Oglądasz wypowiedzi znalezione dla frazy: MICKIEWICZ TWÓRCZOŚĆ





Temat: PISARZE/ POECI POLSCY A TEMATYKA ARABSKA
ADAM MICKIEWICZ
W twórczości Mickiewicza pojawiają się liczne motywy arabskie i muzułmańskie.
Są one efektem orientalistycznych zainteresowań wileńskiego środowiska
studentów i młodych naukowców, z którego wywodzą się także m.in. Słowacki i
Spitznagel (uczył on Mickiewicza języka arabskiego).
„Sonety krymskie” (1826) – można uznać za właściwy manifest polskiego
orientalizmu romantycznego. Występujące elementy orientalne dotyczą przede
wszystkim krajobrazu i ogólnego nastroju, także terminów pochodzących ze
Wschodu.
Przekład „Giaura”
Ballada „Alpuhara” – fragment poematu „Konrad Wallenrod” (1928) – nawiązanie do
arabskiej Andaluzji.
W mickiewiczowskich bajkach dostrzec można wpływy „przypowieści”
półlegendarnego arabskiego mędrca Lukmana (przełożone w 1818 przez Sękowskiego).
Pośredni przekład:
• (na podstawie tłumaczenia Sękowskiego) wiersza
staroarabskiego „Lamijjat al-Arab” (nazwanego „Szanfary”) autorstwa Asz-
Szanfarego;
• (na podstawie francuskiego tłumaczenia Lagrnage’a) wiersza nazwanego
przez Mickiewicza „Almotenabby” autorstwa Al-Mutanabbiego.
Wiersz „Farys” napisany na wzór klasycznej kasydy arabskiej świadczy o
doskonałym wyczuciu rytmu i nastroju poezji arabskiej.
W utworach Mickiewicza pojawia się bohater samotnie pokonujący największe
niebezpieczeństwa, stylizowany na średniowiecznego rycerza beduińskiego, symbol
dążeń wolnościowych.
Zmarł w Stambule (Konstantynopolu) w trakcie formułowania polskiego legionu
nigdy nie odwiedziwszy świata arabskiego. Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Wielka Improwizacja - Gustaw Holoubek
Nie wiem, dla mnie przez całą swoją twórczość Mickiewicz zdradzal objawy
totalnej bufonady i samozachwytu...

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: My tu gadu gadu.... a tam..... ;-)))) Czesc 6
Czyżby było o twórczości Mickiewicza? )))))))))))
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Romantyzm jak dotknięcie nieba...
Pięknie napisane..śliczny wiersz. W porównaniu z nim, moje wypociny są jakże
niskiego lotu.
Fascynowała mnie kiedyś historia pięknej miłości Krzysztofa Kamila Baczyńskiego
i jego, obejrzałem nawet film Ludmiły Niedbalskiej "Czwarty dzień", gdzie na
kanwie powstańczych losów poety opowiedziano historie ich miłości. Później
zacząłem własne poszukiwania na ten temat. Z nieukrywanym wzruszeniem czytałem
jak w trudny wojenny czas Basia i Krzysio, odkrywali prawdziwą romantyczną
miłość. Rozdzieleni przez powstanie zginęli osobno- on jako snajper w
Śródmieściu, ona raniona odłamkiem na Starówce, bedąc w trzecim miesiacu ciązy.
Zginęli osobno a jednak razem pozostają w naszej świadomości złączeni
romantyczną miłością.. Podobne były miłości i innych poetów "Kolumbów"
Trzebińskiego, Gajcego, Stroińskiego
Brat mojej babci pozostał przez całe życie samotnym człowiekiem, były
powstaniec warszawski, dzielny żołnierz, po wojnie represjonowany. Tuż przed
śmiercią ujawnił mi historię swojej miłości.
Usłyszałem historię o wojennej miłości do sanitariuszki oddziału, miłości
ukształtowanej wiosną 1944 r. Miłości pięknej romantycznej, z
wierszami,twórczością Mickiewicza w tle .Kiedy wybuchło powstanie walczyli w
jednym oddziale. Przeszli piekło. Ukochana została zasypana podczas
bombardowań jednej z dzielnic w której byli.
Kiedy zapytałem go dlaczego przez tyle lat był sam, ze łzami w oczach wzruszony
starszy człowiek,wyciągnął z komody sanitarną torbę z czerwonym krzyżem i
wyhaftowaną lilijką, przycisnął do piersi, i powiedział że nigdy nie przestał
jej kochać, i nadchodzi chwila kiedy się połączą
Ze wzruszenia sam nie wiedziałem co powiedzieć....Ale wciąż to pamiętam Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Protest przeciwko pomnikowi Miłosza
Czy jeśli z twórczości Mickiewicza czy Słowackiego wyciągniemy jakieś
"antypolskie" smaczki i zademonstrujemy je moherom, to te pójdą na pomniki
wieszczów z dynamitem?
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Film o białoruskuim poecie Adasiu Mickiewiczu
Nareszcie! Już miałem dosyć dyskusji z tym głąbem, bo już nudziło już mnie
ciągłe wytykanie mu absurdów. Trudno przecież poważnie traktować kogoś, kto
pisze takie absurdy, że "ktoś UTOPIJNE idee (w swojej istocie niewdrażalne)
wdraża w życie."

Pomijając fakt, że niewdrażalnych idei NIE DA się wcielić w życie, tak więc ten
głąb jak zwykle napisał debilizm, to niech sobie on sam się dokształci, bo mi
się nie chce uczyć go podstaw. Niech sobie poczyta o ZSRR, PRL, NRD, czerwonych
khmerach, itd.

Czy Chiny, Kuba, Wietnam, Korea Północna, to utopia? Myślę, że nie ma na forum
takiego drugiego głąba jak tomekk i każdy wie, że np socjalistyczne Chiny czy
Kuba realnie istnieją a więc nie są utopią.

Realny socjalizm to najbardziej zbrodniczy ustrój w historii świata i trzeba być
bydlakiem, by próbować te zbrodnie bagatelizować debilnymi tekstami, o utopii.
Idąc tropem myślenia tego głąba można dojść do wniosku, że i faszyzm okazał się
utopią. Czy Oświęcim i Majdanek może też?

Zupełnie żałosne i obrzydliwe jest gdy ten zakamuflowany komuch z jednej strony
próbuje bagatelizować socjalizm i dziesiątki milionów ofiar tego systemu i
jeszcze ma czelność innym wcisnąć związki z komuną.

Nie pojmuję dlaczego ten próbuje ze mną się spoufalać i zupełnie nie na temat
wchodzić z butami w moje przywatne sprawy sumienia i wyznania? Trzymaj się
bydlaku od moich spraw osobistych z daleka. Od chrześcijan też się odczep
żółtozębny komuchu. Czy ja wnikam ile razy w roku ten komuch jeździ do Moskwy,
by ucałować dupę przeżartej syfilisem mumii Lenina?

Co do twórczości Mickiewicza, to na szczęście nie sądzę, by recenzja
półanalfabety, co kilka dni nie może przyzwoić słów utopia czy utopijny i
błędnie ich używa miała jakiś wpływ na ocenę twórczości wieszcza.

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: PiS nie chce Miłosza
Calkowicie sie z Toba zgadzam ze tworczosc Mickiewicza jest rownie
kontrowersyujna jak Miłosza a jednak ten pierwszy nie wzbudza az tak wielce
negatywnych emocji jak Milosz. To swiadczy ze nie znamy twoerczosci ani jednego
ani drugiego. a szkoda Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Hetman Żółkiewski był Ukraińcem?
Znajdź mi chociaż jeden antyżydowski fragment w twórczości Mickiewicza. Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Czy są tacy co po latach wrócili do Kalisza.
oo widzisz a mnie jakoś bardziej przekonuje twórczośc Mickiewicza niż pani
Zybury...
są gusta i guściki a o tym się nie dyskutuje Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Nie chcę Mickiewicza na patrona!
mojej pani od polskiego nie zamienilbym na nic, ale tworczosc mickiewicza to
brednie. no moze poza konradem walenroodem.
i nie zmieni tego nic, belkot nacpanego wyrzutka, a my na sile doszukujemy sie
glebszych tresci. Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Pytanie o styl....................................
Przeciez ja nie mówię aby przy kupnie ogórków zahaczać o tworczość
Mickiewicza,ale w innych okolicznościach nie będzie to juz niczym
dziwnym...;DDDDDDDDDDD Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: nasze ulubione cytaty
"Nie zawsze mów, co wiesz, ale zawsze wiedz, co mówisz"
Adam Mickiewicz

P.S. Jak na polonistkę przystało, która zresztą pracę magisterską z życia i
twórczości Mickiewicza napisała Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: dzieci i stres w szkole...
> ee..jak ty sobie wyobrazasz 5 semestrow matmy w podstwowce? toz to dzieciaki
> by konczyly nauke na poziomie polrocza trezciej klasy!

Ja tak tylko od czapy napisałem 5. Równie dobrze mogłem napisać 11, 7, 2 czy
jakakolwiek inną liczbę. Tu nie chodzi w tym momencie o szczegóły tylko o
zasadę.

> raczej nie..bo to wymagalo by 10 klas z 10 poziomami.

Klas to akurat przy takim systemie by nie było. Klasa to jest tylko sztuczny
twór ograniczający możliwości i czyniący system edukacji niewydolnym. Zawalisz
jeden przedmiot - powtarzasz klasę, a więc wszystkie przedmioty bez względu na
to czy miałeś z nich mierny czy celujący. Paranoja jakaś. I tempo nauki
dostosowane jest do klasowego ogona, więc tenże ogon ogranicza czołówkę klasy.
Przy systemie modułowym jak uczeń zawali moduł, to go powtarza bez względu na
pozostałe. Jak jest zdolny, to narzuca sobie szybsze tempo nauki i na odwrót.

> wiesz nie wiem, podobny system jest w USA..pewnei dlatego spoleczenstwo sklada
> sie glownie z glabow intelektualnyc

No ale to USA ze swoimi głąbami intelektualnymi jest światowym liderem a nie
Polska. Spójrz prawdzie w oczy - ile razy wykorzystasz wiedzę z zakresu
twórczości Mickiewicza, a ile razy znajomość języka Delphi? Czego jako
pracodawca będziesz wymagał od programisty? Znajomości literatury antycznej czy
znajomości języków programowania? Szkoła powinna pokazywać uczniom różne
rzeczy, ale nie zmuszać do nich. Katowali mnie w szkole poezją i co z tego? Co
to dało? Jak poezji "nie czułem" tak nie czuję jej nadal. Ale gdyby były tylko
2 lekcje polskiego tygodniowo, a 6 godzin ZPT, to dopiero bym skorzystał, bo
mam umysł techniczny a nie humanistyczny.

> Glupio by bylo gdyby nagle po liceach wychodzili ludzie z poziomem gramatyki
> na poziomie dawnych zawodowek, lub z takim poziomem matematyki...

Przez spory kawałek czasu poszukiwałem dobrego spawacza do pospawania
konstrukcji. Oczekiwałem od niego umiejętności spawania, bo go wezwałem do
pospawania konstrukcji, a nie do napisania dyktanda albo dyskusji na temat
twórczości Sofoklesa. Wbrew pozorom gramatyka i znajomość dorobku polskiej
kultury nie jest najważniejsza. Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: dzieci i stres w szkole...

>
> Klas to akurat przy takim systemie by nie było. Klasa to jest tylko sztuczny
> twór ograniczający możliwości i czyniący system edukacji niewydolnym.
Zawalisz
> jeden przedmiot - powtarzasz klasę, a więc wszystkie przedmioty bez względu
na
> to czy miałeś z nich mierny czy celujący.

no akurat tu sie zgodze. tylk onie bardzo widze..rozwiazanie. Zalozmy, ze masz
z matmy 1 i nie musisz powtarzac roku tylko sama matme. Po 6 klasach
podstawowki..masz 6 lat materialow z innych przedmiotow zaliczonych ..a matme
5..i co wtedy? egzamin do gimnazjum jest tez z matmy..czyli..1 rok musisz i
tak si edouczyc...




Paranoja jakaś. I tempo nauki
> dostosowane jest do klasowego ogona, więc tenże ogon ogranicza czołówkę
klasy.
> Przy systemie modułowym jak uczeń zawali moduł, to go powtarza bez względu na
> pozostałe. Jak jest zdolny, to narzuca sobie szybsze tempo nauki i na odwrót.
>
> > wiesz nie wiem, podobny system jest w USA..pewnei dlatego spoleczenstwo s
> klada
> > sie glownie z glabow intelektualnyc
>
> No ale to USA ze swoimi głąbami intelektualnymi jest światowym liderem a nie
> Polska. Spójrz prawdzie w oczy - ile razy wykorzystasz wiedzę z zakresu
> twórczości Mickiewicza, a ile razy znajomość języka Delphi? Czego jako
> pracodawca będziesz wymagał od programisty? Znajomości literatury antycznej
czy
>
> znajomości języków programowania? Szkoła powinna pokazywać uczniom różne
> rzeczy, ale nie zmuszać do nich. Katowali mnie w szkole poezją i co z tego?
Co
> to dało? Jak poezji "nie czułem" tak nie czuję jej nadal. Ale gdyby były
tylko
> 2 lekcje polskiego tygodniowo, a 6 godzin ZPT, to dopiero bym skorzystał, bo
> mam umysł techniczny a nie humanistyczny.
>
> > Glupio by bylo gdyby nagle po liceach wychodzili ludzie z poziomem gramat
> yki
> > na poziomie dawnych zawodowek, lub z takim poziomem matematyki...
>
> Przez spory kawałek czasu poszukiwałem dobrego spawacza do pospawania
> konstrukcji. Oczekiwałem od niego umiejętności spawania, bo go wezwałem do
> pospawania konstrukcji, a nie do napisania dyktanda albo dyskusji na temat
> twórczości Sofoklesa. Wbrew pozorom gramatyka i znajomość dorobku polskiej
> kultury nie jest najważniejsza.


Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: dzieci i stres w szkole...

> No ale to USA ze swoimi głąbami intelektualnymi jest światowym liderem a nie
> Polska.

To wlasnie grupa informatykow z Polski zostala uznana za najleszych na swiecie.
Poza tym jak wspomnialem USA sciaga do siebie naukowcow z calego swiata i
dlatego jest liderem... Problem polega na tym, ze w USA wiedza, ze nauke i
badania trzeba dofinansowywac, w Polsce nie... Tu naukowcy zyje z glodowych
pensji..wiec jezeli maja propozycje z USA o 20-30 wyzsza to wyjezdzaja...

A porownaj poziom intelektualny przecietnego amerykanina z przecietnym
europejczykiem..zobaczysz roznice.




>Spójrz prawdzie w oczy - ile razy wykorzystasz wiedzę z zakresu
> twórczości Mickiewicza, a ile razy znajomość języka Delphi? Czego jako
> pracodawca będziesz wymagał od programisty? Znajomości literatury antycznej
czy
>
> znajomości języków programowania?

to nie ma znaczenie ile razy wykorzystasz..znaczenie ma to, ze wiesz kim byl i
co napisal. Poza tym, jak wspomnialem dzeici tak plus minus do 15...(a czasem
i pozniej) roku zycia nie koniecznie wiedza co chca robic w zyciu.. wiec
wyksztalcenie ogolnie jest konieczne. Poza tym...coz..to ze ktso jest polonista
nie znaczy, ze nie musi umiec liczyc.


>Szkoła powinna pokazywać uczniom różne
> rzeczy, ale nie zmuszać do nich. Katowali mnie w szkole poezją i co z tego?

ja to co? wiesz co to jest poezja i nie wyjdziesz na kretyna... proste prawda?
poza tym potrafisz pisac gramatycznie..to tez zasluga katowania.


> to dało? Jak poezji "nie czułem" tak nie czuję jej nadal. Ale gdyby były
tylko
> 2 lekcje polskiego tygodniowo, a 6 godzin ZPT

co to jest ZPT??

>
> Przez spory kawałek czasu poszukiwałem dobrego spawacza do pospawania
> konstrukcji. Oczekiwałem od niego umiejętności spawania, bo go wezwałem do
> pospawania konstrukcji, a nie do napisania dyktanda albo dyskusji na temat
> twórczości Sofoklesa.


w liceum nie ucza spawania..a zawodowek juz nie ma (chyba)... a jak ktos chce
byc spawaczem to ni emusi isc do liceum.


>Wbrew pozorom gramatyka i znajomość dorobku polskiej
> kultury nie jest najważniejsza.

nie jest najwazniejsza, ale jest wazna.



Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: O ewolucji
Czesc!
Dnia 5/24/2004 4:42 PM, Pan / Pani profesorek nawrotal:

 Caly czas po twoich wypowiedziach mialem odczucie,
 moze bledne, lekkiego klasyfikowania ludzi.
 Wnioskowalem to po wypowiedziach takich jak np.

 | Sorry, ale to nie tak. Marka Nazzala tak naprawde
 | nie ma sensu przekonywac do tego. Mimo calej jego
 | kultury - brakuje mu znajomosci podstawowych pojec
 | i faktow biologicznych i wylozenie tego w ten sposob,
 | zeby on to rzeczywiscie zrozumial wymagaloby napisania
 | niemalej i bardzo dobrze przemyslanej ksiazki.

 To czy mu czegos brakuje, nie wiem. Moze siegnie do
 literatury po rozmowie ze mna. Czy on rzeczywiscie
 zrozumial? Nie moge byc pewien. Ale zdarzylo mi
 sie przez przypadek napisac do niego na prv (tak
 jak do Ciebie). Sprawial wrazenie, ze zalapal o
 co mi chodzi. Nie jestem zacietrzewiony tylko w
 przeciwienstwie do ciebie unikam osadzania czy
 ktos kogo nie znam, "zrozumial" czy "nie zrozumial".
 Jesli nie teraz to moze po lekturze.

Klasyfikowanie ludzi? Mozesz tak to nazwac. Ja po prostu wiem, ze to o
czym mowimy, w sposob mniej lub bardziej niejawny odwoluje sie do wiedzy
ktora znam z kilku calkiem grubych podrecznikow i kilku obszernych
wykladow: genetyka, ekologia, ewolucjonizm, immunologia, botanika,
zoologia, ewolucja pasozytnictwa itd, z dziesiatek przeczytanych ksiazek
popularnonaukowych i trudnej do okreslenia liczby artykulow naukowych.
Nawet jesli jestes studentem i nieduzo czytasz, to masz za soba
przynajmniej czesc z tych wykladow i lektur. W momencie kiedy zaczynam
tlumaczyc cos laikowi, bardzo czesto dochodzi do tego, ze on mowi "ok
juz wszystko rozumiem". Po czym okazuje sie, ze jednak on wszystko
miesza... Oczywiscie zawsze mozna podchodzic do sprawy z nadzieja, ze
tym razem bedzie inaczej i ja czesto tak robie.

 Kolejny cytat;
 | Co innego Ty (jak sie domyslam - student biologii
 | albo czegos w tym stylu) i inni uczestnicy tego
 | forum mniej lub bardziej ale wyksztalceni biologicznie.

 W zaden sposob nie czuje sie lepszy albo gorszy
 od Marka ani od Ciebie.

To akurat zapewne nie jest prawda. Chcialbys sie nie czuc, uwazasz, ze
powinienes sie nie czuc, ale sie czujesz...;) Ale porzucmy rozwazania ad
personam...

Ale oczywiscie NIE JESTES ani lepszy ani gorszy. Mozna sie tylko
spodziewac po Tobie jakiejs, liczacej co najmniej 1500 przeczytanych
stron podrecznikow - bazy wiedzy.

 Lista dyskusyjna nie jest zarezerwowana dla
 profesjonalistow. Niech profesjonalisci ze
 soba dyskutuja, ale niech bedzie miejsce dla
 laikow. Nie czepiajmy sie laikow.

A czy ja sie czepiam? Ja tylko cynicznie stwierdzam, ze celu ktory sobie
zalozyles (doprowadzenie, zeby Marek zrozumial o co w tych plciach
chodzi) jest nierealne. Co nie znaczy, ze ganie pogon za kroliczkiem...

 Urok Internetu! ;-) Anonimowosc ;-) .

Ja nie jestem anonimowy. Zawsze sie podpisuje swoim prawdziwym imieniem
i nazwiskiem. Jak sie zbierze do kupy moje internetowe wypowiedzi, to
bedzie tego grube tysiace stron maszynopisu (kiedys na jednej liscie
prowadzono statystyke i bodaj w 3 miesiace wyszlo mi 500stron
maszynopisu WLASNYCH tekstow, nie liczac cytatow;) wiec nie jestem tez
nieznany, co powoduje, ze nie czuje sie anonimowo piszac w internecie.

 | Czy uwazasz, ze w tym co ja pisze brakuje
 | argumentow merytorycznych? Jesli zamiast
 | bic piane jak w akapicie powyzej, zabierzesz
 | sie do rozwazania argumentow merytorycznych,
 | to watek nie stanie sie jalowy. Widzisz: wszystko
 | w Twoich rekach.

 Poczytaj, moje posty gdy udowadnialem nieprawdziwosc
 tez z ktorymi Ty tez sie nie zgadzasz.

Juz Ci 5 razy pisalem, ze czytalem ten list i zgadzam sie z Twoim
argumentem.

 Zawsze probowalem podawac jakies argumenty
 w postaci obliczen populacyjnych.

Nawet jesli pytanie jest "tworczosc Mickiewicza a sprawa polska" to tez
siegasz do obliczen populacyjnych?!?!

 Niby nic wielkiego ale lepsze to od teoretycznych
 rozwazan pomiedzy dwojgiem ludzi bez prawdziwego
 autorytetu w tej dziedzinie.

Niech Cie magia cyferek nie zaslepia. To co nazywasz "teoretycznymi
rozwazaniami" tak samo mozna modelowac ilosciowo, tylko jest to nieco
zbyt skomplikowane, zeby o tym pisac w tej formie. Zreszta zastanow sie:
jak Twoj rozmowca ma skonsumowac Twoje cyferki, jesli nie ma on raczej
bladego pojecia ani co to jest inbreed, ani o tym po co wlasciwie ta
rekombinacja jest potrzebna... To co napisales to jest skrot myslowy,
ktory skonsumowac moge ja, moga inni biolodzy (choc nie wszyscy) ale nie
laik...

pozdrawiam
Pawel Poreba

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Czy wolno zadawac proste pytania
On 21 Sep 1998 18:17:57 GMT,


han  <Hanna_Nowakow@idg.com.plwrote:
[...] Ta kobieta miala dwie godziny na wylozenie STW, OTW i kwantowej,
a przed soba 70 humanistow - w tym 40 zakonnic. I udalo jej sie to zrobic w
taki sposob, ze OPOWIEDZIALA te teorie, oczywiscie z paradoksem blizniat,
kotem Schrodingera itd. Nie uzywala zadnych liczb i wspolczynnikow (poza
slawnym E = mc ^2) i "ilosc materii/energii okresla zakrzywienie
czasoprzestrzeni" (lub podobnie), ale ZAINTERESOWALA osoby nie majace dotad
z fizyka nic wspolnego.


  Przez dwie godziny mozna opowiedziec kilka ciekawostek bez glebszego
tlumaczenia. Zapewne brzmialy one fascynujaco dla sluchaczy, troche
jak opowiastki z gatunku S-F. Ja ciekaw bylbym nastepujacego eksperymentu:
gdyby tak po tym wykladzie porozmawiac ze sluchaczami i wysondowac jak
tez oni zrozumieli to co uslyszeli; jaki obraz teorii wzglednosci lub
mechaniki kwantowej powstal w ich glowach. Obawiam sie, ze zarowno
Einstein jak i Schrodinger przewracaliby sie grobie.  


I to samo trzeba zrobic w szkole. bo jak sie
zainteresuja, to nawet wkuwanie wzorow Newtona przyjdzie latwiej, bo
wiadomo, ze dzieki temu bedzie mozna zaglebic sie w rzeczy fascynujace.


Byc moze da sie studiowac literature XX w. bez znajomosci literatury
romantycznej (choc nie jestem pewien). Natomiast nie da sie zglebiac
fizyki wspolczesnaj bez znajomosci fizyki klasycznej newtonowskiej.
Prosze mi wierzyc, ze prawa dynamiki Newtona obowiazuja takze w teorii
wzglednosci tylko sens poszczegolnych wielkosci fizycznych jest nieco
zmieniony. Bez tych podstaw mozna tylko opowiadac ciekawostki i historyjki
ale to nie jest fizyka. To tak jakby zamiast przeczytac Pana Tadeusza
przeczyta sie kilkustronicowy bryk streszczajacy to dzielo. Czy taki
bryk da wlasciwe pojecie czym jest tworczosc Mickiewicza?
Ksiazki popularne to sa wlasnie takie bryki. Jesli napisane z pewnym
talentem to dobrze. Ale to tylko zludzenie, ze po ich przeczytaniu
wie sie juz o czym  w istocie mowia teorie wspolczesnej fizyki.
Moze z dwojga zlego lepiej zeby ludzie czytali chociaz popularne bryki
o fizyce niz zeby nie czytali nic.


Druga sprawa: kretynski jest fakt, ze w koncu XX w. mlodzi ludzie wychodza
ze szkoly z poziomem wiedzy na wiek XVII-XVIII, nawet nie liznawszy tego,
dzieki czemu dzialaja rakiety, komputery (tunelowanie!!!) i inne rzeczy
powszechnie dzisiaj uzywane. Malo jest takich, ktorzy potem siegna po
ksiazki popularnonaukowe.


  Moze tak jest w przypadku klas humanistycznych. Mam akurat przed soba
podrecznik fizyki dla IV klasy LO profil ogolny i mat-fiz. Oto
przykladowe rozdzialy ze spisu tresci:

Budowa atomu (ponad 60 stron z elementami mechaniki kwantowej),
Jadro atomowe i czastki elementarne (w tym antymateria, model kwarkowy),
Astrofizyka i kosmologia (z elementarnym wprowadzeniem do OTW),
Elementy fizyki ciala stalego - w tym polprzewodniki, tranzystor,
         fotoogniwo, nadprzewodnictwo i in.

Jest wiec troche tej fizyki wspolczesnej w szkole. Tylko trzeba dobrze
nauczac.

J.Sikorski

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Czy wolno zadawac proste pytania


Byc moze da sie studiowac literature XX w. bez znajomosci literatury
romantycznej (choc nie jestem pewien). Natomiast nie da sie zglebiac
fizyki wspolczesnaj bez znajomosci fizyki klasycznej newtonowskiej.


Oczywiscie to jest prawda. Ale sam przeciez uzyles (jesli moge na ty) tutaj
slow: studiowac i zglebiac. Studiowac i zglebiac moze niewielki procent
populacji, chociazby dlatego, ze jest jeszcze wiele innych pasjonujacych
nauk, a spoleczenstwo potrzebuje takze murarzy i sprzataczek. Ale to nie
znaczy, ze nie warto zainteresowac ludzi tymi rzeczami chociazby na
plytszym poziomie. Zreszta to robi wlasnie Festiwal Nauki w Warszawie,
opracowany przez wybitnych profesorow warszawskich uczelni (nazwiska typu
Siwiński czy Fikus). Oni mowia wlasnie, ze uczniowie maja wykute na pamiec
wzory, ale nie rozumieja ich zastosowan, i dlatego wpuszczaja ich do
cyklotronu czy Instytutu Fizyki, zeby zobaczyli, ze za abstrakcyjnymi
cyferkami kryje sie rzeczywistosc.


Bez tych podstaw mozna tylko opowiadac ciekawostki i historyjki
ale to nie jest fizyka.


Oczywiscie. Ale ja nie napisalam, ze chce zamienic program szkolny z fizyki
na ciekawostki, tylko ze nalezy zaczac od poswiecenia niewielkiej liczby
godzin zamiast na niesmiertelne "wypracowanie z wakacji" albo ustalanie
dyzurow podlewania kwiatkow w klasie na opowiedzenie, czym jest fizyka
dzisiaj. Mozna np. zaprosic jakiegos elokwentnego zawodowego fizyka, ktory
umie oderwac sie na chwile od wyzszej matematyki, zeby dzieciaki
zafascynowal. Np. moja fizyczka byla zona znanego fizyka z Uniwerku
Warszawskiego i mogla go zaprosic, albo zalatwic wycieczke do cyklotronu
lub Swierku (o czym marze do dzisiaj). Co wiecej - to dotyczy wszystkich
innych przedmiotow. Na pewno czyjs rodzic ma znajomego biologa, czyjas
matka jest historykiem itd. Tylko chodzi o zmiane podejscia - nie zaczynac
od wykuwania wzorow i dat, bo to zabije wszelkie zainteresowanie dana
dziedzina.


To tak jakby zamiast przeczytac Pana Tadeusza
przeczyta sie kilkustronicowy bryk streszczajacy to dzielo. Czy taki
bryk da wlasciwe pojecie czym jest tworczosc Mickiewicza?


Moim zdaniem to zla analogia. Lepsza jest rozpoczynanie nauki jezykow od
wymuszania wkuwania slowek i zasad gramatycznych, jak skonstruowane sa
(przynajmniej byly za moich czasow) podreczniki szkolne zamiast konwersacji
- podczas gdy wlasnie ten sposob nauki jezyka jest znacznie efektywniejszy,
nawet jesli z poczatku sie nic nie rozumie, a tylko slucha melodii jezyka.
Tresc zaczyna poznawac sie z kontekstu. Zreszta wlasnie w ten sposob
niemowleta zaczynaja uczyc sie mowic.


  Moze tak jest w przypadku klas humanistycznych. Mam akurat przed soba
podrecznik fizyki dla IV klasy LO profil ogolny i mat-fiz. Oto
przykladowe rozdzialy ze spisu tresci:


Ja pisze wlasnie o humanach - na szczescie zaczynaj ginac smiercia
naturalna. Ja jestem wlasnie ofiara klasy humanistycznej. W podstawowce
bylam "obustronna" - robilam olimpiade i z polskiego i z matematyki, ale na
nieszczescie uparlam sie isc do humanu, bo chcialam uczyc sie laciny. I
okazalo sie, ze to rownia pochyla, z ktorej nie ma wyjscia. Poszlam na
historie, bo nie zdawalo sie matematyki, chociaz duzo bardziej interesowala
mnie geografia i chemia. Program matematyki jest zalosnie okrojony - nie ma
geometrii analitycznej, pochodnych, celek, rozniczek. pewnie innych rzeczy
tez, a ja nawet nie wiem o ich istnieniu. Na domiar zlego dyrektorzy,
ktorzy maja zawsze gorszych i lepszych nauczycieli, do humanow daja zawsze
tych najgorszych - "bo mat-fizy beda zdawac maturze i na studia a wam to i
tak do niczego nie potrzebne". Ci nie maja motywacji do uczenia "bo jak
ktos poszedl do humanu to na pewno jest takim mlotkiem ze nawet nie warto
probowac". Efekt: w jednym z najlepszych liceow Warszawy zaliczylam program
matematyki do konca klasy drugiej (sic) nawet humanistycznej, czyli funkcje
kwadratowe + miesiac na obliczanie miejsc zerowych funkcji szesciennych i
pare lykow kombinatoryki. To juz zaczyna przypominac hitlerowskie metody
zeby Polakow niczego nie uczyc poza umiejetnosciami slusarskimi,
ogrodniczymi itd. A jak jest w gorszych liceach, na prowincji itd? Moj
przypadek nie jest jednostkowy.
Teraz jest jeszcze gorzej, bo panuje histeria maturalno-egzaminacyjna i w
czwartych klasach w ogole rezygnuje sie (rozumiem ze nielegalnie) z
wszystkich przedmiotow poza kierunkowymi, zreszta na zadanie rodzicow.
Hanka Nowakowska

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: MNiSW: Wrcajcie!!!, naukowcy: ????
!

PFG napisał(a):

A poziom kształcenia na tych kierunkach jest jaki? A absolwenci jakich
 ...
jeszcze jest, o tyle rynek pracy dla absolwentów kierunków ścisłych
(w ich zawodach, nie po "przebranżowieniu") jest bardzo płytki. Więc
kółko się zamyka. A jak tak dalej pójdzie, za kilkanaście lat nawet
młodych inżynierów zabraknie.

Nie wiem co trzeba zrobić aby zmienić to nieszczęsne polskie nastawienie.


*Wprowadzic troj-zorienowane ksztalcenie na wczesnym etapie:
scisle, humanistyczne, artystyczne -- do wyboru przez ucznia
orientacji dominujacej.

Dlaczegoz rodzice moga swoje dziecko ksztalcic muzycznie
od wczesnego wieku, zas na ksztalcenie scisle mozna sie
zalapac dopiero po maturze (bo klasy mat-fiz-inf to namiastka) ?

*Postawic logike ponad frazeologia prawno-administracyjna
(przepisy sprzeczne z definicji nieobowiazujace;
kazde wykazanie sprzecznosci przepisow prawnych powinno
uruchamiac procdedure, ktora wszybko prowadzi do usuniecia
sprzecznosci lub usuniecia przepisu, jesli nie udalo sie
odpowiednio szybko usunac sprzecznosci).

*Wymagac od osob starajacych sie o reelekcje w wyborach
o posiadanie zdanych egzaminow panstwowych w zakresie:
logiki, teorii jezykow formalnych, zrozumienia podstawowej
puli pojec abstrakcyjnych (prawo, demokracja, wynikanie,
przyczynowosc, sprawiedliwosc, korelacja, ...) -- nie
definicje encyklopedyczne, lecz ocena przedstawionych
przypadkow.
Egzaminy takie musialyby byc prowadzone przez niezalezne
instytucje, wynikiem musialaby byc mozliwie obiektywna
punktacja, zas zapis odpowiedzi egzaminowanych publicznie
udostepniany z chwila startu kandydata w wyborach.
   Swiadomie napisalem o "reelekcji" -- w ramach demokracji
kazdy obywatel powniem miec pierwsza szanse;
jesli jednak juz raz te szanse otrzymal, to nalezy
wymagac, jesli chce kontynuowac.

####
Wracajac do dominujacego nastawienia: to jak zwykle
problem jajka i kury.
Jesli w Polsce wiekszosc znaczacych stanowisk zajmuja
ludzie z wyksztalceniem humanistycznym -- to w wiekszosci
wypadkow beda oni hamowac wysilki ludzi o wyksztalceniu
scislym (albo z powodu poczucia zagrozenia albo z powodu
niezrozumienia).

U podstaw tych proleblemow lezy uprzywilejowanie w procesie
edukacji 'jezyka polskiego' traktowanego jak niepodwazalna swietosc.

Uwazam, ze kazdy minister, dyrektor departamentu, kierownik
wydzialu w urzedzie wojewodzkim lub powiatowym powinien
rozumiec twierdzenie Noether, rozumiec, co to entropia itd.
nie musi zas zaliczyc do matury znajomosc tworczosci Mickiewicza
i paru innych.

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Bunt Janion w tv
pazdzioszek2010 napisał:


> A co? To Janion też należała do grona pożytecznych idiotów? O niej akurat nie s
> łyszałem… wiem, że Szymborska. Ale Janion? Masz jakieś cytaty może, bo n
> ie mogę znaleźć, a tematyką się wielce interesuje.


Szymborska to przy Janionównie pikuś. Janion była potężnie umocowana - jej
protektorem był Stefan Żółkiewski, jeden z głównych macherów od kultury w
czasach "stalinizmu". O podobnie silnych plecach Szymborskiej nic mi nie
wiadomo, ale interesowałem się nią mniej, niż Janionowną, więc może poetkę
krzywdzę... Tak, czy owak - Janion znalazła się wśród tych, których partia
wytypowała na zalążek "nowej inteligencji". Cała ta historia to interesujący
przypadek zakończonego sukcesem eksperymentu z dziedziny inżynierii społecznej:
w krótkim czasie "podmieniono" elitę intelektualną. Janion należała do tych,
których rzucono na odcinek badań literackich. Jest taki ciekawy
dokumencikprojekt reformy polonistyki opracowany przez Żółkiewskiego. W
dokumencie "po nazwisku" wymieniani są osoby, które trzeba z uniwersytetów
usunąć (jako ideologicznie niekoszerne), które można zostawić licząc na
pozytywną ewolucję, wreszcie takie, które trzeba wspierać - jako ideologicznie
zaangażowane po stronie partii. Janion wymieniana jest oczywiście wśród tych
ostatnich. Jej kariera została w projekcie rozpisana lata naprzód z
ukoronowaniem w postaci profesury w roku - bodaj - 1955 (gdy projekt powstawał
Janionówna była świeżo po magisterium, albo i to nie...). I tak nam wyrosła pani
profesor na fali robionej przez komunistów "rewolucji kulturalnej". Jest tu
jeszcze inny smaczek - czystkę na uniwersytetach partia robiła przy wsparciu
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i sieci informatorów, którzy pomagali
robić charakterystyki "wroga". Informatorami byli - niezbyt wtedy jeszcze liczni
w sferach akademickich - ludzie związani z partią, tacy właśnie jak Maria
Janion. Czy i ona była takim informatorem - nie wiem, ale zważywszy na jej
ówczesne zaangażowanie nie byłbym zaskoczony, gdyby była. Z czasem Żółkiewski
ściągnął ją do Instytutu Badań Literackich, który organizował. Instytut miał
wypracować nową, "postępową" polonistykę (co oznaczało - przefiltrowaną przez
koncepcje Żdanowa i tym podobnych koryfeuszy). Chciałbyś cytatów z tamtego
okresu... Cóż, z jakiegoś tajemniczego powodu ;-) juwenalia Janionówmy nie są
wznawiane, więc, żeby się nimi nacieszyć, trzeba by grzebać w czytelniach, które
przechowują wczesne publikacje IBL, czy prasę okołoliteracką. Ja - póki co - nie
grzebałem. W związku z tym jedyne cytaty jakimi dysponuję pochodzą z książki
"Kolaboranci" Trznadla. W we fragmencie książki i w jednym z przypisów Trznadel
cytuje kawałeczki tekstów Janion, mn z artykułu wydrukowanego w 1952 roku w
"Nowej Kulturze" (cięcia w cytacie są Trznadla): "postępowa polonistyka (...)
zdołała wypełnić rzucone przed laty wezwanie Bolesława Bieruta (...) "wydobyć,
odsłonić i uwypuklić rzeczywiste, demokratyczno-ludowe podłoże społeczne i
ideologiczne twórczości Mickiewicza" (...) Żółkiewski w swojej książce
zastosował do warunków polskich przyjętą w nauce radzieckiej (...) znakomitą
periodyzację Lenina". Są u Trznadla jeszcze kawałki Janion o działalności Boya
we Lwowie pod sowiecką okupacją (ze Boy dawał dowody pozytywnego zaangażowania),
ale - szczerze pisząc - nie chce mi się ich przepisywać... Lata temu miałem na
tym forum dłuugą rozmowę o Janion i stalinowskiej "rewolucji kulturalnej". Jeśli
chcesz sobie poczytać, oto adres:


forum.gazeta.pl/forum/w,212,7974625,7974625,Re_Kobiecy_potencjal_totalitarny_.html


Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: korzenie dialogu
"Latarka Gombrowicza"...
widzę, że nie mieliście przeinteresującej książki pani
Joanny Salamon w ręku - "Latarka Gombrowicza".

Nie podejmuję się tutaj streścic bez książki w ręku, na czym
polega konkretnie jej wizja dziejów i "rozwoju" literatury polskiej.
Na gorąco, nie przypomina bynajmniej jakiejś cherlawej "walki o czytelnika",
lecz podobna jest raczej do jakowejś TYTANOMACHII, w której giganci ducha,
mająy wgląd w ISTOTĘ RZECZY toczą walkę ponaddziejową o pryncypia
i władzę duchową nad Polską, a raczej ogląd świata nas - prostaczków.

Literatura polska widzana oczami Salamon, to nadczasowa walka na symbole i
wizje, w której geniusze, posługując się uniwersalnymi szyframi toczą
nieustanny dialog i polemikę.

Mniej więcej - na pewno cos pokręcę - wygląda to tak:

Bój się toczy między Słoncem i Księżycem
Światłem słoneczym i księzycowym.
Gnozą prawą i lewą.
Prawa hmm to jakby strona Boga Ojca, lewa - Demiurga

Typ słoneczny wiedzy o człowieku, jego wizji ma charakter racjonalny,
legalistyczny [?], hierarchiczny [?]. Opiera się na jasnej świadomości.Można
powiedzeć, że jest oświeceniowo-renesansowy. hmmm

Typ księżycowy to wiedza ciemna, podswiadoma, anarchiczna. jej siła tkwi
w oparciu sie o przyrodę, tajemne moce, siły i energie tkwiące w człowieku.
A więc dobrze odnosi się do Romantyzmu. Opiera się na podświadomości, instynktach.


Według takiej klasyfikacji, Kochanowski to przywódca obozu Słonca.
Mickiewicz - Księżyca.


Po stronie Słońca Salamon widzi Herberta i Gombrowicza.
Po stronie Księżyca - Miłosza.

Według Salamon, główną treścią utworów tych (i innych) artystów jest
(w pełni świadoma!) walka o wizję świata i człowieka.

według Salamon, twórczośc Mickiewicza to głównie walka z Mistrzem - Kochanowskim.

Gombrowicz jest - dla Salamon - kimś, kto zdecydowanie stanął po stronie rozumu
i "zdemaskował" podłe knowania kohort lunarnych.

Stąd tytułowa "latarka Gombrowicza"

Salamon, swojej - poważnej przecież - pracy, dała motto z "Kosmosu":

"Proszę tu kogo z latareczką" - Kosmos, str. 146.

Tytułowa "latareczka" (o ile nadać jej status tak metaforyczny, robi
szokujące wrażenie na stronie następnej, 147, kiedy to Leon podświetla swoja twarz:

"Niespodziewanie oświetlił swoją twarz. Binokle, łysina, usta, wszystko.
Zamknięte oczy. Lubieżnik. Męczennik.
Powiedział:
-Innych widoków nie ma.
Zgasił."

Idąc za Salamon, w tym krótkim fragmencie ukazano bezlitośnie prawdziwe oblicze
rycerzy Księżyca. A więc Mickiewicza... ale i Miłosza.

A najciekawsze, że Salamon nie przedstawia tylko ideologii, lecz
prezentuje bardzo bogaty materiał dowodowy na istnienie tej
Tytanomachii w tekstach.

Jeżeli Was to interesuje, mogę pogrzebać w książce, i przytoczyć więcej
interesujących tez i przykładów, bo jest tam ich bez liku.


Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: "Czarna polewka" - kto już czytał?
Smutno... :-(
I to bardzo. Podobnie jak kilka przedmówczyń (przedpiszczyń? brzydko brzmi), od
jakiegoś czasu w każdej kolejnej części 'Jeżycjady' odnajduję coraz to większą
porcję pogardy i niechęci. Nie ma już tego ciepła, którego mnóstwo było we
wszystkich książkach aż do 'Dziecka piątku' włącznie. Co się stało z ESD??? Co
się stało z życzliwym, ciepłym podejściem do wszystkich - do 'inności', nawet
jeśli ta 'inność' (o zgrozo!) nie ceni twórczości Mickiewicza? (Swoją drogą,
zdaje się, że p. MM w głowie się nie mieści - i dlaczego??? - że ktoś może być
człowiekiem wykształconym, o niewąskich horyzontach i sporej inteligencji,
oczytanym i... nielubiącym Mickiewicza/poezji jako takiej.)


Może tak parę porównań części wcześniejszych z ostatnimi...
Gaba myśląca o Ignasiu wzruszała mnie do łez (mimo, że dzieci mieć nie chcę) -
Róża irytuje potwornie (mózg jej się zlasował, że snuje takie bzdury o całym
życiu w roli przygotowania do rozmnożenia???) Ignacy Borejko wcześniej - cóż,
nigdy nie żywiłam do niego szacunku (mięczak, który przenigdy nie przetrwałby,
gdyby nie przenosząca go przez życie na plecach kobieta), ale sympatię pewną
odczuwałam - za erudycję, za kulturę osobistą, za pewne ideały... Teraz stał się
obrzydliwym dziadem, przepełnionym złością na otaczający go świat, z iście
histerycznymi pretensjami - skąd u niego nagle takie zachowania, jakiś początek
choroby psychicznej? Inaczej ciężko wytłumaczyć aż taką zmianę osobowości...
Ida - moja ulubiona postać; rzutka, konkretna, energiczna, zdecydowana...
jeszcze w 'Nutrii...' wspaniała, zorganizowana, mądra kobieta. A teraz?
Pokazywana usilnie jako zła matka (znaczy się miałaby rzucić pracę w cholerę i
do domu, tak?), a mąż jej (którego zresztą ongiś bardzo lubiłam - jeden z
nielicznych w 'Jeżycjadzie' facetów o silnej psychice wśród stada niezaradnych
życiowo mięczaków) jako... suseł. Mam wrażenie - z całym szacunkiem! - że p. MM
nie potrafi nakreślić wiarygodnej, pełnokrwistej, _dorosłej_ postaci męskiej - o
ile Józinek zdecydowanie na tak, o tyle jak widać pomysłu na Marka nie było -
więc śpi. Istny śpiący królewicz.
Gabrysia - wcześniej dźwigająca na barkach cały dom, radziła sobie bez faceta
(czyt. bez pomocy) z dwojgiem maleńkich dzieci, kształciła, pracowała
zawodowo... Teraz - jak to b. celnie określił ktoś wcześniej - zbudyniała. Stała
się świętą krową, która niczego nie robi, ale wciąż wyśpiewywane są peany na jej
cześć. I żadnej pomocy dla Róży, żadnego zainteresowania Laurą... Ech.
Fizycy. Kiedyś - Jurek Hajduk i Żaczek, nakreśleni niewątpliwie życzliwym
piórem, inteligentni (mimo że zapewne nie interesowała ich poezja :-P) Dziś -
pan Schoppe, usilnie pokazywany jako... nazwijmy eufemistycznie, nieerudyta o
wąskich horyzontach (ironia...). Wszak liczą sie tylko filologowie klasyczni, na
innych żal nawet z pogardą plunąć - cóż ci po kwarkach, jeśli obca ci łacina.
Ignacy Grzegorz - najobrzydliwsza chyba postać. Wstrętny, zarozumiały mały
szpicel i donosiciel - bez cenia dystansu do siebie i choćby odroobiny
autoironii - szkoda, że nie urodził się lata wcześniej, ubek byłby z niego jak
znalazł. Choć, właściwie, takie egzemplarze zawsze są w cenie...
Kiedyś nawet negatywnym postaciom (typu np. Matylda) p. MM nie odmawiała
urody/inteligencji - teraz każdy, kto nie jest 'z nami', odsądzany jest od czci
i wiary. Podział na ONI i MY - MY to ci lepsi, a ONI to banda nic niewartych
tłumoków, co całować winni ślady NASZYCH stóp.

Chaotycznie, wiem... ale sporo mi się nazbierało rozgoryczenia po lekturze
ostatnich części. I nie umiem odżałować - że już nie ma tego ciepła, tej miłości
bliźniego, tego szacunku do drugiego Człowieka. Jaki by nie był.
Szkoda. Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Kącik rozrywkowy!!
Wybrane z SS!! czesc 2
Szkolne:
- Prosze nie szeptac do siebie, to nie kosciol i nie konsesjonal.
- Ile tych pietrowy ukamkow bedziecie stawiac?? To nie dom.
- Nie strzelaj tym dlugopisem. Na wojne sie wybierasz??
- Nauczycielka: Dlaczego jeszcze nie masz wystawionej oceny z W-F??
Uczennica: EEE znaczy ide porozmawiac z Panem!!
Nauczycielka: Co to znaczy porozmawiac?? Nie trzeba rozmawiac, tylko pojsc,
rozebrac sie i zaliczyc.
- Grecy zrobili Trojan w konia i wygrali.
- Dedal potrafil rozne rzeczy, wiec pewnego dnia zona Minosa urodzila dziecko.
- Pierwszym pilotem, ktory zginal w powietrzu z wiadomych nam przyczyn, byl Ikar.
- Rej udowadnia, ze Polacy nie musza jak gesi, pisac po lacinie.
- O tworczosci Mickiewicza dowiadujemy sie z zyciorysu, ktory tworzyl cale
zycie, a zakonczyl po smierci.
- Dabrowska pisala cale noce i dnie.
- Wies byla samowystarczalna: kobiety dostarczaly mleka, miesa i skor.
- Alkoholikow dzielimy na pijacych i nie pijacych.
- Justyna jest madrzejsza od Marty - nie gardzi chlopem.
- Harem to czlowiek posiadajacy zbior kobiet.
- Wokulski zakupil klacz od Krzeszkowskiego, aby pozniej prosic o jej reke.
- Lato spedze w gorach u kuzynek, z ktorych zejde dopiero po wakacjach.
- Barbarzyncy byli bardzo milymi i uprzejmymi ludzmi.
- Powstanie listopadowe bylo w listopadzie, a Rewolucja Pazdziernikowa tez.
- Kosciuszko wyciagnal i powiedzial, ze nie schowa.
- Pieta Achillesa to miejsce, ktore jest wrazliwe na smierc.
- Duzy wplyw na rozwoj kultury mial Cyryl i jego metody.
- Rycerz sredniowieczny skladal sie z glowy, zbroi i konia, ktory stawal na
kazde zawolanie.
- Ze Slaska kilofem wydobywa sie wegiel kamienny i brunatny gornik
- Wisla plunac przez Zulawy wpada w depresje.
- Wegiel wystepuje na calej kuli ziemskiej na przyklad w mojej komorce.
- W gorach nie mieszkaja ludzie, tylko gorale.
- Lekarz przed operacja myje rece i pielegniarki.
- Choroby przenosza sie z rosliny na rosline a miekedy nawet z roku na rok

Rozne:
- Ulubionym zajeciem Polakow jest walka z przewazajacymi silami wroga.
- Kupie kradziony radioodtwarzacz - tel. 997
- Sprzedam zestaw nozy do zabijania czasu.
- Zamienie poloneza na walca - Chopin.
- Nie wychodz z siebie. Mozesz nie wrocic.
- Na pochyle drzewo i Salomon nie naleje.
- Nauka nie wodka nie musi isc do glowy.
- Zycie jest zbyt ciezkie, aby przykladac do niego wage.
- Poszerzaj swoje horyzonty. Wyburz dom z naprzeciwka.
- Idz na studia - zostaniesz wyksztalconym bezrobotnym.
- Jesli jeszcze nie zwariowales to znaczy ze jestes niedoinformowany.
- Jesli nie masz po co zyc, zyj na zlosc innym.
- Sikajac z wiatrem idziesz na latwizne.
- Sosnowiec zada dostepu do morza.
- Mam kota na punkcie Ali.
- Mamy prawo do szcescia, ale nie mamy szczescia do prawa.
- Kazdy kij ma dwa konce a proca ma trzy.
- Nauka to przyjemnosc ale ja nie mam czasu na przyjemnosci.
- One Kozie Death.

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Czy Polacy są narodem?
O kulturze białoruskiej mówi słynny białoruski pisarz. Autor mieszka i tworzy w
Krynkach na Białostocczyźnie. Należy do Stowarzyszenia Twórców
Białoruskich "Białowieża", od 1970 r. do Związku Literatów Polskich. Za zasługi
literackie w 1996 r. otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Ten
esej ukazał się w Magazynie "Gazety Wyborczej" pod tytułem "Naród z narodu:
Białorusini".

Nikogo lub prawie nikogo z Polaków nie trzeba przekonywać o istnieniu języka
białoruskiego. Nie tylko dzięki upadkowi Związku Radzieckiego, powszechnie
utożsamianego z Rosją, i wyłonieniu się zeń nie przeczuwanego państwa,
mianowicie Republiki Białoruś. Jednakże jak długo Mińsk trwał w szoku
spowodowanym nagłym uzyskaniem niepodległości i zachowywał się w miarę skromnie
i przyzwoicie, niewielu w naszym kraju dowiadywało się o takowej państwowości.
W mediach wspominano o niej sporadycznie. Trzeba było pojawienia się
osławionego Aleksandra Łukaszenki, pierwszego prezydenta Republiki, aby
usłyszało o Białorusi każde dziecko w Polsce. Tak działa prawo psychologii
społecznej - wszyscy mówią jeno o skandalach (porządność jest nudna).

W naszych stronach Europy przyzwyczailiśmy się do tego, że państwo koniecznie
musi mieć odrębny język: skoro Białoruś - to i białoruski. Na Białorusi jednak
formalnie obowiązuje dwujęzyczność, w praktyce zaś - rosyjskojęzyczność.
Republika Białoruś jako żywo przypomina jakowyś ocalały fragment ZSRR (z
białoruską odmianą wieńcową herbu, czerwoniastej flagi, hymnu z pretensjami do
światowej monumentalności). Długo by mówić, dlaczego tak jest. Stały czytelnik
prasy sam dobrze to wie.

Wróćmy więc do języka białoruskiego, bo o nim ciągle malutko wiemy.

Dlaczego Mickiewicz nie tworzył po białorusku Adam Mickiewicz w paryskich
wykładach o literaturach słowiańskich określił był białoruszczyznę jako
najczystszy wykwit ducha Słowian. Po czym wygłosił wielką pochwałę tej mowy, do
dziś chętnie cytowaną przez patriotów znad Niemna i Dźwiny.

Mistrz Adam wiedział, co mówi. Urodziwszy się w tym żywiole językowym i stając
się wziętym poetą, nasłuchał się również panegiryków na swoją cześć autorstwa
białoruskich przyjaciół, m.in. Jana Czeczota, Tomasza Zana. Ukochana Maryla też
mu wyśpiewywała: "Nie dau Boh, nie dau Boh, kaho ja chacieła". W wiek po
ukazaniu się "Pana Tadeusza" redaktor wileńskiego "Słowa" Cat-Mackiewicz nazwał
twórczość Mickiewicza "potężnym wiatrem białoruskim", wydelikacającym dość
obcesową polszczyznę, przydającym jej miękkości, łagodności, łaskawości. Ileż
to słów z jego poetyckich strof trzeba tłumaczyć dzisiejszemu uczniakowi! -
sławetną "dzięcielinę" albo obrzęd dziadów (i czemu w cerkwi unickiej?). W
Katowicach słyszałem "wyczyn" pewnej superpatriotycznej pani nauczycielki
przeinaczającej pierwsze słowa inwokacji "Litwo, ojczyzno moja" na "Polsko,
ojczyzno moja". Sic! Dawna Litwa wszak jest nagminnie mylona z ówczesną
Żmudzią. Jakby nikt nie pamiętał ze szkoły wiersza "Litwin w Lublinie" pióra
Mikołaja Reja (ojciec piśmiennictwa polskojęzycznego - kwitło także łacińskie -
wiernie powtórzył białoruską tyradę bohatera utworu).

Trafiłem kiedyś w bibliotece naukowej w Londynie na autograf Adama Mickiewicza,
który zapamiętałem: "Na Bożym sudzie - usim u sraku budzie!". Bez daty owa
figlarność, lecz na pewno napisana w latach Wielkiej Emigracji, o czym świadczy
imię i nazwisko niegdysiejszego właściciela książki.

Słyszałem kiedyś pytanie: dlaczego więc nie tworzył on po białorusku? Dziwaczne
pytanie. Odpowiedzieć na nie można z iście napoleońską lakonicznością: bo czuł
się Polakiem! Przy czym miał za sobą polskie studia uniwersyteckie. I po
trzecie, będąc co prawda romantykiem, wcale nie był chłopomanem. Interesowała
go literatura, a jeśli zamarzył, by jego "księgi trafiły pod strzechy", to
przecież nie w charakterze oświatowychbroszurek dla ludu. Bynajmniej!
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Instytut im. Mickiewicza rozreklamuje polską ku...
Błąd popełniono na samym początku przy zakładaniu tego instytutu: i nazwa i
twórczość (Mickiewicza). To co może i Polakom jest bliskie i w miarę
komunikatywne (?) jest absolutnie nieznane i obojętne za granicą. Zrobiono
zwykłą kalkę na podobieństwo Instytutu Goethego czy Cervantesa (tylko to są
nazwiska i dorobek europejski, który każdy Europejczyk dobrze kojarzy).
Wypromowanie marki "Mickiewicz" (to są koszmarne pieniądze, niewarte tej gry).
Szybciej by poszło z "Litewską Nalewką Mickiewicza". Ktoś wymienił
markę "Chopin" - tak, to zdecydowanie lepsza kalka. Myślę, że jak najszybciej
powinno się odejśc od nazwy "Mickiewicz" - bo to jest przegrana na starcie.I
dawanie szansy różnym hochsztaplerom.

Na jednym ze spotkań dotyczących promocji kultury, które ze dwa-trzy lata temu
odbyło sie w Warszawie, na którym m.in. był ambasador Francji i ówczesny dyr.
Instytutu Francuskiego (nikt z instytutu Mickiewicza ani Ministerstwa Kultury
nie zaszczycił spotkania obecnością)ambasador Francji zapytany o strategię jego
kraju w kwesti promocji kultury odpowiedział, że jest ona b. prosta: ułatwiać.
Nie manipulować przy kulturze w taki prymitywny sposób w jaki się to robi w
Polsce. Po komunistycznym okresie manipulowania wpadliśmy w szpony następnych
manipulatorów (dawne elity kulturalne, które ciągle boją się uwolnienia kultury
i trwają w fałszu, bo to im się opłaca; komercyjne media, które wykreowują
prymitywne masowe gusty, bo to im się opłaca; ministerstwo, które myśli
kategoriami imprezy a nie kultury - bo tym łatwo można robić propagandę.
(Najlepiej podchwyciła to chyba partia Kaczyńskich: tak jak próbuje się
windować przy pomocy manipulowania kaulturą wizerunek Kaczyńskiego w Warszawie
jest już po prostu wymiotne). KULTURA TO SPOSÓB BYCIA CZŁOWIEKA W
SŁOŁECZEŃSTWIE. To próbowała uświadomić m.in. przedstawicielom Instytutu
Mickiewicza pewna Szwedka na innym międzynarodowym spotkaniu poświęconym
kulturze, które przez tenże instytut zostało w celach propoagandowych, za
koszmarne pieniadze zorganizowane. Czy coś robi się w tym kierunku, żebyśmy
byli społeczeństwem cywilizowanej prawdy. Tu ministerstwo mogłoby odegrać b.
duża rolę, ale do tego trzeba innej mentalności. Ostatnie rozwiązania
ministerstwa (myślę o priorytetach dotyczących dotacji wydają się dobrymi,
nowoczesnymi i potrzebnymi tylko, prosze zwrócić uwage co dzieje się z ich
realizacją!
Potrzeba jest jakiegoś hasła-kierunku, w którym ludzie będą mogli pójść, i
drogi, po której będa mogli pójść. (Do tego stworzenie i realizowanie systemu
edykacyjno-wychowawczego na miarę ogromnych potrzeb naszego społeczeństwa, a
nie li tylko zmiany strukturalne w edukacji. I najważniejsze: potrzebna jest
osoba, której ludzie uwierzą, gdy wypowie to hasło. We Francji od takiego
(rządowego)hasła-kierunku zaczął się wielki rozwój dizajnu (mieszkajmy w
ładnych wnętrzach z ładnymi meblami), za tym poszło wsparcie projektantów,
lansowanie innego wzorca, żeby pomóc ludziom zrozumieć i wspiąć się na trochę
wyższy szczebel estetyczny. Również programem rządowym wspierana jest lokalna
twórczość muzyczna (co stanowi skuteczną kontrę dla koncernów muzycznych).
Długo można by wyliczać. U nas robi się imprezki. Nie sądzę, żeby w najblizszym
czasie zmieniło się to, bo nie ma szans na zmianę mentalności polityków, a
przede wszystkim nie ma osobowości. Za dużo ludzi w tzw. kulturze jest
zainteresowanych tylko nachapaniem się (finansowym i politycznym), a nie
dowartościowaniem tego narodu przez wyzwolenie z niego twórczości.

Pozdrawiam mimo wszystko Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: do 44: daj sobie spokój
O niejakim Stefanie
Wiesz co, Stefanie, jestem oburzony i zdegustowany Twoim powyższym naprawdę
żałosnym „wystąpieniem”. Widocznie przeceniałem Twoje intelektualne walory.

Napisz coś równie pięknego i wzniosłego, coś równie genialne w swojej formie i
treści (ot choćby jak np. „Reduta Ordona” albo i „Pan Tadeusz”), napisz to
choćby i nawet prozą, napisz coś co się potem okaże być spełnionym proroctwem,
porwij swoimi słowami miliony (albo choćby i kilka setek), porusz do głębi
duszę narodu (albo choćby nawet i kilku ludzi – nie mogę od Ciebie wymagać za
wiele), a potem będziesz miał prawo osądzać i krytykować „grafomańską”
twórczość Mickiewicza. Nie jesteś nawet w stanie zbliżyć się do poziomu
Mickiewicza, ba prawdopodobnie nawet zrozumieć motywów, którymi kierował się
pisząc swoją poezję (kto niby – Twoim zdaniem - pisał lepszą) i którymi
kierował się działając na forum publicznym.

Jak ktoś nie potrafi wczuć się w realia tamtej epoki, nie jest w stanie
zrozumieć stan ducha tamtego pokolenia Polaków żyjących w kraju i na emigracji,
odnieść się do sytuacji, w której znalazł się i Mickiewicz, i jego kraj, i jego
własny naród, przeniknąć tęsknoty i pragnienia tych ludzi, a tylko potrafi
wypisywać jakieś pacyfistyczne bzdury, ten niech lepiej za
analizę „grafomańskiej” twórczości Mickiewicza w ogóle się nie zabiera, bo
tylko się ośmiesza.

Z naszego, Polaków punktu widzenia u Mickiewicza równie ważna co jego twórczość
jest też prowadzona przez niego patriotyczna działalność społeczna i
polityczna, zwłaszcza ta na emigracji (we Francji czy w Turcji, w której
przyszło mu dokończyć żywota, kiedy przebywał tam bynajmniej nie w celach
turystycznych). W tej pracy dla ojczyzny Mickiewiczowi nie było łatwo i lekko,
bo rzucano mu ciągle kłody pod nogi, musiał ścierać się nie tylko z obcymi
władzami, ale o wiele silniej i znacznie częściej ze swoimi rodakami, wśród
których wielu było takich, których jedynym celem było nicnierobienie i dążenie
do świętego spokoju, a w najlepszym razie – cierpiętnicza bierność i szukanie
za wszelka cenę winnych za klęski narodowe.
Kiedy tak wielu uważało, iż ojczyzna nasza już na zawsze legła w grobie, że nie
ma najmniejszej iskierki nadziei, gdy tak wielu załamało w bezradności i
czarnej rozpaczy ręce, to właśnie Mickiewicz i ci inni nieliczni obdarzeni
przez Boga darem geniuszu dodawali pozostałym wiary, otuchy, mobilizowali ich
do dalszej pracy dla narodu, zachęcali do bycia w gotowości do walki o ojczyznę
w odpowiednim momencie historycznym.
Gdyby nie te wierszowanie, gdyby nie twórczość jego (i innych naszych
artystów), które głęboko utkwiły w sercach i umysłach polskich, które
towarzyszyły następnym pokoleniom, to wielu z naszych rodaków w ogóle „nie
ruszyłoby dupy” czy to na pewną czy na niepewną śmierć, a Polska mogłaby
przespać ten moment dziejowy, który powstał po I wojnie światowej, który w 1918
roku zaistniał niemal cudem. I zamiast np. rozbrajać Niemców w Poznaniu,
zamiast walczyć o Lwów z Ukraińcami, zamiast organizować się do walki o
niepodległość, wielu Polaków zostałoby w domowych pieleszach, przedkładając
ciepłe kapcie, miękki fotel i kufel grzanego piwa nad obowiązek wobec ojczyzny.
Tak więc rodacy: czapki z głów przed Mickiewiczem, przed jego „grafomanią” i
wieczny dla niego szacunek, podziw, wdzięczna pamięci w naszych polskich
sercach.


Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: do 44: daj sobie spokój
Wracając do Mickiewicza
Jeśli to ja patrzałbym z boku na grę piłkarzy drużyny Grabarz-Witomino,
wydziwiał i wyzywał ich od łajz i kalek, ktoś mógłby – i chyba nie bez
słuszności – powiedzieć mi: skoroś taki mądrala, to sam wejdź na boisko i pokaż
co potrafisz.
Takich malkontentów i „wybrzydzaczy” było i jest wielu, ale żeby samemu zrobić
coś (co pozostawi jakiś trwały ślad, co będzie niosło jakąś wartość), to z tym
jest już zawsze znacznie gorzej, bo nie każdego stać na wyrośnięcie ponad
przeciętność. Nie znam lepszego od Mickiewicza polskiego poety romantycznego.
Romantyzm w literaturze, zwłaszcza w poezji, stawiał przede wszystkim na
budowanie nastroju, na grę na emocjach, czyli na walory związane z treścią
danego utworu, a nie na jego formę, która była traktowana drugoplanowo. Co do
Mickiewicza, to i tak uważam, że był on wybitnym twórcą, zgrabnym warsztatowo
poetą i wystarczająco umiejętnie posługiwał się słowem, aby nazwać go wielkim
artystą. To moje zdanie i pewnie zdanie większości Polaków, którzy znają się
choć trochę na literaturze. Z Twoim poglądem na temat wartości twórczości
Mickiewicza absolutnie nie zgadzam się.
Zresztą sam stwierdziłeś, że Polacy na ogół zgodzą się z sądem, że Mickiewicz
wielkim poetą był, więc był nim w istocie. Skoro większość kibiców uważa, że
Boniek był świetnym piłkarzem, więc właśnie dlatego nim był.
A to że się teraz generalnie mało czyta w Polsce, już zwłaszcza poezji, jest
zupełnie osobnym tematem i bynajmniej nie jest to wina Mickiewicza, jakości
jego poezji, ani tym bardziej dobrego smaku u Polaków jeżeli chodzi o odbiór
sztuki. Jeśli już o to ostatnie chodzi, to jest wręcz odwrotnie.
Twórczość Mickiewicza wyszła nam, Polakom na dobre. Jeżeli Ty walkę kilku
pokoleń z zaborcami o wolność ojczyzny nazywasz lokalną polityczką, to jest to
wyłącznie Twój problem o charakterze nie tylko intelektualnym, ale przede
wszystkim etycznym.
Biorąc pod uwagę kontekst polityczny, realia czasów i miejsc, w których tworzył
i do których odnosił się w swej twórczości Mickiewicz, trzeba fakt, iż był on
faktycznie poetą zaangażowanym, traktować jako coś oczywistego i brać to za
jego wielką zasługę i zaletę jego sztuki. Co byłaby warta jego sztuka i on sam
jako człowiek, jako Polak, gdyby w dobie zniewolenia ojczyzny, wielkiego
narodowego dramatu, pisał tylko i wyłącznie o urokach krajobrazów wiejskich, o
dupie Maryli (choćby i Wereszczakówny), o motylkach, ptaszkach i kwiatkach. Na
pisanie o duperelach mógł sobie pozwolić poeta francuski czy hiszpański, jeśli
mu takie tematy sprawiały przyjemność i napełniały natchnieniem.
Gdybyś był „szczery Polak”, to Twoją irytację powinien wywoływać coraz
powszechniejszy w naszym społeczeństwie brak poczucia patriotyzmu,
niekoniecznie przecież serwowanego w przesadnie patetycznej formie. Zresztą
tego patosu w twórczości Mickiewicza za dużo, przesadnie raczej nie ma. Już
więcej jest u Słowackiego.


Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Sądy kapturowe
Przepraszamy Cię, Zoppoterze
Ja, z bożej łaski Castorp samozwańczy, takoż samozwańczo, bo w imieniu
wszystkich, których sprawa niniejsza dotyczy, pragnę uroczyście oświadczyć, iż
my wszyscy niegodni chylimy z głęboką powagą, z szacunkiem i ze zrozumieniem
nasze niegodne głowy w obliczu tak ważkiego oświadczenia Pana Zoppoterra.
Jednocześnie uprzejmie informuję, iż przyznajemy się do tego (bez bicia), że
poczuwamy się do wszystkich słusznie i niesłusznie zarzuconych nam i
niezarzuconych win, przestępstw, uchybień etc.

Wstyd nam jest po prostu, mało tego, odczuwamy niezwykły żal, iż Imć Pan
Zoppoter z naszego to powodu cierpi takie nie do zniesienia katusze i odczuwa
jakiś tam dyskomfort psychiczny.

Prowadzona przez nas bezwstydnych kampania antyzoppoterowska jest ze wszech
miar podła, kłamliwa, bezczelna, wredna i złośliwa. Przez to zasługuje na
wieczne potępienie i napiętnowanie ze strony wszystkich światłych umysłów na
świecie (słusznie zwanym również padołem łez, z czy na pewno zgodzi się Pan
Zoppoter).
Winą naszą wielką i zarazem karygodnym niedopatrzeniem jest to, iż zarzucaliśmy
Ci, czcigodny Zoppoterze, "nienawiści do wszystkiego co polskie", a Ty przecież
pasjami uwielbiasz pałaszować nasze narodowe potrawy, np. bigos i flaczki na
ostro. Podobno robisz to z tak wielkim namaszczeniem i przejęciem, że aż Ci się
uszy trzęsą, gdy siedzisz pochylony w skupieniu nad pełną misą.
Tak więc, Zoppoterze, przyznajemy się do naszego wielkiego błędu, że tak Cię
niesprawiedliwie ocenialiśmy i osądzaliśmy. Bijemy się w piersi i pokornie
prosimy o wybaczenie!

Rozumiemy również, iż jesteś rozgoryczony tym, że musisz utrzymywać ze swoich
podatków (a w zasadzie ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy) nasze polskie
państwo z jego Polnische Wirschaft. Oburzasz się, że Twoja krwawica i pot idą
na marne. Ja też nad tym boleję, Zoppoterze. Wierz mi, łącze się z Tobą w bólu,
nieutulonym żalu, a także w świętym oburzeniu, że rzeczy te mają się tak
właśnie, jak się mają.

Jako wybitny krytyk literacki i koneser nie tylko konserw wieprzowych, ale
również poezji romantycznej, Ty Zoppoterze, jak również nie mniej szanowny
Stefan, wyraziliście absolutnie słuszny pogląd na temat jakości poezji
niejakiego nacjonalistycznego grafomana Mickiewicza. Oświeceni przez was teraz
już wszyscy widzimy nasz błąd, naszą omyłkę i nasze grzech, iż mieliśmy
czelność nie zgadzać się z waszą profesjonalną oceną artystyczną.
Kochany nasz Zoppoterku, nigdy nie bądź poprawny politycznie, krytykuj nadal
wszystko co w naszym kraju zasługuje na krytykę (czyli wszystko co polskie),
poczynając od twórczości Mickiewicza, poprzez etatystyczne i zbiurokratyzowane
państwo polskie, a skończywszy na niedoli podatników polskich.
Ale - na miły Bóg - nie czepiaj się tylko nigdy naszych polskich pierogów,
bigosu, flaczków i placków ziemniaczanych, bo to byłoby trudne do zniesienia.
Tylko o to jedno Cię prosimy.

Bądź nadal sobą, Zoppoterku, tak mocno Cię lubimy, poprawiasz nam nastrój
(choćby i dziś:-), a mnie, nieskromnemu, dodajesz "weny twórczej".
I nie zarzekaj się, że było to Twoje ostatnie oświadczenie.
Prosimy pokornie i usilnie, pisz ich jak najwięcej.
Prosimy, nie pozbawiaj nas tego, nie pozbawiaj nas swojego zawsze niezwykle
cennego głosu.

W imieniu Twoich miłośników (i tych od dziś i tych nieco starszych)
Oddany Ci
Castorp




Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: Czy komin moze przemowic?
Adam:


Na siłę próbuje się nałożyć artyzm w sensie doskonałości formalnej
czy - ogólniej - postawy artystowskiej na literaturę wczesnego
zwłaszcza romantyzmu.


Ja:


Co znaczy ,,artystowska''?


Adam:


Związana z artyzmem, rolą artysty w danej epoce (bardziej zwłaszcza
deklarowaną niż faktyczną), tym wszystkim, co artystę odróżnia
(znowu: najczęściej w jego własnym pojęciu) od reszty śmiertelników,
tym wszystkim, co artysta powinien i potrafi.


  Zaklinam, daj mi władzę - jedną część jej lichą,
  Część tego, co na ziemi osiągnęła pycha,
  Z tą jedną cząstką ileż ja bym szczęścia stworzył!
  Milczysz! - nie dasz dla serca, dajże dla rozumu. -
  Widzisz, żem pierwszy z ludzi i z aniołów tłumu,
  Że Cię znam lepiej niźli Twoje archanioły,
  Wart, żebyś ze mną władzą dzielił się na poły

A więc AM sam siebie uważał za różnego od śmiertelników, przynajmniej
czasami.  Za większego od archaniołów; na dodatek za rozumnego (no
patrz pan, /Mickievicius sapiens/...).  Jedynym tytułem do takiej
uzurpacji mogła być jego poezja, bo przecież niczym innym nie
wyróżniał się z aniołów tłumu i musiał być tego boleśnie świadom.
Czyli nie *się* nałożyło postawę artystowską na biednego Adasia, tylko
chłoptaś sam ją sobie nałożył.  Następnie stanął przed lustrem i
sprawdził, jak w niej wygląda -- jeśli dobrze, to mu się udało, a
jeśli niezbyt, to powie, że nie on tyko jego podmiot dramatyczny.

Ta scena to zresztą jeden z jaśniejszych punktów twórczości
Mickiewicza.

Adam:


Po co komu klasycystyczne poetyki, zawierające cały zbiór reguł i
zakazów mających na celu doskonalenie formy? Skąd i po co wziął się
w poezji sylabotonizm, ze swoją ściśle określoną pozycją średniówki,
regularnością akcentu i budową klauzuli wersowej? Przecież nie z
przekonania, że w taki właśnie sposób najłatwiej wzruszyć odbiorcę.


Dokładnie z takiego przekonania.  Oczywiście, że czasami to
przekonanie szło zbyt daleko, usztywniano zasadę przesadnie...  Ale
trudno jest wywrzeć wrażenie na odbiorcy głęboką treścią w byle jakiej
formie.  Ta sama treść oprawiona w bardziej zaostrzoną formę dociera
głębiej, o czym wspaniale wiedzą choćby twórcy reklamy.  Te
klasycystyczne poetyki to właśnie zasady ostrzenia pocisku, żeby
wniknął głębiej.  Zasady nie zawsze słuszne a czasami przestarzałe --
ale bynajmniej nie bezsensowne.

Adam:


Przepraszam, Stefanie, mam alergię na Bregovića. Jak słyszę te "umpf
umpf umpf umpf"...  Wolałbym już Szymanowskiego albo Moniuszkę.


W takim razie przepraszam Cię za ten przykład.  Nie zależy mi na tym,
żebyś od moich postów nagle się rozkichał.  Twoje przykłady są równie
piękne.

Adam:


Zacząłem się zastanawiać, czy na podstawie jednego wiersza wyrobiłeś
sobie zdanie o autorze.


Taki błąd jest możliwy, ale nie w przypadku AM.  Przecież musiałem
przejść przez normalną polską szkołę, w której w najbardziej
perceptywnym wieku usilnie zatykano mi Mickiewiczem wszystkie pory w
skórze.  Człowiek się potem myje, a tłuste błocko się pod ręką maże,
do końca życia nie zmyjesz...

Adam:


[...Mefisto z "Fausta"...]
[...]
Wtedy jeszcze, prawie dziesięć lat wcześniej, nie mógł.


No tak, nie byłem pewien.  O ile wiem, ,,Faust'' wychodził wiele razy
za każdym razem trochę inny, zaczął jeszcze przed Mickiewiczem a
skończył dopiero po śmierci Goethego.  Nie miałem pewności, kiedy
powstała akurat ta wypowiedź.  Dziękuję za wiedzę.

Adam:


"Być" ludem to nie tyle uprawiać rolę, co wierzyć tak samo, w to
samo, co lud, zwłaszcza wierzyć w to, że lud jest strażnikiem
mądrości, którą przechowuje od wieków, a która to tajemnica wymyka
się rozumowemu poznaniu.


No właśnie.  Bardzo abstrakcyjna koncepcja ludu.  Arystokratycznie
nieludowa koncepcja ludu.  Nie mająca absolutnie nic wspólnego z
prawdziwym ludem.  Takim, który po kurnych chatach smrodził i pasem
ściskał puste flaki -- to już nie AM tylko Tuwim.

Adam:


Ma sens polemizowanie z takimi koncepcjami epistemologicznymi w
"Romantyczności"
[...]
nie ma natomiast sensu przykładanie do niej klasycystycznej miarki
ani poszukiwanie jakichś "wartości uniwersalnych"


Moim zdaniem nie ma sensu przykładanie do ,,Romantyczności'' w ogóle
jakiejkolwiek miarki.  Posłuchaj, na pl.hum.poezja pojawił się
ostatnio taki utwór początkującego autora:

  Me serce płonie gdy Ciebie nie ma blisko
  Jak świeżo rozpalone ognisko,
  Lecz przygasa gdy Cię tylko zobaczy.
  Wiem, że to dla Ciebie nic nie znaczy.

  Ciągle wierzę, że Twe uczucie do mnie odmienię
  Bo nadzieja jest matką wynalazków.
  Wiem, że jesteś teraz jak w potrzasku
  Lecz wszystko zależy od Ciebie.

Czy wzbudza on w Tobie ochotę polemizowania z wyrażoną koncepcją albo
przykładania miarki?  Być może nawet wyraża ostre szczere uczucia, ale
poniżej pewnego poziomu warsztatowego masz tylko ochotę namówić poetę,
żeby raczej wstąpił do policji kryminalnej.  Albo do mafii, wszystko
jedno.  To jest właśnie przypadek ,,Romantyczności''.

Adam:


Oj, nie. Leśmian właściwie nie miał nic z chłopomanią wspólnego.


Ja też tak uważam.  Wydawało mi się, że to mu zarzucasz.  W takim
razie uległem nieporozumieniu.

 - Stefan

Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku



Temat: co za idiota...
ja też straszę
O intencjach organizatorów zebrania Oddziału Warszawskiego Związku Literatów
Polskich świadczy nie tyle i nie tylko podjęta tam rezolucja, lecz przede
wszystkim przebieg tego zebrania, treść szeregu przemówień, jakie tam
wygłoszono. Inspiratorom zwołania nadzwyczajnego zebrania pisarzy stolicy nie
chodziło bynajmniej o uzyskanie wyjaśnień w sprawie zdjęcia „Dziadów”. Chodziło
im o zorganizowanie demonstracji pisarzy, o rozpalenie atmosfery podniecenia i
niepokoju i przeniesienie jej poza środowisko pisarzy. Chodziło im o rozpalenie
walki skierowanej przeciwko kierownictwu naszej partii, przeciw rządowi,
przeciw władzy ludowej. Te swoje reakcyjne cele zasłonili oszukańczym hasłem
obrony kultury narodowej.
Przebieg zebrania warszawskich pisarzy trzeba będzie podać do wiadomości
publicznej. Atmosferę tego zebrania, jego wydźwięk polityczny najlepiej oddaje
przemówienie Kisielewskiego.
Oto wyjątki z jego przemówienia:

„Byłoby oczywiście rzeczą śmieszną, gdybyśmy dzisiaj mówili tylko o
sprawie «Dziadów». Ja bym tak drastycznie mógł powiedzieć, że jeśli ktoś przez
22 lata dostaje po gębie i nagle w 23 roku się obraził — to jest coś
dziwnego”. ... „Jakiej historii uczą się dzieci w szkole? Przecież tam są
bzdury” ... „Nie istnieje taki historyk, jak Pobóg-Malinowski” ... „Zaginął
Wierzyński i Lechoń” ... „Wyrzekliśmy się Czesława Miłosza” ... „Nic się nie
mówi o Stanisławie Kocie” ... „Nie istnieje u nas Marian Kukieł” ... „Nie
istnieje taki pisarz jak Nowaczyński, bo to endek” .... „Sprawa dostała się w
ręce ciemniaków, wyposażonych w absolutną, monopolistyczną władzę”.

Kisielewski podjął także na tym zebraniu obronę niejakiego Szpotańskiego, który
został skazany na 3 lata więzienia za reakcyjny paszkwil, ziejący sadystycznym
jadem nienawiści do naszej partii i do organów władzy państwowej. Utwór ten
zawiera jednocześnie pornograficzne obrzydliwości, na jakie może się zdobyć
tylko człowiek tkwiący w zgniliźnie rynsztoka, człowiek o moralności alfonsa.

„Byłem mężem zaufania w procesie młodego człowieka, Janusza Szpotańskiego —
mówi do pisarzy Kisielewski. — Ten młody człowiek napisał «szopkę», którą
recytował w towarzystwie przy wódce... Skoro Szpotański otrzymał 3 lata, to
tak, jak tu nas 400 osób, to jest 1200 lat więzienia”.

Przemówienie zakończył Kisielewski oświadczeniem, że „opowiada się za rezolucją
kolegi Kijowskiego, która stawia sprawę całościowo na tle tej skandalicznej
dyktatury ciemniaków w polskim życiu kulturalnym”.

Dla każdego, kto zna nazwiska, działalność, postawę polityczną ludzi, których
Kisielewski wymienił w swym przemówieniu, jest rzeczą jasną, że jego ideałem
jest restauracja Polski burżuazyjnej, antyradzieckiej. Przemówienie to
warszawscy pisarze przyjęli spokojnie. Trudno wprost uwierzyć, że w ich
obliczu, przy ich udziale Kisielewski wliczył do dorobku kultury polskiej
twórczość Adolfa Nowaczyńskiego. Ten pisarz endecki jest bowiem czołowym
antysemitą okresu międzywojennego, najbardziej zażartym żydożercą, kipiącym
nienawiścią do Żydów. W latach międzywojennych wydał on kilkanaście książek
poświęconych walce z Żydami. Antysemickie publikacje książkowe Adolfa
Nowaczyńskiego noszą tytuły: „Mocarstwo anonimowe”, „Moja przejażdżka po
Palestynie”, „Góry z piasku”, „Plewy i perły”, „Tylko dla kobiet”, „Poznaj
Poznań”, „Warta nad Wartą”, „Żydzi w karykaturze” i inne tytuły. Czyżby
warszawscy literaci nie wiedzieli tego?

Czas nie pozwala mi na cytowanie wypowiedzi innych pisarzy. Ta ich część, która
stanowiła większość na tym zebraniu i przyjęła cytowaną rezolucję Kijowskiego,
Jasienicy i kilku innych jej współautorów prześcigała się w ponurej demagogii
oszczerstw oczerniających wszystko, co zostało w Polsce Ludowej dla rozkwitu
kultury narodowej uczynione. Z ponurą zaciekłością atakowano ten wpływ i tę
rolę, jaką państwo nasze odgrywa w rozwoju kultury. Przemilczano, że państwo
przeznacza na cele kulturalne miliardowe sumy. Tylko dotacje dla teatrów
wyniosły w roku ubiegłym ok. 700 mln zł, w tym 14 mln zł dla Teatru Narodowego.
Do każdego biletu w tym teatrze państwo dopłaca około 70 zł. Przemilczano, że
państwo świadczy bezpośrednio na rzecz pisarzy, przekazując im poważne sumy za
pośrednictwem ich Związku. Zapewne niejeden z tych, którzy głosowali za
rezolucją Jasienicy, Kijowskiego i spółki, oczerniającą i szkalującą polityka
kulturalną państwa, korzysta z tych subwencji, jakich państwo udziela związkowi
literatów. Te dotacje i subwencje powstają z pracy narodu, z pracy tych,
których jaśnie oświecony wróg Polski Ludowej – Kisielewski określił pogardliwie
mianem ciemniaków.

Zarówno w przygotowaniu zebrania warszawskich pisarzy i jego przebiegu, jak i w
inspirowaniu i organizowaniu młodzieży akademickiej do wystąpień rzekomo w
obronie „Dziadów” i twórczości Mickiewicza jedną z czołowych ról odegrał Paweł
Jasienica. Jego prawdziwe nazwisko brzmi inaczej. Nazywa się on Leon Lech
Beynar. Co to za osobnik?

W lipcu 1948 r. Paweł Jasienica został aresztowany w Krakowie. W toku śledztwa
udowodniono mu przynależność do bandy „Łupaszki”, do której wstąpił po
zdezerterowaniu z Wojska Polskiego i w której pozostawał do sierpnia 1945 r.,
pełniąc początkowo funkcje adiutanta, a następnie zastępcy dowódcy bandy. Banda
ta grasowała na terenach województwa białostockiego, dokonywała z bronią w ręku
napadów na posterunki Milicji Obywatelskiej, na placówki Wojska Polskiego i na
ludność cywilną podejrzaną o sympatyzowanie Polską Partią Robotniczą. Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • erfly06132.opx.pl



  • Strona 2 z 3 • Zostało wyszukane 121 wypowiedzi • 1, 2, 3

    © 2009 Najlepszy miesiąc kawalerski w Polsce !!! - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates