Oglądasz wypowiedzi znalezione dla frazy: Mickiewicz POEZJE





Temat: Quo vadis polska szkoło?
Quo vadis polska szkoło?
Moim zdaniem w bardzo złym kierunku. Od pewnego czasu śledzę to co dzieje się
w polskiej szkole ( od nauczania początkowego po maturę, w szkołach
publicznych i niepublicznych) i ogarnia mnie z roku na rok coraz większe
przerażenie.
1. Nauczyciele zarabiają tragicznie źle. Tak upokarzająco niskie pensje (
porównywalne chba tylko z pensjami w służbie zdrowia, w której też dzieje się
źle) powodują negatywną selekcje do tego zawodu. Nie twierdzę, że wszyscy (
bo zaraz zakrzyczą mnie ci, którzy pracują ciężko i uczciwie i przed którymi
chylę czoło), ale znakomita większość to ludzie, którzy zajęcia w
szkole "odwalają". Na lekcje przychodzą nieprzygotowani, nie potrafią
utrzymać dyscypliny ( albo pobłażaja i w klasie jest atmosfeta pikniku, albo
wrzeszczą, zastraszają i stawiają pały z materiału, którego nawet nie
próbowali nauczyć).
2. Nauczyciele nie mają żadnego autorytetu ( znów mam na myśli większość, a
nie chlubne i nieliczne osoby które mają charyzmę i są dla uczniów
mistrzami). W budowaniu braku autorytetu bardzo pomagaja ( świadomie lub nie)
rodzice ( dotyczy zwlaszcza, ale nie wyłącznie placówek niepublicznych),
którzy utwierdzają dzieci i młodzież w przekonaniu, że jedyne co w życiu się
liczy to duża kasa i wypchany portfel. Nauczyciel nawet nie próbuje z tym
polemizowac, bowiem za "przymknięcie powiek" na rażący brak wiedzy otrzymuje
( znów nie wszyscy) gratyfikację wysokości miesiecznej pensji!
3.Nie dostrzega się i nie karze chamstwa, znęcania się nad kolegami,
nauczycielami, pogardliwego stosunku do innych pracowników szkoły ( woźnych,
kucharek, sekretarki). Uczeń- chuligan praktycznie nie boi sie niczego. Jesli
pochodzi z marginesu i najwyżej przeniosą go do innej szkoły, gdzie będzie
robił to samo, jeśli z zamożnego domu rodzic koperta lub prezentem zamknie
buzię dyrektora , pedagoga lub wychowawcy . Ta ostatnia uwaga znów dotyczy
szkół niepublicznych, gdzie dzieci bardzo dobrze sytuowanych rodziców moga
zrobić, także z nauczycielem, praktycznie wszystko!
4. Wielu nauczycieli nie lubi sie przepracowywać. Lekcje prowadzi byle zbyć i
biegiem do innej pracy ( często także w szkole).Nie ma ochoty przemęczać się,
tłumaczyć słabszym, rozwijać zainteresowań i zdolniejszych.Bo i po co? Pensja
przecież i tak ta sama, a trzeba zarobić na wakacje, ubranie czy buty dla
dziecka lub biec do domu ugotować obiad. Nikogo już nie dziwi
metoda "paznokciowa" stąd- dotąd. Ucząc np. poezji Mickiewicza polonista nie
przedstawi epoki, uwarunkowań historycznych, nie przyniesie mapy i nie
prześledzi podróży. Wystarczy przecież suchy temat w zeszycie i zadanie do
domu "co poeta miał na mysli". To samo dotyczy biologii, chemii ( pracownie
to twój wróg- o ile wogóle istnieja).
Czy ktoś kiedyś zastanawiał się dlaczego matematyka należy do najbardziej
znienawidzonych przedmiotów? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta. Bo szalenie
rzadko się zdarza, aby znalazł się nauczyciel, który potrafi nia
zainteresować.
W polskiej szkole nie ma żadnej współpracy rodzice- nauczyciele- dyrekcja.
Rodzice ( znów w większości) nie przyjmują do wiadomości, że pociecha może
stwarzać problemy, że fatalnie się zachowuje, jest aroganckie nie uczy się.
Nauczyciele widzą co chca zobaczyć i co jest w danym momencie im wygodnie.
Dyrekcja najczęścciej nie dostrzega patologii ( bo o wiele łatwiej
powiedzieć, że w szkole nie ma narkotyków niz mieć kłopot z handlarzami i
potencjalnymi narkomanami), nie pomaga nauczycielom, dba tylko o zewnętrzny
wizerunek.
Nie zostawiłam na polskiej szkole suchej nitki, może niektóre rzeczy celowo
nieco przejaskrawiając. Przeraża mnie co będzie dalej. Czy ktoś się obudzi i
zacznie ratować tonaca polską szkołę? Jakie będzie pokolenie obecnych kilku i
kilkunastolatków? Czy szansę na wiedzę mają tylko nieliczni, którzy douczani
sa w domach bądź przez prywatnych nauczycieli ( dotyczy zamożniejszych i
bardziej świadomych) bądź przez rodziców, dziadków, wujków, ciocie?
Czy za rok, dwa w szkole pozostana tylko najgorsi nauczyciele bo garstka
tych , którzy coś potrafia i którym jeszcze coś się chce uciekną w
poszukiwaniu lepiej płatnych i mniej stresujących zajęć?
Może ktos wymyśli coś mądrego? Może otrząsną się decydenci? Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: [ot]Pikieta w obronie Rospudy 10.02.07 !
a w pt masa w obronie rospudy-wg gazety...
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,3928802.html

Coraz mocniej bronią Rospudy
Anna S. Dębowska2007-02-18, ostatnia aktualizacja 2007-02-18 21:56
Kilkaset osób protestowało wczoraj pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego przy
Belwederze przeciwko budowie obwodnicy Augustowa. Blisko tysiąc osób podpisało
się pod apelem do premiera
Demonstracja była inicjatywą obywatelską, która objęła wczoraj całą Polskę. W
Warszawie oprócz przedstawicieli organizacji ekologicznych wzięły w niej udział
dziesiątki mieszkańców, wśród nich znane twarze, m.in. pieśniarz Jacek Kleyff.
Wolontariusze zbierali podpisy pod listem do premiera Jarosława Kaczyńskiego z
prośbą o powstrzymanie prac budowlanych na terenie unikatowego torfowiska w
Dolinie rzeki Rospudy do czasu rozpatrzenia przez Wojewódzki Sąd
Administracyjny w Warszawie skargi konstytucyjnej rzecznika praw obywatelskich.
W ubiegłym tygodniu zaskarżył on decyzję ministra środowiska umożliwiająca
budowę obwodnicy Augustowa. Wczoraj obrońcy Rospudy zebrali 903 podpisy pod
petycją. Dzisiaj trafi ona do kancelarii premiera. - To apel zwykłych ludzi,
którym nie jest obojętne, że bezcenne torfowiska Rospudy, jedyne takie w
Europie, mogą zostać zniszczone przez budowę - mówi jedna z wolontariuszek
Karina Burnat.

Na transparentach widniały hasła: "Paskudy precz od Rospudy", "Ten, kto ziemi
nie szanuje, niech na księżyc emigruje", "Brońmy Rospudy. Rząd lub przyroda -
wybór należy do ciebie. Wybieram Rospudę", a zebrani skandowali: "Niech żyje
Polska, niech żyje Rospuda". Uczestnicy wpięli w kurtki i płaszcze zieloną
wstążkę symbolizującą protesty w obronie Rospudy, zarzucili też na pomnik
Piłsudskiego zieloną szarfę, anektując tym samym marszałka do swego grona. -
Rospuda to nasze dobro narodowe, tak jak poezja Mickiewicza czy muzyka Chopina -
wołał jeden z prowadzących pikietę.

Czy sprawa nie jest przegrana, skoro w miniony czwartek przedstawiciele
Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad podpisali umowę z wykonawcą? -
Przeciwnie, jeszcze nigdy sprawa Rospudy nie była tak głośna, a obrońców stale
przybywa. Do Rospudy pojechało już 30 obrońców. Nocują tam pod namiotami, w
razie czego są gotowi fizycznie bronić doliny - mówi Jacek Winiarski, rzecznik
Greenpeace.

- Mamy jeszcze dwa tygodnie do momentu, gdy buldożery wjadą do doliny. Do tego
czasu będziemy protestować - zapowiedział Przemek Pasek z fundacji Ja Wisła.

Ekolodzy podkreślali, że nie są przeciwni budowie obwodnicy - mają alternatywny
projekt trasy, która przechodziłaby przez osadę Chodorki. - To nieprawda, że -
jak utrzymuje rząd - trzeba by w tym celu wyburzyć 30 domów. Jak się ma zły
projekt, to się próbuje deprecjonować inne - twierdzi Krzysztof Rykal.

a nie Rytel? :S

W przemówieniach przypominano też, że koszty budowy trasy tranzytowej przez
dolinę systematycznie rosną. Obecnie wyceniono je na pół miliarda złotych. -
Wezmą je z naszej kieszeni, a jeśli Unia obarczy nas karami, te koszty wzrosną.
Stracimy też dotacje strukturalne na budowę autostrad. Decyzja rządu obróci się
przeciwko Polakom. Nie chcemy rządu, który podejmuje decyzje za nas, nie w
naszym imieniu - wołał Darek Szwed z Zielonych.

We wtorek o godz. 10 obrońcy Rospudy przyjadą pod Urząd Rady Ministrów
samochodami z włączonymi klaksonami.

W piątek o godz. 18 spod kolumny Zygmunta ruszy masa krytyczna, także w obronie
Rospudy.

Pytania dotyczące akcji protestacyjnej można kierować na adres:
rospuda@gmail.com

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Pięć wieków i osiem lat
Głośny spór o kościół w Przemyślu to kolejny przykład. W mieście tym mieszka tak
niewielu Ukraińców, że trudno im było przedstawić swój punkt widzenia mediom i
społeczeństwu. To jedną z konsekwencji akcji „Wisła” jest, iż w Przemyślu i
okolicach jest obecnie o wiele mniej Ukraińców, którzy mogliby bronić fizycznych
pozostałości kultury ukraińskiej. Inną konsekwencją jest, że można zapomnieć o
niedawnej historii miasta, zastępując ją szerszą i bardziej pociągającą
„piastowską” wersją historii Polski. Łatwiej jest zapomnieć, że międzywojenny
Przemyśl był siedzibą ukraińskiej szkoły średniej, towarzystwa kredytowego,
seminarium i organizacji pracowniczych, kiedy dzisiaj brak już takich instytucji.

...PAMIĘĆ PRZYWRACANA

W powojennej Polsce daje się też zauważyć tendencja do używania słowa „Ukraina”
na określenie Galicji i Wołynia. W miarę, jak zanikają źródła lokalnej tradycji
i regionalnej historii, coraz częściej myśli się o tych regionach, stosując to
narodowe określenie. Zachodnia Ukraina wypiera zatem w wyobrażeniach Polaków
resztę kraju. Jest to zrozumiały wynik doświadczeń II wojny światowej, lecz
zniekształca on obraz ukraińskiej historii w wyobrażeniach Polaków.
Akcja „Wisła” – a zwłaszcza książki, które o niej napisano – przesunęły miejsce,
gdzie rozgrywała się historia polsko-ukraińska jeszcze dalej na zachód, w
Bieszczady (można odnieść wrażenie, że w okresie komunizmu akcja „Wisła” w
Bieszczadach pełniła rolę oficjalnie akceptowanego substytutu wspomnień o
czystkach etnicznych Polaków na Wołyniu i w Galicji). Jak wszystko inne,
miejsca, w których rozgrywała się ukraińsko-polska historia, przesunęły się na
Zachód. Ci, którzy chcieli podważać oficjalną wersję historii, naturalnie
wskazywali na Wschód, na resztę Galicji, a przede wszystkim na Wołyń. Zasadniczo
jednak scena stosunków polsko-ukraińskich została ograniczona do zachodniej Ukrainy.
Tymczasem stworzenie wyważonego opisu historycznego akcji „Wisła” i stosunków
ukraińsko-polskich w latach 40. XX wieku pozwoliłoby i Polakom, i Ukraińcom
zwrócić wzrok na inne okresy historyczne – i stosunki innego rodzaju. Świat
wyobrażeń, który stworzyła II wojna światowa i jej skutki sprawia, że trudno nam
dziś pamiętać, iż Chmielnicki podczas bitwy wydawał rozkazy po polsku, że kniaź
Wiśniowiecki był wnukiem największego kozaka wszechczasów. Że Szewczenko czerpał
natchnienie z podróży do Warszawy i Wilna oraz z poezji Mickiewicza. Że polski
był językiem kultury w Kijowie zarówno w 1900, jak i w 1600 roku. I tak dalej.
W Polsce międzywojennej Warszawa nigdy nie traciła z oczu Kijowa. Homogenizacja
– będąca konsekwencją II wojny światowej i jej następstw – jest faktem zarówno
intelektualnym, jak i społecznym.

Timothy Snyder – amerykański historyk, wykładowca Yale University. Fundacja
Pogranicze przygotowuje wydanie jego książki „Rekonstrukcja narodów: Polska,
Ukraina, Litwa, Białoruś, 1569-1999”. Tekst, który publikujemy ze skrótami,
został wygłoszony podczas konferencji „Akcja Wisła”, zorganizowanej przez IPN w
Krasiczynie (18-19 kwietnia)
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Kacik mola ksiazkowego
Jeszcze moje 3 grosze...
Tak czytam te watki o ksiazkach i przed soba stawiam pytajniki i slysze moja
mame: „Nic nowego pod sloncem!”
Ale cieszy mnie, ze doznawalam to samo, co inni doznawali i czytalam te same
ksiazki i nierzadko mam podobne odczucia.
Moje pierwsze ksiazki to „Basnie” Andersena, „ Dziadek do orzechow”, „Konik
garbusek”. Potem była „Serce” Amicisa, która wedruje ze mna do dzisiaj i nawet
swoim najukochanszym przyrzekam: „Po mojej smierci będzie wasza.”
Była tez „Ania z Zielonego Wzgorza”, ale tylko pierwsza czesc, gdyz nastepne
już mnie nie pociagaly. Byla Trylogia Sienkiewicza i „Stara basn”. Na nich
uczylam się patriotyzmu.
Wspaniale wydane „PoezjeMickiewicza dostaly nogi podczas ktorejs z ostatnich
przeprowadzek (a rzeprowadzek było chyba ze 12 -13, nie pamietam), gdyz i przy
tej pozycji mawialam „Po mojej smierci będzie wasze”.
Ale z Mickiewiczem ciekawostka – wszystkie utwory mam nieomal wyuczone na
pamiec, a „Pan Tadeusz” tylko we fragmentach narzuconych przez polonistke z
liceum (ona potrafila recytowac calego!!!) i do dzisiaj wlasciwie nie jest
przeze mnie przeczytany. Kiedy krecono film pod tym samym tytulem, cieszylam
się, ze nareszcie poznam go, ale niestety, już na samym poczatku zniechecila
mnie fizjonomia panny Buzek jak również sarmacki czub Olbrychskiego. Tak wiec
nadal nie znam naszej narodowej epopei!
Owszem, był Karol May ze swoim Dzikim Zachodem, a kiedy już bylam na
tzw. ‘wlasnym’ – pozeralam wszystko jak leci, co tylko udalo się zlapac. Nie
przelewalo się finansowo, wiec namawialam rodzine i przyjaciol, żeby w
prezencie wreczali mi ksiazki już przeze mnie wczesniej zakupione, bo po co
walczyc z chlopem, skoro można mu wszystko wmowic, byle sensownie????
Przeszlam przez chyba wszystkie pozycje Stanislawa Lema – był czas, kiedy
mialam prawdziwego fiola na punkcie literatury science fiction. Czy pamietacie
czasopismo „Zwierciadlo” w którym drukowano opowiadania tego typu?
Potem „Problemy” kontynuowaly ten wcale nieglupi pomysl.
Ale filmy pelne nacjonalistycznej nienawisci do Obcych wyleczyly mnie.
Dzisiaj mam calkiem inne zainteresowania, wiec tez i calkiem inna literatura
mnie pociaga. Nie jest popularna, dla wiekszosci jest nawet nudna, wiec nie
będę o niej…
Ale jeszcze zdradze Wam, ze w przybytku, do którego ‘krol chodzil piechota’
lezy sobie np. „Jak wytrzymac ze wspolczesna kobieta?” Chmielewskiej.
Przepraszam pania Chmielewska, ale dlaczego nie? Tam nikt nie odwaza się
przeszkadzac, gdyz jest to miejsce „swiete”, prawdziwy azyl. A Chmielewska ma
kupe lekkiego dowcipu wspaniale wprowadzajacego w szampanski nastroj. U naszego
przyjaciela w St Gallen w takim wlasie przybytku jest poleczka, a na niej
miniaturowe wydania klasyki poezji swiatowego formatu poczynajac od Gethego. Na
moje zdziwienie taka profanacja, powiedzial: „A niby dlaczego nie? Tam
nareszcie ludzie maja czas na wysilenie się zrozumienia, co czytaja. Niech wiec
czytaja pozycje wartosciowe, zamiast przepisy na opakowaniach srodkow
czystosci”.
Ale w mojej oficjalnej bibliotece także stoi ksiazka pani Chmielewskiej, jedna,
ale dla mnie bardzo wazna: o powrocie z obozu oswiecimskiego…..
Ech, to temat morze, nawet szkoda zaczynac!
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Ale bełkot!
Ale bełkot!
Nie było mnie na forum przez 3 tygodnie bo nie miałem w tym czsie
dostępu do internetu. I co zastaję? Kompletny rozgardiasz. Wena Speca i
innych forumowiczów tak poniosła, że zapominają o swych korzeniach oraz
ujednolicają uwarunkowania repatriacji i Polaków z Kresów i przymusowe
wysiedlanie autochtonów z Prus Wschodnich i pozostałych ziem wschodnich
Rzeszy. Tego nie tylko nie można jednakowo traktować i nazywać przesiedlaniem
czy wysiedlaniem. W wypadku Niemców to są dwie grupy dzisiejszych "ziomków"
1. uciekinierzy przed wkraczającą w styczniu 1945 Armią Czerwoną,
2. dotychczsowy mieszkańcy tych ziem (autochtoni),którzy na mocy porozumień
jałtańskich dobrowolnie opuszczają swoje dotychczasowe miejsca
zamieszkania,które były ich ojczyznami, majątkami czy upraszczając miejscami
urodzenia ich i ich przodków.
W wypadku repatrianów ze Kresów Wschodnich pkt 1 jak i 2 nie mają
uzasadnienia chociaż wielu z nich swoje miejsca zamieszkania mają związane
też z przodkami. Po drugie to niektórzy z nich CHCIELI opuścić "słodycz CCCP"
i być z Polakami nawet na obcej ziemi (dotychczas niemieckiej) a nawet zawsze
polskiej ale chociaż o 1 m za nową granicą z Wielkicm Bratem. To wcale nie
oznacza,że zdradzili swoją "małą ojczyznę". Oni chcieli żyć w Polsce!
Ci co tam pozostali byli związani własnością majątkową lub nie byli w pełni
świadomymi Polakami lub były inne okoliczności powodujące konieczność
pozostania tam.
Piszę to na podstawie tak faktów historycznych jak i losów znanych mi w Ełku
rodzin wywodzących się stamtąd. Dość powiedziewć, że mam żonę urodzoną już po
wojnie w Grodnie a z jej wieku należy wyjąć 10 lat życia w BSRR.
Trzeba jednak powiedzieć, że nowi właściciele naszych Kresów nie mieli od
razu zdecydowanej polityki narodowościowej w stosunku do przejętej polskiej
ludności tych obszarów. Przykład najbliżzy to to,że mój teść był kierownikiem
i jednocześnie nauczycielem w podgrodnieńskich wiejskich POLSKICH szkołach.
Nie trwało to długo bo przekształcono je w szkoły z rosyjskim językiem
wykładowym.
W tym kontekście pisanie przez Speca o pretensjach majątkowych "tamtejszych"
Polaków do dzisiejszych władz jest wielką niesprawiedliwością albo brakiem
wiedzy - że nie nazwę tego nadużyciem.
Jeśli masz za mało wiedzy na temat swoich przodków stamtąd - lepiej
porozmawiaj z żyjącym kuzynami - bo ja znając Twoich dziadków i wujków mam
inne zdanie.
Jedno jest pozytywne dla tych co zdecydowali ujść stamtąd to uzyskany przez
nich oraz ich potomstwo awans cywilizacyjny w porównaniu do tych co tam
zostali - choć nie zawsze. Przykładem może być Twój wujek z Warszawy, który
z rozmysłem wybrał pracę w Krakowie i chyba w 1960 r. przysłał mi widokówkę z
Paryża z zawołaniem: "le Wojtek".
Pytam: który z jego powinowatych w BSRR mógł wysłać do niego taką kartkę?
Chyba z Irkucka albo z Saratowa jeśli nie z Mińska lub Moskwy?
Dzisiejsze przykłady młodej inteligencji z Grodna i Nowogródka:
-wnuk Polki i rosyjskiego Niemca a syn Rosjanki (urodzonej w niemieckim
Lepzig) i Tatara z Kazania.
-wnuczka Polaków a córka Białorusinów, którzy zmienili z polskobrzmiącego
nazwiska na "białoruskie" z końcówką na -ko, absolwentka Instytutu w Mińsku,
nadal obywatelka Białorusi z narodowością białoruską, pracująca w Polsce.
Jest ciekawostką, że urodziła się w Nowogródku i nie zna poezji Mickiewicza.
A ZATEM PO CO MIELI ZOSTAWAĆ TAM OWCZESNI POLACY - Specu?




Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Haszu
____________ale przedtem... najpierw wschód
Szczególną okażę do zbliżenia polsko-ukraińskiego w dziedzinie
kultury dała obchodzona uroczyście 85 rocznica śmierci Adama
Mickiewicza. Na przewodniczącego Komitetu obchodu powołano T. Boya-
Żeleńskiego, zastępcą był J. Borejsza, członkami - W. Wasilewska,
Aleksander Desniak, Juliusz Kleiner (od 1920 r. profesor UJK) i
Julian Przyboś. Miały miejsce takie imprezy, jak akademia z udziałem
większości świata kulturalnego i nauki (25 listopada 1940), na którą
zjechali czołowi profesorowie literatury z różnych ośrodków ZSRR,
oraz uroczysty wieczór mickiewiczowski w Teatrze Opery i Baletu i w
Teatrze Polskim. Podobne uroczystości odbyły się w innych większych
miastach b. Kresów Wschodnich. We Lwowie pochód pisarzy polskich,
ukraińskich, rosyjskich i żydowskich wyruszył na Plac Mariacki,
gdzie pod pomnikiem Adama Mickiewicza złożono wieńce. Na akademii
przemawiał Boy-Żeleński i goście z ZSRR. Kiedy delegat Związku
Pisarzy Radzieckich z Moskwy, poeta Paweł Griegoriewicz Antokolskij
powiedział „Jak nieśmiertelna jest poezja Mickiewicza, tak
nieśmiertelny jest i naród polski", na sali zapanował nieopisany
entuzjazm33. Tę enuncjację wyeksponowano szczególnie w raporcie
ambasady niemieckiej w Moskwie, przekazanym do Berlina34. Podobnie
jak przed wojną słał swe raporty ze Lwowa generalny konsul Seelos,
tak w czasie wojny, a zwłaszcza na przełomie 1939/1940 i w ciągu
roku 1940, raporty składali członkowie niemieckiej komisji
przesiedleńczej, pracujący we Lwowie, szpiedzy hitlerowscy i
ambasada w Moskwie. Niemcy interesowali się żywo życiem polskim na
dawnych Kresach, szczególnie na Ukrainie Zachodniej35. Na przełomie
1940/1941 r. ambasada w Moskwie wyrażała opinię, że Związek
Radziecki chce swą polityką kulturalną wytworzyć przekonanie, że
jest spadkobiercą najlepszych osiągnięć kultury światowej.

Ta zmiana stosunku wobec świata kultury i nauki we Lwowie zdawała
się być zapowiedzią nowej polityki. Zanim się ona rozwinęła, doszło
do agresji hitlerowskiej na ZSRR, dla Lwowa nastała noc okupacji.
Listy proskrypcyjne grona profesorów polskich we Lwowie przygotowano
jeszcze przed agresją na ZSRR. Morderstwa z pierwszych dwóch tygodni
i okrutne warunki wojenno-okupacyjne zdziesiątkowały świat naukowy
Lwowa. Według aktualnych danych straty wśród dawnych pracowników
Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie wynosiły: 49 profesorów, tj.
46,5% ogółu profesury, ponadto 31 docentów i równorzędnych
wykładowców, tj. 18,4%. Odnośne liczby dla Politechniki Lwowskiej
wynosiły 24 profesorów, tj. 34,4%b 9 docentów, tj. 11%. Z innych
wyższych uczelni Lwowa zginęło 8 profesorów.

Największe straty poniosła medycyna lwowska, bo około 91%
zatrudnionych profesorów i 20% docentów. Dyscypliny nauk
matematyczno-przyrodniczych straciły 36,4% profesorów, nauki prawno-
społeczne 33,3% profesorów, a humanistyka około 24%. Teologii ubyło
62% profesorów. Politechnika Lwowska straciła profesorów z
wszystkich wydziałów (od 28 do 40%). W tym tragicznym bilansie strat
ludzkich brakuje asystentów i adiunktów, gdyż nie można było ustalić
dostatecznie pełnej ich listy36, również straty ukraińskiego świata
nauki i kultury we Lwowie nie zostały dotąd ustalone. Nie znamy też
strat osobowych żydowskiej nauki i kultury m. Lwowa. Tylko
nieliczni, którzy wyjechali w głąb ZSRR lub zostali ukryci ocaleli.
Wśród poległych znaleźli się naczelny rabin m. Lwowa dr Jeheskiel
Lewin i wspomniany tu Henryk Hescheles, red. „Chwili". Ocalał m.in.
rabin, dr Dawid Kahane i socjalistyczny publicysta Borwicz.

Polski świat nauki we Lwowie zapłacił wysoką cenę wojny. Uwzględnić
należy, że wśród tych, którzy przeżyli wojnę, około dziesięciu
prowadziło tajne nauczanie w samym Lwowie lub w innych ośrodkach.

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Wypracowanie

Stanisław Wokulski jest głównym bohaterem utworu pt. "Lalka". Powieść ta autorstwa Bolesława Prusa powstała w epoce pozytywizmu, stąd też można by przypuszczać, iż postać w niej występująca będzie na ogół prezentowała cechy pozytywistyczne. W przypadku Wokulskiego, nie można jednoznacznie stwierdzić, czy jest on bardziej pozytywistą, czy może romantykiem. Osobowość Stanisława posiada cechy z epoki romantyzmu gdyż na ten okres przypada dzieciństwo i młodość bohatera, jak i typowo pozytywistyczne. Doktor Szuman mówi o nim: „(...) To człowiek epoki przejściowej (...) Stopiło się w nim dwoje ludzi: romantyk sprzed 1863 roku i pozytywista lat siedemdziesiątych” .
Bohater "Lalki" do wszystkiego, co w życiu osiągnął, doszedł sam, poprze swą własną pracę i upór. Charakteryzuje go konsekwencja w dążeniu do celu, wytrwałość, inteligencja. Cechy te potrafił wykorzystać w prowadzeniu interesów i to właśnie przyniosło mu sukces w postaci majątku. Życie nie oszczędzało mu zniewagi i upokorzenia, lecz on twardo dążył do celu. Już jako dziecko był żądny wiedzy, ciekawy świata. Swe marzenia częściowo udało mu się zaspokoić poprzez podjęcie nauki w Szkole Przygotowawczej, następnie w Szkole Głównej. Wiemy również o jego kontaktach z rosyjskimi naukowcami i pracy naukowej na Syberii jak również spotkanie z Geistem w Paryżu i chęć współpracy nad jego wynalazkiem.
Po powrocie z wyprawy wojennej Wokulski pragnął zrealizować pracę naukową, a więc poświecić się nauce, związać z nią przyszłość. Nie pozwolono mu jednak spełniać swych marzeń, gdyż według opinii publicznej miejsce kupca jest w handlu i tam właśnie powinien pozostać. Dlatego też zrezygnował ze swojej edukacji na rzecz pracy w sklepie starej Minclowej najpierw w charakterze subiekta, następnie właściciela.
Wielki wkład w prace organiczną, w rozwój handlu przez rozbudowę sklepu i założenie spółki handlowej nakierowanej na handel ze Wschodem świadczy o Wokulskim jako pozytywiście. Jednak Stanisław nie spożytkowuje swego bogactwa tylko na interesy i przyjemności ale jest także hojnym filantropem - pomaga ludziom potrzebującym wsparcia: odwiedza Powiśle, sprawuje piecze nad młodą prostytutką, Wysockim i Węgiełkiem.
Wszystkie powyższe cechy i poczynania Wokulskiego świadczą o tym, iż jest to pozytywista.
Jednak obok tych niezłomnych dowodów na pozytywizm bohatera, zauważyć możemy wiele innych cech jego postawy mówiących nam, że jest on romantykiem.
Romantyzm Wokulskiego przejawia się głównie w jego stosunku do miłości, w idealizowaniu jej. Jego życie zmieniło swój cel, gdy po raz pierwszy ujrzał Izabelę Łecką. Była ona dla niego ideałem. Wokulski tak bardzo uwierzył w tę swoją wizje kobiety idealnej, że nie potrafił dostrzec w niej prawdziwego oblicza, jakże odbiegającego od jego wyobrażenia, gdyż w rzeczywistości była kobietą próżną, żądającą od mężczyzn dowodów uwielbienia, kobietą oceniającą ludzi na podstawie wyglądu i statusu majątkowego. A związek z Wokulskim traktowała jako wyraz swojej łaski i wszelakiej dobroci.
To właśnie przede wszystkim w bezgranicznym idealizowaniu miłości Stanisław Wokulski przypomina nam bohatera romantycznego. Nieszczęśliwa, platoniczna miłość sprowadza na niego nieszczęście: „Bo któż to miłość przedstawił mi jako święta tajemnicę? Kto nauczył mnie gardzić codziennymi kobietami, a szukać niepochwytnego ideału?... Miłość jest radością świata, słońcem życia; wesołą melodią na pustyni, a ty co z niej zrobiłeś?...Żałobny ołtarz, przed którym śpiewają się egzekwie nad zdeptanym sercem ludzkim!” (o poezji Mickiewicza)
Jednak prócz nieszczęśliwej miłości w głównym bohaterze dostrzegamy jeszcze wiele innych cech romantyka. A mianowicie poświęca się on dla ojczyzny poprzez czynny udział w powstaniu styczniowym, po którym zostaje zesłany na Syberię, gdzie spędza 7 lat. Mówimy również o tragizmie postaci Wokulskiego. W autocharakterystyce ukazuje nam dogłębnie swój tragizm, rozpoczynając słowami: ”Czym ja jestem?- pytał się nieraz i stopniowo formułował sobie odpowiedź: Jestem człowiekiem zmarnowanym. Miałem ogromne zdolności i energię, lecz – nie zrobiłem nic dla cywilizacji.”- te słowa są dowodem na poczucie niespełnienia. Bohater boi się, że nie będzie miał po sobie czego zostawić tak jak ludzie, których spotyka zostawiają po sobie machiny, czy nowe poglądy (choć nie mają nawet połowy jego sił) tak on ma do pozostawienia jedynie (...)”sklep, który dziś upadłby gdyby go nie pilnował Rzecki...”
„Później przyszło mu na myśl: na co to on strwonił siły i życie?...Na walkę z otoczeniem do którego nie przystawał” Zadaje sobie pytanie co robił, że tak naprawdę nic nie zrobił? Wokulski ma poczucie zmarnowanej szansy. Gdy chciał się uczyć, nie mógł, gdyż potrzebowano jedynie subiektów sklepowych. Gdy szukał pracy, wskazano mu jedynie drogę ożenku ze starszą kobietą dla pieniędzy. A gdy się wreszcie zakochał i chciał zostać mężem i ojcem to postawiono go w takiej sytuacji, że już sam nie wiedział czy kobieta, która kocha jest „zwykłą kokietką o przewróconej głowie czy może taką jak on zabłąkaną istotą”.
Jednym słowem Wokulski czyje znużenie, ma poczucie bezsensu egzystencji. Zmarnował tak wiele rzeczy i szans w swoim życiu...
Cechą romantyczną naszego bohatera jest również to, że Stanisław, jako romantyk, jest człowiekiem samotnym, odizolowanym, szukającym zrozumienia i pomocy, jednak sam musi uporać się ze swymi problemami. Wiele decyzji podejmuje gwałtowanie, pod wpływem emocji, choćby natychmiastowy wyjazd do Paryża, a właściwie ucieczka przed Izabelą z powodu rozczarowania i powrót do Warszawy pod wpływem listu Prezesowej Zasławskiej.
Wokulskiemu wyznaczony został los, który był udziałem niejednego „wysadzonego z siodła” szlachcica pozbawionego dworku i ziemi. Również do niego odnosiły się słowa doktora Szumana: „romantycy muszą wyginąć, to darmo; dzisiejszy świat nie dla nich”.
Musieli ginąć nawet wówczas, gdy usiłowali, jak to ukazuje Prus, przeistoczyć z romantyków w pozytywistów.
Stanisław zrealizowawszy karierę kupiecką, pod wpływem miłości do panny Izabeli, ma ciągłe poczucie sprzeniewierzenia się samemu sobie. Jest on uwikłany pomiędzy romantyzmem a pozytywizmem nie potrafi się zdecydować, założenia której z epok, są mu bliższe. Przeciwstawność romantyzmu i pozytywizmu w konsekwencji prowadzi do całkowitej klęski bohatera.


Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: PROPOZYCJA pl.soc.racja

Czesc!

Wyslales propozycje nowej grupy i dostales odpowiedz, ze grupa
jest bez sensu i raczej nie ma szans na powstanie.

Po pierwsze - sugeruje abys ze spokojem wysluchal wszystkich rzeczy,
ktore uslyszysz na grupie i nie bral ich jako personalnych atakow na
Ciebie.
Nikomu nie chodzi tu o obrazanie Ciebie czy tez lekcewazenie Twojego
pomyslu albo samego klubu czy tez stowarzyszenia APP "Racja"


nie nie biore tego tak :)

A teraz postaram sie wyjasnic dlaczego grupowicze beda bardzo krytycznie
odnosic sie do zgloszonej przez Ciebie propozycji:

-----------------TAK WYGLADA TWOJE RFD----------------------

Nazwa grupy: pl.soc.racja
Krotki opis: Forum dyskusyjne czlonkow i milosnikow APP "Racja".

Moderowana: NIE

Opis: Grupa przeznaczona jest zarowno dla osob aktywnie dzialajacych
w APP Racji a takze jej sympatykow.
Celem grupy sa dyskusje o aktualnych poczynaniach a formacjach APP
"RACJA",
a takze wspolpraca i kontakt miedzy koordynatorami lokalnymi.

Zabronione jest wysylanie listow zawierajacych jakiekolwiek
binaria -- programow/zdjec itp, jakikolwiek spam oraz dyskusje nie
zwiazane z tematem grupy.  Nie jest to takze miejsce na ogloszenia
reklamowe

Autor propozycji: cyber.e@poczya.fm

---------------KONIEC TWOJEGO RFD-----------------------------

Po pierwsze, nie wiem czym jest organizacja APP "Racja" - inni grupowicze
tez
nie wiedza. W RFD _koniecznie_ powinno sie znalezc wyjasnienie tego

pojecia.

jet to Partia Ktora jest w trakcie rejestracji sadowej

Po drugie - jesli jest to cos w rodzaju klubu itp. zrzeszajacego
stosunkowo
niewielka liczbe czlonkow to jest niewielka szansa, ze grupa zostanie
zalozona
w hierarchi pl.* Jest taka zasada, ze nie zaklada sie grup o waskiej
tematyce
lub dla waskiego grona osob. Np. nie powstaja grupy poswiecone konkretnym
wykonawcom muzyki, konkretnym ksiazkom czy konkretnym filmom, nie powstaja
tez grupy dla czlonkow organizacji jak chocby "wielbiciele poezji
Mickiewicza"
Po prostu tematyka takiej grupy bylaby zbyt waska i z powodzeniem miesci
sie w
zakresie tematycznym innych grup. Byc moze tematyka proponowanej przez
Ciebie
grupy rowniez miesci sie w tematyce innej grupy? W takim wypadku mozecie
tam spokojnie wymieniac sie uwagami na temat Waszego stowarzyszenia, dla
ulatwienia dodajac do tematow listow jakich charakterystyczny tekst np.

[APP Racja]

spoko qmam, ale nie jestem w stanie okreslic, jak wielkim zainteresowaniem
cieszyla by sie wsrod naszych czlonkow


Jesli chcesz aby powstala osobna grupa dla czlonkow tego klubu czy
stowarzyszenia,
to znacznie prosciej byloby zalozyc liste mailowa, lub grupe dyskusyjna
_poza_
hierarchia pl.*! Zastanow sie czy to nie bylo wygodniejsze dla Was.


staram sie dowiedziec jak to wyglada w innych hierarchiach nie upieram sie
akurat przy tej

Kolejny problem - grupa NA PEWNO nie zostanie zalozona jako
pl.soc.racja - nazwa nie jest przejrzysta. Na temat umiejscowienia w
hierarchi trudno sie wypowiedziec nie znajac zakresu dzialalnosci


stowarzyszenia.

to zrozumiale

Nastepna rzecz - dlugi opis grupy sugeruje, iz jednak do Waszych celow
lepsze
bedzie zalozenia grupy poza hierarchia pl.* lub w formie listy mailowej.
Poza tym w dlugim opisie brak szczegolow dotyczacych tematow zabronionych
na grupiem, pojecie "jakikolwiek spam" jest nieprecyzyjne, podobnie
stwierdzienie
"zakaz wysylania reklam" - nie jest sprecyzowane co wpada do kategorii


reklama.

no tak ten pierwszy raz

I wreszcie - RFD jest niepoprawne - nie zawiera Twojego imienia i nazwiska
w polu "Autor Propozyji" - bez uzupelnienia tego pola nie masz nawet co
marzyc o zalozeniu grupy.


no tak trzebe bylo by to zweryfikowac

Zapewne pozostali grupowicze znalezli by takze inne wady zgloszonej


propozycji.

nie mowie ze nie - pierwszy raz :)


Wniosek - jesli chcesz probowac zalozyc ta grupe w hierarchi pl.* (ale
uprzedzam,
ze szanse na to sa niewielkie) to koniecznie  przeczytaj jeszcze raz
uwaznie wszystkie informacje na temat zakladania grup w hierarchi pl.*,
rozwaz na
spokojnie to co napisalem i koniecznie popraw RFD zanim wdasz sie w jalowe
dyskusje z grupowiczami. Uwierz mi - w przeciwnym wypadku nie osiagnie
NIC, a
stracisz jedynie czas i nerwy na jalowych dyskusjach z grupowiczami.

Przy okazji przypominam, iz nikt tutaj nie jest Twoim wrogiem. Po prostu
zarowno sama proponowana grupa jak i sposob jej zgloszenia stoi w
sprzecznosci  z zasadami zakladania nowych grup w hierarchi pl.*.


ok

Pozdrawiam


rowniez pozdrawiam i dzieki za rzetelna odpowiedz :)

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • erfly06132.opx.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało wyszukane 124 wypowiedzi • 1, 2, 3

    © 2009 Najlepszy miesiąc kawalerski w Polsce !!! - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates