisława Hejmowskiego i Michała Grzegorzewicza - obrońców w procesach
poznańskich, fragmenty homilii Jana Pawła II wygłoszonej w 1997 r. na placu
Mickiewicza w Poznaniu, komentarz historyczny dr. Stanisława Jankowiaka
(IPN). Wszystkie archiwalne materiały dźwiękowe pochodzą ze zbiorów Radia
Merkury.
Tramwaj promocyjny wyjechał wczoraj z zajezdni MPK na Gajowej, skąd w 1956
r. wyszli na ulice miasta tramwajarze. Tramwaj poruszał się po trasie
związanej z wydarzeniami Czerwca: rondem Kaponiera, ulicą 28 Czerwca 1956.
Autorki - reporterki Radia Merkury Barbara Miczko-Malcher i Agata
Ławniczak - opowiadały pasażerom, w ogromnej większości dziennikarzom, o
trudnych realiach życia w latach 50. w Poznaniu. Miczko-Malcher tłumaczyła,
jak ważną rolę odgrywały w 1956 r. w Poznaniu zakłady Cegielskiego. - To
były zakłady z piękną, przedwojenną tradycją. Ci ludzie mieli honor. I co
zrobiono z tym honorem? Podkręcono tym ludziom śrubę w ramach planu
sześcioletniego - opowiadała.
- Pracownicy W-3, wydziału, na którym pracował Stanisław Matyja, musieli
pracować po 12-14 godzin, żeby wykonać narzucone im normy. Kierownicy
dostawali za to nagrody, dla pracowników było "socjalistyczne
pozdrowienie" - mówiła Ławniczak.
Obie reporterki w 1981 r. uwieczniły w swoich audycjach wypowiedzi Matyi,
Jana Suwarta, Egona Naganowskiego i Anny Strzałkowkiej - matki Romka, jednej
z najmłodszych ofiar Czerwca. - Ci ludzie po raz pierwszy od 25 lat mogli
opowiedzieć o tych wydarzeniach. Mówili o nich z żarem, który pozostał w
tych nagraniach - wspominała Miczko-Malcher.
W tramwaju jechał m.in. Adam Suwart, syn sądzonego za udział w Czerwcu Jana
Suwarta. W pewnym momencie z głośnika popłynęła relacja jego ojca. - Jak
myślisz, czy twój tata jedzie w tej chwili z nami? - zapytaliśmy. Adam tylko
się uśmiechnął.
Płytę w cenie 10 zł można nabyć m.in. w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej.
Stronę internetową poświęconą Czerwcowi i szczegółom obchodów 50. rocznicy
tych wydarzeń przygotowują pracownicy Urzędu Miasta. Powinna być gotowa w
przyszłym tygodniu. - Znajdzie się na niej m.in. historia Czerwca i historia
pomnika Ofiar Czerwca - wyjaśnia Wojciech Pelc, kierownik oddziału serwisów
informacyjnych UM. Atrakcją strony ma być animacja robotniczych pochodów
przez miasto z 28 czerwca 1956 r.
Boimy się plakatów
Wtorek, 28 lutego 2006r.
Poznaniacy zaczynają się bać. Wszystko przez plakaty, które od wczoraj wiszą
w tramwajach. Na każdym historia męczennika za wiarę - który zginął w kraju
muzułmańskim lub został przez jego mieszkańców uwięziony. Polscy muzułmanie
mówią: to skandal!
http://www.poznan.naszemiasto.pl/zdjecie/574037_40_1.html
Prawie 300 zdjęć chrześcijańskich męczenników, zamordowanych lub
prześladowanych przez islamistów wisi od wczoraj w miejskich tramwajach.
Plakaty zapraszają na piątkową drogę krzyżową na Placu Mickiewicza w
Poznaniu. Dyrekcja poznańskiego MPK nie widzi w akcji nic niezwykłego, a
część pasażerów oburzają wizerunki męczenników.
- Ani to miejsce ani czas na to, by w naszych tramwajach wisiały portrety
chrześcijańskich męczenników. Dlaczego my pasażerowie nie możemy mieć
żadnego wpływu na to, co dzieje się w tramwajach, którymi musimy jeździć?!
To oburzające. Nie ma nic gorszego niż bezsilność - przyznała rozgoryczona
poznanianka, Maria Malewska.
Warszawa zrezygnowała
Podobne plakaty chciano zamieścić w warszawskich tramwajach, ale organizator
akcji Fundacja św. Benedykta z Poznania nie otrzymała zgody. Tramwaje
Warszawskie odmówiły udostępnienia miejsc reklamowych, bo - jak argumentują
przedstawiciele firmy - najpierw powinny opaść emocje związane z
publikacjami karykatur Mahometa, które tak wzburzyły społeczność islamską w
Polsce. - To nie jest poszukiwanie dialogu, to szukanie pretekstu do
konfliktu. To sprowokuje niepotrzebne dyskusje między religiami - mówi
arabista, prof. Janusz Danecki.
Kogo to oburza?
Zbigniew Czerwiński, szef Rady Fundacji zapewnia, że akcja nie jest
skierowana przeciwko muzułmanom. Nic kontrowersyjnego w plakatach nie widzi
też MPK. Zbigniew Rusak, zastępca dyrektora ds. organizacji przewozów,
traktuje akcję, jak zwykłą kampanię informacyjną. - Mamy pozytywną opinię z
Kurii - mówi.
Wśród części pasażerów miejskich tramwajów dominowała obojętność i brak
zainteresowania akcją, ale wielu miało pretensje, że MPK naraża ich na
ryzyko. Głosy protestu dotarły także do MPK. - Dzwoniła do nas matka, która
wyraziła obawę o bezpieczeństwo swojego dziecka - potwierdza dyr Rusak.
Poznańska społeczność muzułmańska jest oburzona. Nie chce jednak
protestować. - Nie będziemy tej sprawie nadawać rozgłosu, bo o to chodzi
pomysłodawcom akcji - ucina dr Hussein ben Amer z gminy muzułmańskiej w
Poznaniu.
- To wewnętrzna decyzja MPK - informuje pracownik biura prasowego Urzędu
Miasta. Zainteresowani reakcją poznaniaków są jednak radni. - Jeżeli pojawią
się krytyczne głosy mieszkańców komisja zajmie się tą sprawą - zapewnia
Miron Perliński z miejskiej komisji bezpieczeństwa. - Być może dyrektor MPK
nie przemyślał skutków, jakie może wywołać akcja.
Czujemy się zagrożeni!
Nie chcemy, by portrety chrześcijańskich męczenników wisiały w poznańskich
tramwajach. Czujemy się zagrożeni! Tramwaj to nie miejsce na wieszanie
takich wizerunków.
Aleksandra Kmiecik, Poznań
Kto nam zagwarantuje, że za wiszące plakaty nie będzie nigdy żadnego odwetu?
To pomysł nie tylko bezsensowny ale i niebezpieczny. Czy mamy chodzić
pieszo? Córka już stwierdziła, że w centrum do tramwaju nie wsiądzie, bo
jeśli coś miałoby się stać, to pewnie tam.
Agata Szafran
Nie chcemy takich plakatów, tym bardziej, że nie jest to przejaw żadnej
tolerancji. Gdyby tak miało być, wśród chrześcijańskich męczenników
musieliby znaleźć się również przedstawiciele innych wyznań. Komu i czemu ma
służyć ten niedobry pomysł? Chyba jedynie pogłębianiu przepaści między
religiami! Adam Woźniak
Dopiero trochę uspokoiliśmy się po sprawie karykatur Mahometa i
przeprosinach naszego premiera, a tu znów ktoś wtyka kij w mrowisko. Ludzie
dajmy sobie spokój. Co by powiedział na to nasz Ojciec Święty, gdyby żył!
Paweł Jaworski
Marcin ROGOZIŃSKI - Gazeta Poznańska
Męczennicy jeżdżą w tramwajach
asa, gw 28-02-2006, ostatnia aktualizacja 27-02-2006 23:59
Zdjęcia chrześcijańskich męczenników pojawiły się wczoraj w poznańskich
tramwajach. - To niepotrzebne jątrzenie - komentują arabiści. Dlaczego
portrety budzą kontowersje?
Na fotografie ludzi, którzy zginęli w Chinach, Indonezji, Turcji, Pakistanie
i Republice Burundi, można się natknąć w kilkudziesięciu tramwajach. W
każdym jest jedna ramka ze zdjęciem, a oprócz nazwiska męczennika także
informacja, za co zginął, w którym roku i w jakim kraju. Plakaty zapraszają
też na drogę krzyżową na placu Mickiewicza w Poznaniu w najbliższy piątek.
Akcja "Współcześni męczennicy" potrwa tydzień. Kosztuje 6 tys. zł i
finansuje ją powstała w Poznaniu Fundacja św. Benedykta. Jej przedstawiciele
twierdzą, że wizerunki męczenników mają przypominać o ludziach, którzy
zginęli za to, że byli wyznawcami wiary chrześcijańskiej. Wsród nich
znalazło się m.in. zdjęcie włoskiego księdza zastrzelonego kilka tygodni
temu w Turcji przez młodego muzułmanina. Wydarzenie to kojarzono z
protestami wyznawców islamu przeciwko opublikowaniu karykatur Mahometa przez
europejską prasę.
Dlatego muzułmanie widzą w poznańskiej akcji dalszą część konfliktu "o
Mahometa". Twierdzą też, że należałoby wystawić zdjęcia męczenników
wszystkich wyznań, a nie tylko chrześcijan. I zapowiadają protesty.
Przeciwnicy akcji mówią też, że publiczny środek komunikacji to nie miejsce
na wywieszanie fotografii męczenników. Podkreślają, że zwykle na tramwajach
można oglądać reklamy, np. proszków do prania. Dr Piotr Kłodkowski,
orientalista z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, uważa,
że lepiej byłoby, gdyby zdjęcia męczenników zawisły na billboardach i to
dopiero za 2-3 miesiące. - Teraz można to odebrać jako swoistą wymianę
ciosów - mówi.
Podobnego zdania jest profesor Janusz Danecki, arabista ze Szkoły Wyższej
Psychologii Społecznej w Warszawie: - Sprawa ma charakter prowokacji. Może
spowodować zaostrzenie konfliktu - przyznaje profesor Danecki.
Inne miasta poczekają
Zdjęcia męczenników miały się pojawić w tramwajach w Warszawie, ale w
ostatniej chwili przewoźnik odmówił współpracy z fundacją. Krzysztof Karos,
prezes Tramwajów Warszawskich, myśli o powieszeniu portretów "za kilka
tygodni". W innych miastach, np. w Katowicach, też na razie zdjęć nie
powieszą. Bolesław Knapik z zarządu firmy Tramwaje Śląskie SA mówi, że
tramwaje nie są miejscem do prowadzenia akcji o zabarwieniu
polityczno-religijnym. - My udostępniamy odpłatnie powierzchnię na reklamy
komercyjne i nieodpłatnie np. na akcje charytatywne - wyjaśnia Knapik.
| a słyszałeś o drugim obiegu.
Nawet miałem w rękach.
skąd był papier na to?
| i ile było potrzeba papieru (nakład).
Nie wiem czy podawano nakład w jego przypadku. Możemy założyć, że to nie
jest istotne i podejrzenia idące w tym kierunku nie sa słuszne.
poczytaj sobie:
W 1964 roku rozpoczął studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu
Warszawskiego. Już rok później został zawieszony w prawach studenta za
rozpowszechnianie wśród kolegów listu otwartego do członków PZPR
autorstwa Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, w którym autorzy
wzywali do rozpoczęcia naprawy systemu politycznego w Polsce. Drugi raz
został zawieszony w 1966 za zorganizowanie spotkania dyskusyjnego z
Leszkiem Kołakowskim, który został kilka tygodni wcześniej wyrzucony z
PZPR za krytykę jej władz.
W 1965 roku PZPR zakazało druku jego tekstów. Od tego czasu pisywał
teksty pod pseudonimami do "Życia Gospodarczego", "Więzi", "Literatury".
W marcu 1968 roku został ostatecznie relegowany z uczelni za aktywny
udział w tzw. Wydarzeniach Marcowych, czyli protestach studentów i
środowiska akademickiego, zapoczątkowanego zdjęciem przez cenzurę
inscenizacji "Dziadów" Mickiewicza ze sceny Teatru Narodowego. Wkrótce
po relegowaniu został aresztowany i skazany na 3 lata więzienia za
"wybryki chuligańskie", polegające w istocie na uczestniczeniu w
Wydarzeniach Marcowych.
Po zwolnieniu z więzienia na mocy amnestii z roku 1969 otrzymał zakaz
kontynuowania jakichkolwiek studiów wyższych ("wilczy bilet"). Dopiero w
połowie lat 70. pozwolono mu kontynuować studia, które ukończył
eksternistycznie na Wydziale Historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w
Poznaniu.
Po zwolnieniu z więzienia najpierw pracował przez dwa lata na stanowisku
spawacza w Zakładach im. Róży Luksemburg a następnie, z rekomendacji
Jacka Kuronia, został osobistym sekretarzem Antoniego Słonimskiego.
W latach 1976-1977 przebywał w Paryżu, po powrocie do Polski włączył się
w działalność istniejącego już od kilku miesięcy Komitetu Obrony
Robotników, jednej z najbardziej znanych organizacji opozycyjnych lat
70., stając się jednym z najbardziej aktywnych działaczy opozycji. Był
też jednym z pomysłodawców i założycieli Towarzystwa Kursów Naukowych.
W latach 1977-1989 był redaktorem lub współpracownikiem niezależnych
pism wychodzących w tzw. drugim obiegu (czyli nielegalnie, poza
cenzurą): "Biuletyn Informacyjny", "Zapis", "Krytyka" oraz członkiem
kierownictwa największej podziemnej oficyny wydawniczej: NOWa.
W latach 1980-1989 był doradcą Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność" i
Komisji Hutników "Solidarności".
W stanie wojennym, w grudniu 1981 został najpierw internowany, a
następnie po odmowie podpisania tzw. lojalki i zgody na dobrowolne
opuszczenie kraju, został postawiony w stan oskarżenia i osadzony w
areszcie pod zarzutem "próby obalenia ustroju socjalistycznego". W
areszcie przebywał bez wyroku do 1984 na skutek celowo przedłużanego
przez prokuraturę procesu. W areszcie podjął wielotygodniową głodówką
protestacyjną, domagając się zakończenia lub umorzenia jego sprawy i
uznania go za więźnia politycznego. W 1984 na mocy amnestii jego sprawa
została umorzona, co spowodowało wypuszczenie go z aresztu.
W 1985 został ponownie aresztowany i tym razem skazany na 3 lata
więzienia – za udział w próbie zorganizowania strajku w Stoczni
Gdańskiej im. Lenina. Już w następnym roku został jednak uwolniony,
ponownie na mocy amnestii.
a teraz powiedz gdzie w tych czasach były Lechujarki.
Paweł
Właśnie w TV padło takie smutne zdanie, ze aby być prezydentem Warszawy
Kazio
Marcinkiewicz nie musi nawet zmieniać adresu, bo kandydat nie musi być
Warszawiakiem.
I to jest smutne a wręcz tragiczne.
To by sugerowało, że mimo, podobno 14 lat mieszkania w naszym
mieście, jest nadal zameldowany w Gorzowie Wlkp.
A co ten pan robił tyle lat w Warszawie?
Bo jakoś kojarzę tego pana od niedawna.
... no mam prawo :)
Ze strony http://www.kprm.gov.pl/21.htm
Urodził się 20 grudnia 1959 roku w Gorzowie Wielkopolskim. Absolwent
Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz studiów
podyplomowych z zakresu administracji na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w
Poznaniu.
Przez wiele lat pracował jako nauczyciel. W latach 1983-90 był członkiem
NSZZ "Solidarność", redagował i wydawał drugoobiegowe pismo oświaty
niezależnej "Pokolenie" oraz był współzałożycielem, redaktorem i wydawcą
katolickiego tygodnika "Aspekty". W latach 1990-1992 był kuratorem w
Kuratorium Oświaty w Gorzowie Wlkp. W 1992 roku został wiceministrem
edukacji narodowej w rządzie Hanny Suchockiej. W latach 1993-1995 pracował
jako konsultant i wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego w
Gorzowie.
Od 1989 roku był członkiem-założycielem Zjednoczenia
Chrześcijańsko-Narodowego. Od 1994 - był członkiem Zarządu Głównego ZChN i
szefem Zarządu Regionu w Gorzowie Wielkopolskim. Był posłem III kadencji z
ramienia AWS-ZChN i pełnił funkcję wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji
Edukacji, Nauki i Młodzieży, a także wiceszefa Komisji Nadzwyczajnej,
przygotowującej zmiany prawne związane z reformą administracji. W latach
1999-2000 był szefem gabinetu politycznego premiera Jerzego Buzka.
W lutym 2001 roku Marcinkiewicz zrezygnował z członkostwa w ZChN i założył
Przymierze Prawicy, które szybko połączyło się z nową partią braci
Kaczyńskich. W lipcu tego samego roku został szefem Klubu Parlamentarnego
Prawo i Sprawiedliwość. Był posłem na Sejm RP IV kadencji i jednocześnie
szefem sejmowej komisji Skarbu Państwa. Wcześniej był wiceprzewodniczącym
Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, uczestniczył też w pracach Komisji
Finansów Publicznych oraz kilku podkomisji. W 2003 roku Marcinkiewicz
otrzymał tytuł Cyberpolityka 2003, nagrodę przyznawaną postaciom polskiej
sceny politycznej szczególnie zasłużonym w dziedzinie społeczeństwa
informacyjnego.
Koniec cytatu http://www.kprm.gov.pl/21.htm
Będąc posłem III kadencji rozpoczął posłowanie w 1997.
To 9 lat.
Jeszcze 5.
Od 1994 - był członkiem Zarządu Głównego ZChN i szefem Zarządu Regionu w
Gorzowie Wielkopolskim.
No to tak naprawdę gdzie?
To zresztą dwanaście lat.
Czyli siedzi tu od 1992 roku?
Być może.
Ale z meldunkiem warszawskim, to tak nie za olaboga?
Z tego wynikają mi 2 kwestie :
1. KM okrada Warszawę płacąc podatki w Gorzowie a korzystając z budżetu
naszego
miasta
Być może.
2. przydałoby się wprowadzić minimalny czas zamieszkania w danym mieści, i
nie
mówię tu tylko o Warszawie, aby móc kandydowac na radnego czy, a
zwłaszcza, na
prezydenta miasta.
Czternastoletni "warszawiak", zajmujący się wszystkim tylko nie Warszawą,
nie jest w stanie poświęcić Jej serca.
Mam na prawdę dosyć traktowania tego miejsca pracy jak nagrodę za
posłuszeństwo.
Prezydent Warszawy powinien być tu urodzonym i wychowanym.
Powinien znać to miasto i mieć szacunek i do miasta i do mieszkańców.
Czy to rodowitych, rdzennych czy flancowanych.
Powinien kochać to miasto jak kochał je Starzyński.
Jak kocha Wyganowski, za którym urzędnicy poszliby wszędzie.
Dla którego ważne jest miasto a nie zaszczyty i żądza władzy.
Oczywiście w historii warszawskich prezydentów mieliśmy sporo takich, że
uchroń Boże.
Ale czy musimy mieć ciągle?
Czy to skrzykiwane w jakimś czasie partie mają nam ich narzucać ?
Chciałoby się po kozacku krzyknąć.....
Cóż, na pewno lepiej na tym się zna (sprawdź, z czego ma doktorat!)
sprawdzam i wychodzi mi, że z niczego nie ma. Poniżej jego życiorys z jego
własnej strony w którym nie ma nic o doktoracie i informacja z Wikipedii, gdzie
mówi się o rozpoczęciu studiów doktoranckich. to co ma taki doktorat jak
kwaśniewski magistra :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Marcinkiewicz
<cytat
Rozpoczął studia doktoranckie na Wydziale Nauk Ekonomicznych i Zarządzania
Uniwersytetu Szczecińskiego pod kierunkiem prof. Teresy Lubińskiej
</cytat
http://marcinkiewicz.waw.pl/?pg=zyciorys
<cytat
Kazimierz Marcinkiewicz
Od 20 lipca b.r. pełni funkcję prezydenta m. st. Warszawy.
W okresie: październik 2005 - lipiec 2006 Prezes Rady Ministrów. Urodził się 20
grudnia 1959 roku w Gorzowie Wielkopolskim. Ukończył studia fizyczne na
Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz studia
podyplomowe z zakresu administracji na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w
Poznaniu.
Przez wiele lat pracował jako nauczyciel. W latach 1983-90 był członkiem NSZZ
"Solidarność", redagował i wydawał drugoobiegowe pismo oświaty niezależnej
"Pokolenie" oraz był współzałożycielem, redaktorem i wydawcą katolickiego
tygodnika "Aspekty". W latach 1990-1992 był kuratorem w Kuratorium Oświaty w
Gorzowie Wlkp. W 1992 roku został wiceministrem edukacji narodowej w rządzie
Hanny Suchockiej. Był posłem III kadencji i pełnił funkcję wiceprzewodniczącego
sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, a także wiceszefa Komisji
Nadzwyczajnej, przygotowującej zmiany prawne związane z reformą administracji.
W latach 1999-2000 był szefem gabinetu politycznego premiera Jerzego Buzka.
Był posłem na Sejm RP IV kadencji i jednocześnie szefem sejmowej komisji Skarbu
Państwa. Wcześniej był wiceprzewodniczącym Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży,
uczestniczył też w pracach Komisji Finansów Publicznych oraz kilku podkomisjach
sejmowych. W IV kadencji Sejmu był, m.in., autorem poprawki do ustawy
budżetowej w 2004 r., dzięki której przyznano 150 milionów złotych na budowę
warszawskiego metra. W 2003 roku Marcinkiewicz otrzymał tytuł Cyberpolityka
2003, nagrodę przyznawaną postaciom polskiej sceny politycznej szczególnie
zasłużonym w dziedzinie społeczeństwa informacyjnego. Kazimierz Marcinkiewicz
otrzymał także nagrodę Wiktora za 2005 r. w kategorii najpopularniejszego
polityka.
Jest autorem wielu publikacji na tematy gospodarcze, między innymi w tygodniku
"Wprost". Współzałożyciel Międzynarodowego Przeglądu Politycznego. Według
ośrodków badań, Kazimierz Marcinkiewicz jako szef rządu osiągnął najlepsze ze
wszystkich premierów wyniki zaufania opinii publicznej oraz najbardziej
pozytywne w ostatnich latach oceny kierowania pracami rządu.
Ma żonę, Marię, oraz czwórkę dzieci: Macieja (24 lata), Urszulę (23 lata),
Stanisława (20 lat) i Piotra (11 lat).
</cytat
http://www1.gazeta.pl/kraj/1,34308,1744178.html
Lekcja dręczenia zwierząt
Ewa Siedlecka 26-10-2003 20:12
Tysiące zwierząt cierpią podczas zajęć dydaktycznych. - Na zajęciach z
fizjologii kroiliśmy żaby - opowiada studentka weterynarii z Olsztyna. -
Dostawaliśmy je już ogłuszone od prowadzącego ćwiczenia: uderzał ich
głowami o stół. My przecinaliśmy im nożyczkami rdzeń kręgowy
U nas karp (ryba taka) została uśmiercona młotkiem.
W wyniku okrutnych, a czasem bezsensownych doświadczeń dydaktycznych na
polskich uczelniach cierpią tysiące zwierząt. Studenci weterynarii,
biologii, medycyny i wychowania fizycznego uczą się na nich robienia
zastrzyków, pobierania krwi, wprowadzania sondy, reakcji na toksyny.
Lepiej oczywiście, żeby taki lekarz weterynarii po ukończeniu szkoły szedł
do pracy bez żadnego doświadczenia, nigdy nie mając dostępu do "zywego"
zwierzęcia...a z tego co wiem to po śmierci narządy ulegają przestawieniu,
więc ćwiczenia na trupach sensu nie mają...
- We wnioskach o zgodę na wykorzystanie zwierząt do zajęć ze studentami
czytam np., że żabę zabija się uderzeniem o stół, a mysz - przez ukręcenie
łebka.
Karpia natomiast ciosem młotkiem.
Część naukowców uważa większość zajęć dydaktycznych na zwierzętach za
zbędne: - Na co biologowi krojenie zwierzęcia? Albo studentowi medycyny? A
student weterynarii może się przecież uczyć od lekarza w przychodni -
uważa
prof. Anna Czapik, mikrobiolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek
komisji bioetycznej na UJ.
Oddałabyś psa/kota/inne zwierze do lekarza weterynarii wiedząc, że student
weterynarii będie praktykował na nim robienie zastrzyków albo pierwszy raz
przeprowadzi operację?
- Na naszej uczelni już od lat 80. staramy się ograniczać wykorzystanie
zwierząt do celów dydaktycznych - mówi prof. Kazimierz Ziemnicki, dyrektor
Instytutu Biologii Eksperymentalnej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w
Poznaniu i szef Krajowej Komisji Etycznej. - Wiele doświadczeń można
zastąpić ćwiczeniami na fantomach i programami komputerowymi. Ale one są
bardzo drogie. Kilka lat temu za trzy programy zapłaciliśmy 10 tys. marek.
Nakręciliśmy natomiast szereg filmów, które pokazujemy studentom zamiast
kroić z nimi kolejne zwierzęta.
Ja np na fizjologii zwierząt takie filmiki oglądałem. Ale nadal nie
wyobrażam sobie, żeby mojego psa operował lekarz weterynarii, który nauczył
się operować oglądając jedynie filmy.
Najwięcej "zużywa się" żab. Koty i psy najczęściej zastępuje się zwłokami
zwierząt uśpionych z powodów medycznych. - To postęp, bo do niedawna
wykonywano wiwisekcję pod narkozą na psach, najczęściej bezdomnych - mówi
prof. Andrzej Elżanowski.
Oczywiście lepiej, niech taki pies całą zimę spędzi gdzieś pod krzakiem
jedząc odpadki ze śmietnika (lub nie) i roznosząc choroby. Wogóle
zatrzymajmy cały postęp medycyny weterynaryjnej, po co komu leczyć
zwierzęta.
Dla Gazety
Nick Jukes
Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Humanitarnej Edukacji (InterNICHE)
We współpracy z naukowcami opracowaliśmy 500 programów i pomocy naukowych,
które w pełni zastępują ćwiczenia z użyciem żywych zwierząt. Są
wykorzystywane w wielu uczelniach na całym świecie. Część można
nieodpłatnie ściągnąć z naszych stron internetowych lub bezpłatnie od nas
wypożyczyć.
Proponuję stworzyć taki symulator nauki pływania. Kilkunastoletnie dzieci
nauczyłyby się dzięki programowi pływać, nie mając kontaktu z wodą.Następnie
śmiało można je wrzucić na sam środek głębokiego jeziora...
Naukowe Koło Orientalistyki działające przy Instytucie Filozofii i
Socjologii Uniwersytetu Opolskiego zaprasza na "Dni Tybetu w Opolu".
Poniżej szczegółowy program imprezy.
Wykłady będą odbywać się w sali 112 Instytutu Psychologii UO
Opole, ul. Oleska 48
(stary budynek główny UO, wej cie od ul. Katowickiej)
http://www.psychologia.uni.opole.pl
Na wszystkie imprezy WSTĘP WOLNY!
==Czwartek 17 lutego<==
11:00 -11:30
Inauguracja "Dni Tybetu w Opolu"
prof. dr hab. Bartłomiej Kozera - Dyrektor Instytutu Filozofii Uniwersytetu
Opolskiego
11:30 - 12:00 (mini wykład)
"Wprowadzenie do historii Tybetu"
Marek Tylkowski - Instytut Historii, Uniwersytet Opolski
12:00 - 12:30 (mini wykład)
"Wolno ć dla Tybetu"
Grzegorz Ku nierz - Naukowe Koło Orientalistyki, Uniwersytet Opolski
12:30 - 14:00 (wykład)
"Stosunki tybetańsko-chińskie (VII-XX w.)"
dr Agata Bareja-Starzyńska - Instytut Orientalistyki, Uniwersytet Warszawski
14:00 - 14:30
Przerwa i poczęstunek
14:30 - 16:00 (wykład)
"Tybet a kultury ludów Yunnan'u - przeszło ć, tera niejszo ć, przyszło ć"
dr Maciej Gaca - Katedra Orientalistyki, Uniwersytet Adama Mickiewicza w
Poznaniu
16:00 - 17:30
Przerwa obiadowa
17:30 - 19:00
Klub Studencki "Kocioł" - prezentacja filmu "Himalaya"
==Piątek 18 lutego <==
11:00 - 13:00 (wykład)
"Buddyzm tybetański a buddyzm europejski - rozwój czy degeneracja?"
dr Karol lęczek - Przewodniczący Związku Buddyjskiego Karma Kagyu
13:00 - 13:15
Przerwa i poczęstunek
13:15 - 15:15 (wykład)
"Tradycja duchowa Jungdrung Bon:
szamanizm, medytacja, dzogczen, praca z pięcioma żywiołami"
Marek Górny - Związek Garuda w Polsce
15:15 - 16:00
Przerwa obiadowa
16:00 - 16:45 (wykład)
"Medycyna tybetańska - równowaga ciała i umysłu"
Anastazja Miało - Akademia Medyczna w Łodzi
16:45 - 17:30 (wykład)
"Przejawy kultury tybetańskiej w Polsce"
Adam Sanocki - politolog, dziennikarz, podróżnik i fotograf, współzałożyciel
polskiego oddziału organizacji Students For a Free Tybet
18:30 - 19:00
Klub Studencki "Kocioł" - prezentacja filmu "Children`s village in the
Himalayas"
Przez cały czas trwania imprezy zapraszamy do Klubu Studenckiego "Kocioł" na
wystawę pt. "Kultura Tybetu" oraz na degustację tradycyjnej tybetańskiej
herbaty.
Pozostałe szczegóły pojawią się wkrótce na stronie Koła:
http://www.orientalisci.uni.opole.pl/
http://www.staff.amu.edu.pl/~zbigonys/model_boga.html
Chciałem się bowiem dowiedzieć, o co chodzi w niniejszym fizycznym
opracowaniu:
(...)
Jeżeli duch D[ ] wykreował celowo wszechświat to musiał dysponować
ogromną trudną do określenia wiedzą, którą oznaczymy przez ww. Wiedza
D[ ] przerasta wiedzę ww, ponieważ D[ ] musi przerastać to, co
określa wszechświat. W przeciwnym przypadku D[ ] nie mógłby spełniać
warunku koniecznego dla zapewnienia celowości, a zatem i sensowności,
naszego istnienia. Dlatego zakładamy, że jego pełna wiedza jest
większa niż wiedza potrzebna do wykreowania wszechświata. Z uwagi na
jej ogrom robimy krok dalej i przyjmujemy, że duch D[ ] posiada
wiedzę absolutną tzn., że dysponuje wszechwiedzą, którą oznaczamy
literą W. Dla nas ludzi oczywiście dostępna może być co najwyżej
wiedza częściowa w. Przyjmując, że D[ ] jest duchem wszechwiedzącym
posiadającym wszechwiedzę W wykonujemy proces "absolutyzacji"
(uwznioślenia) pojęcia wiedzy ludzkiej, co symbolicznie możemy
zapisać w postaci
Definicja 1
(1) gdzie strzałka z literą A oznacza proces absolutyzacji. Zakładamy
więc, że duch D[ ] jest duchem wszechwiedzącym, co symbolicznie
zapisujemy w postaci tożsamości:
Postulat 1
(2) ktora oznacza, że istnieje duch D[ ], który wie wszystko to, co
było, jest i będzie. Duch wszechwiedzący, który świadomie i celowo
wykreował wszechświat zazwyczaj określa się terminem Bóg, który
będziemy dla skrótu w formułach symbolicznych oznaczać literą B. Przy
tym założeniu tożsamości (1) przyjmuje postać:
Definicja 2
(3) która oznacza, że istniejący Bóg jest duchem wszechwiedzącym.
Proces absolutyzacji pojęć, taki jak dla wszechwiedzy (1), jest
niezbędny przy wyrażaniu dowolnych cech określających Boga. Z tego
powodu o cechach Boga możemy mówić tylko na sposób analogii z cechami
określającymi ludzi. Pamietając przy tym, że w takiej analogii jest
zawsze więcej różnic niż podobieństw.
Zbadamy teraz konsekwencje wynikające z definicji 2. Zaczniemy od
udowodnienia czterech twierdzeń.
Twierdzenie 1. Z tożsamości (3) wynika tożsamość (4) gdzie symbole
D[W], DË[W], DËË[W] oznaczają różne duchy wszechwiedzące a symbol Ă
zastępuje słowo "lub". Duchy te różnią się tylko pochodzeniem. Duch
D[W] nie pochodzi od nikogo. Duch DË[W] pochodzi od ducha D[W], a
DËË[W] pochodzi od DË[W] i przez niego od D[W]. Dowód: Wszechwiedza W
ducha wszechwiedzącego D[W] obejmuje pełną wiedzę o sobie samym. Jako
absolutna jest ona tożsama z duchem wszechwiedzącym D[W] ż W lub
duchem wszechwiedzącym DË[W] ż W pochodzącym od ducha
wszechwiedzącego D[W]. To samo dotyczy ducha DË[W] itd. Kończy to
dowód twierdzenia 2. Wszechwiedza Boga nie jest czymś różnym od Niego
samego. Jest Nim samym. Gdyby tak nie było, gdyby istniało
rzeczywiste rozróżnienie między Bogiem a wszechwiedzą Boga,
mielibyśmy do czynienia ze sprzecznością. Istnieje więc jedna natura
boska, ponieważ jest tylko jedna wszechwiedza. Inaczej przedstawia
się sprawa wiedzy ludzkiej. Moja wiedza nie jest mną. Gdyby moja
wiedza była mną, zawsze bym ją posiadał przez fakt swojego istnienia
i nie musiałbym się uczyć, żeby wiedzieć. Nigdy również nie
zapominałbym niczego. Ponieważ jednak moja wiedza nie jest mną, jest
ona mniejsza niż ja. Dlatego też nie posiadam pełnej wiedzy o sobie
samym.
Twierdzenie 2. Bóg jest niezmienny. Dowód: Zgodnie z postulatem 1
wszechwiedza W obejmuje całą przeszłość, teraźniejszość i całą
przyszłość i dlatego jako taka nie podlega żadnym zmianom. Zatem, we
wszechwiedzącym Bogu (4) nie ma żadnej zmiany, co było do wykazania.
Może ktoś z fizyków się wypowie, o co tu chodzi?
HASŁO_OSOBA Roux Georges
TYTUŁ Mezopotamia
OZN._ODP. Georges Roux ; tł. Beata Kowalska, Jolanta Kozłowska ; [przedm.
Jean Bottéro]
ADRES_WYDAW. Warszawa : "Dialog" , 1998
HASŁO_OSOBA Garelli Paul
TYTUŁ Asyriologia : odkrywanie Wschodu Starożytnego
OZN._ODP. Paul Garelli ; przekł. Marty Korotaj
ADRES_WYDAW. Warszawa : "Agade" , 1998
TYTUŁ Sumer - miasta Edenu
OZN._ODP. [tekst Denise Dersin, Charles J. Hagner, Darcie Conner Johnston ;
przekł. z ang. Małgorzata Dors]
ADRES_WYDAW. Warszawa : "Amber" , 1997
TYTUŁ Pierwsze cywilizacje : 3000-2350 przed Chr. : Mezopotamia, wynalazek
pisma, Egipt pierwszych faraonów
OZN._ODP. [tekst zred. przy współpr. Marianne Picard ; tł. z fr. Katarzyna
Nowakowska-Sito]
ADRES_WYDAW. Warszawa : Editions Spotkania , cop. 1993
HASŁO_OSOBA Roaf Michael
TYTUŁ Mezopotamia
OZN._ODP. Michael Roaf ; z ang. przeł. Hanna Turczyn-Zalewska
ADRES_WYDAW. Warszawa : "Świat Książki" : "Diogenes" , 1998
TYTUŁ Wokół Morza Śródziemnego : 2200-1800 przed Chr. : pałace na Krecie i
idole cykladzkie, wojna miast w Mezopotamii, Egipt Śreniego Państwa
OZN._ODP. [tekst zred. przy współpr. Jean-Jacques Glassner, Viviane Koenig,
Jean-Pierre Miniou ; tł. z fr. Ewa Szuszkiewicz]
ADRES_WYDAW. Warszawa : Editions Spotkania , cop. 1993
HASŁO_OSOBA Hauziński Jerzy
TYTUŁ Burzliwe dzieje Kalifatu Bagdadzkiego
OZN._ODP. Jerzy Hauziński
ADRES_WYDAW. Warszawa Kraków : Wydaw. Naukowe PWN. Oddział , 1993
TYTUŁ Odkrycia młodych : encyklopedia Larousse Gallimard
TYTUŁ Nr 11 : Ludy starożytnego Wschodu
OZN._ODP. [z. oprac. przez Béatrice André-Salvini i Sophhie i. e. Sophie
Cluzan ; przekł. z fr. Elżbieta Sadowska]
ADRES_WYDAW. Warszawa : "BGW" , 1991
HASŁO_OSOBA Mierzejewski Antoni
TYTUŁ Zapisane na glinie
OZN._ODP. Antoni Mierzejewski
ADRES_WYDAW. Warszawa : "Iskry" , 1979
HASŁO_OSOBA Łyczkowska Krystyna
TYTUŁ Pozycja społeczna kobiety w okresie staroasyryjskim na podstawie
dokumentów z Kaneą w Azji Mniejszej
OZN._ODP. Krystyna Łyczkowska ; Uniwersytet Warszawski. Wydział Neofilologii
ADRES_WYDAW. Warszawa : Wydawnictwa UW , 1979
TYTUŁ Miłość i seks w kulturach Wschodu Starożytnego
OZN._ODP. Krystyna Szarzyńska [et al.]
ADRES_WYDAW. Warszawa : "Agade" , 1996
HASŁO_OSOBA Szarzyńska Krystyna
TYTUŁ Sumerica : prace sumeroznawcze
OZN._ODP. Krystyna Szarzyńska
ADRES_WYDAW. Warszawa : "Dialog" , 1997
HASŁO_OSOBA Bielicki Marian Leon
TYTUŁ Zapomniany świat Sumerów
OZN._ODP. Marian Bielicki
WYD. [Wyd. 4 / posłowiem opatrzyła, indeksy oprac., bibliogr. i tablicę
chronologiczną uzup. Krystyna Szarzyńska]
ADRES_WYDAW. Warszawa : Państ. Instytut Wydawniczy , 1996
ISBN ISBN 83-207-0306-9
HASŁO_OSOBA Mierzejewski Antoni
TYTUŁ Tajemnice glinianych tabliczek
OZN._ODP. Antoni Mierzejewski ; rys. Halina Lewakowa
ADRES_WYDAW. Warszawa : "Iskry" , 1981
© 2009 Najlepszy miesiąc kawalerski w Polsce !!! - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates