Oglądasz wypowiedzi znalezione dla frazy: Michel Tournier
Temat: A co czytacie?
A moją ulubioną książką jest Dzień szakala Forsyth’a. Poza tym kocham też
Mistrza i Małgorzatę, wszystko Marguerite Yourcenar (polecam Pamiętniki
Hadriana)
Michela Tourniera (Król Olch), Simone de Beauvoir (ostatnio Pamiętnik
statecznej panienki), generalnie literaturę francuską (i zrywami
iberoamerykańską, ale ostatnio chyba przedawkowałam). Uważam, ze lata 50 i 60,
to były najlepsze lata dla literatury, i to na całym chyba świecie. Z nowości i
bestsellerów nic mnie ostatnio nie zachwyciło, strasznie to wszystko mdłe.
Zawiodłam się nawet na jednym z moich ulubionych autorów – tak reklamowane
Miasto utrapienia Pilcha okazało się jakimś koszmarnym niewypałem, napisanym
chyba tylko i wyłącznie dla kasy. Sympatyczne było „Z głowy” Janusza
Głowackiego, dobre na depresję, polecam. No i zawsze i wszędzie wszystko
Kapuścińskiego, choć i u niego mam swoje książki-faworytki, a inne lubię mniej.
Ostatnio też przeglądam książki paranaukowe i te, które traktują o współczesnym
świecie, choć na depresję to nie jest dobra lektura, wręcz przeciwnie. Ale No
Logo polecam, no chyba, że jesteście zwolenniczkami globalizacji, to nie :)
Nie przepadam za literaturą fantastyczną, więc Tolkien, Sapkowski odpadają.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: (Nie)kulturalna Polska
pszeszczep666 napisał:
> dla ciebie. napisz co dla ciebie jest godne uwagi.
Sztuka wielkich mistrzów (Da Vinci, Rubens), ciekawe wystawy (np. chętnie bym obejrzał ekspozycję polskich samochodów, albo zabytkowych sportowych łodzi).
> co ostatnio przeczytałeś?
Skończyłem Króla Olch
Michela Tourniera (drugi raz), kończę Żołnierza Wielkiej Wojny autorstwa Marka Helprina, a w kolejce czekają Maski Władysława Terleckiego i Ashenden Maughama. Nie wiem jeszcze co wybiorę.
Przyznam się, że więcej czytam literatury naukowej niż pięknej.
ja
> kieś fascynacje muzyczne?
Owszem. Blues, jazz, swing, muzyka marszowa epoki Napoleona, tradycyjna muzyka państw arabskich.
> na czy w teatrze byłeś ostatnio?
Nie lubię teatru.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Współczesna literatura francuskojęzyczna
Pinget: L'Inquisitoire
Claude Simon: Les Georgiques (b.dobre), (dosc "eksperymentalne->)Le jardin des
plantes
Michel Tournier: Vendredi ou les Limbes du Pacifique, Les Météores, Le Roi des
aulnes
Butor: L'emploi du temps
Celine: Voyage au bout de la nuit
Robbe-Grillet: Le Voyeur, La Jalousie, La Maison de rendez-vous
Sarraute: Tropismes, Le planétarium
Duras: L'Amour
Yourcenar: Memoires d'Hadrien
Le Clezio: Proces-verbal, Deluge, L'Extase matérielle
Cendrars: La vie dangereuse, Moravigne
itd itp mozna ciagnac bez konca.
powyzsze od 50' do konca 80'
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Francja
z autorow francuskojezycznych to polecam Amelie Nothombe, szczegolnie "Higiena
mordercy". Ostatnio wydany w Polsce Houelbeque tez jest ciekawy.
Lubie tez Borisa Viana i
Michela Tournier: "Krol Olch", "Vendredi ou les limbes
du pacifique" - nie wiem jak po polsku.
Jak nie Zola to oczywiscie wielki Balzac, troche cierpliwosci przy lekturze i
jest naprawde interesujaco. Dorzuce takze Maupassanta, w oryginale czyta sie
naprawde cudownie. Ma swietny jezyk i styl pisania. Napisal doskonale nowelki,
ale tez powiesci np. Bel-Ami
I jeszcze troche moglabym napisac, ale jest juz pozno;-)
pozdrawiam
A.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Proszę o pomoc
- Daniel Defoe "Robinson Crusoe"
- Arkady Fiedler "Wyspa Robinsona"
-
Michel Tournier "Piętaszek czyli Otchłanie Pacyfiku"
- Raymond Maufrais "Zielone Piekło"
- Turnbull "Ikowie - ludzie gór"
- J. D.Salinger "Buszujący w zbożu"
- S. Spencer "Miłość bez granic"
Na razie tyle...
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Najwiekszy odmieniec w literaturze?!
Pod rozwagę:
Michel Tournier - Król Olch
F. Dostojewski - Idiota
Patrick Susskind - Pachnidło
J.-K. Huysmans - Na wspak
V. Nabokow - Obrona Łużyna
Paweł Huelle - Weiser Dawidek
Jose Donoso - Plugawy ptak nocy
Yann Queffelec - Barbarzyńskie zaślubiny
Patrick McCabe - Chłopak rzeźnika
Patrick White - Voss
Martyn Bedford - Repetycje
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Tej książki nikt oprócz mnie nie czyta teraz...
Michel Tournier z "Piętaszkiem..."? Oczywista, czytałam ale bardzo dawno temu.
Dzięki za przypomnienie. W zasadzie nigdy Lem mnie nie fascynował, odrzuciłam
go na półkę dawno temu razem z "Obłokiem Magellana", i "Edenem" ale gdy po jego
śmierci dostałam maila od francuskiego wielbiciela jego twórczości, złamałam
się. Żeby móc o Lemie z Francuzem dyskutować, muszę wiedzieć o czym piszę.
Czytam, a jakże: "Katar", Śledztwo" teraz na biurku leży sobie "Cyberiada"
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Kolekcja "Gazety"
Może więcej Francuzów?
Nie kwestionuję dokonanych już wyborów. Szkoda tylko, że zamiast "Dżumy" Camusa
nie pojawią się w jednym wydaniu "Obcy" i "Upadek". A oto moje propozycje do
kolekcji. Fakt, że to sama literatura francuska, ale wielkie dzieła:
1.
Michel Tournier "Piętaszek czyli Otchłanie Pacyfiku" i "Król Olch"
2. Andre Gide "Fałszerze" ewentualnie "Lochy Watykanu"
3. Jean Giono "Król się nudzi"
4. Antoin de Saint Exupery - zbiór "Nocny lot", "Ziemia planeta ludzi" ...
Co Wy na to? To naprawde wielkie dziela literatury XX wieku!
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Co by tu poczytać?
> fascynujące, zabawne, piękne, mądre itp, lub dowolna kombinacja wyżej
> wymienionych. Ma mi sprawić przyjemność. Czuję głęboką potrzebę sprawienia
> sobie intelektualnej przyjemności
No to dobrze doradzilem. Jest fascynujace, madre i dostarcza intelektualnej
rozrywki na najwyzszym poziomie. Roi sie od symboli, metafor i nawiazan do
literatury, niektore sa naprawde przednie. Potrzeba skupienia i uwagi, zeby to
wszystko choc troche przeniknac. No i sedno - ciemna strona duszy czlowieka
(jest piekna, w pewnym sensie).
A jezeli chcesz przeczytac ksiazke, jakiej jeszcze nie czytalas w zyciu, to
polecam 'Krola olch'
Michela Tournier. Zupelnie wyjatkowa i trudno ja krotko
scharakteryzowac, poza tym, ze powalila mnie swego czasu na kolana.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Porozmawiamy o śmierci?
kwieto napisał:
> > Chodzi właśnie o to, co będzie potem - znów oczywisty wniosek, że
> postrzeganie
> > śmierci nieuchronnie wiąże się z tym, czy wierzymy w "życie po śmierci", c
> zy
> > nie.
>
> Nie do konca. Bardziej czy nasze istnienie jest dla nas strasznie wazne (i
> dlaczego?)
ALe jedno z drugim się wiąże. Jeżeli wierzę w szczęśliwe życie po śmierci,
mniej ważne jest dla mnie moje "ziemskie" istnienie.
ALe oczywiście to nie wyczerpuje zagadnienia przywiązania do życia.
Czy pisałeś o istnieniu w ogóle? Teraz i potem?
>
> Co do pozostawania w swiadomosci - nie, to jest instynkt. I mysl co tu zrobic
> skoro skret kol i wcisniecie hamulca do dechy nie pomaga.
>
W momencie zagrożenia instynkt, ale później?
Czy nie pozostaje poczucie otarcia się o śmierć, świadomość, jak jest blisko?
Na wyciągnięcie ręki niejako?
I czy z tej świadomości nie wyprowadzamy (niektórzy) głębszych wniosków?
> > Co do cytatu - myśl mniej więcej znajoma, chociaż skądinąd...
>
> Skad?
Myśl o przedłużeniu życia poprzez spłodzenie i wychowanie dzieci - dość
popularna, rozwinięta (literacko) na przykład w Piętaszku
Michela Tournier...
Myśl o przedłużeniu życia za pośrednictwem swoich dzieł jeszcze popularniejsza -
przecież to non omnis moriar...
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: cyta/ty/tuły - propozycja zabawy
Michel Tournier
"Król Olch" - Goethe
"Piętaszek, czyli otchłanie Pacyfiku" - "Robinson Cruzoe"
J.D. Salinger
"Wyżej podnieście strop cieśle" - jest to cytat z którejś Ewangeli, ale z
której?
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Motyw samotności w literaturze - tytuły proszę:)
Michel Tournier rozwinal motyw samotnosci Robinsona Crusoe w "Pietaszku czyli
otchlanie Pacyfiku" Ta powiesc to wlasciwie studium o samotnosci. Polecam! poza
tym dostal za nia nagrode goncourtow.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Ukochana ksiazka francuskiego* autora
Zdecydowanie - "Les météores"
Michela Tournier. Za umiejetnosc wyszukiwania
wiezi pomiedzy sytuacjami, ktore pozornie nie maja nic wspolnego, regul w tym
co zdaje sie przypadkowe i sensu w absurdzie.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: PROZA dnia dzisiejszego
Małgorzata Hołyńska (ur. 18 września 1916 r. w Piotrogrodzie
(obecnie Sankt Petersburg, Rosja), zm. 11 lutego 2006 r. w
Warszawie), polska tłumaczka literatury pięknej, prozaik.
Ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Podczas wojny
przebywała w obozie pracy (1943 r.). Po zakończeniu wojny pracowała
w Polskim Czerwonym Krzyżu we Francji. W Polsce od 1946 r. Pracowała
następnie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Od 1950 r. była
redaktorem w Spółdzielni Wydawniczej "Czytelnik", kierując tam m.in.
redakcją romańską.
Nagrobek Małgorzaty Hołyńskiej na Cmentarzu Komunalnym (d.
Wojskowym) - Powązki, Warszawa, 30 lipca 2006 r.Tłumaczyła książki z
języków: portugalskiego, francuskiego i angielskiego. Była członkiem
Polskiego PEN-Clubu i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszkała w
Warszawie.
Twórczość
Kosmaty bożek Babalu (powieść; Wydawnictwo Łódzkie 1959)
Teoria drobnych złudzeń (powieść; Czytelnik 1962)
Dolina Jozafata (powieść; Czytelnik 1966)
Święte życie (powieść; Czytelnik 1973)
Tłumaczenia (wybór)
Andreas Kedros, Nowy kwiat (Warszawa 1956)
Simon Brett, Ostatni gość w "Acapulco" (wespół z Anną Sussman;
Czytelnik 1993, ISBN 83-07-02348-3)
Georges Simenon, Maigret i samotny włóczęga (Czytelnik 1993, ISBN 83-
07-02363-7)
Georges Simenon, Maigret zastawia sidła (Czytelnik 1993, ISBN 83-07-
02302-5)
Jean d'Ormesson, My, z łaski Boga (wespół z Eligią Bąkowską;
Czytelnik 1995, ISBN 83-07-02337-8)
Charles Dickens, Carlo Fruttero & Franco Lucentini, Sprawa D. czyli
Zbrodnia rzekomego włóczęgi (Czytelnik 1996, ISBN 83-07-02521-4)
Andreï Makine, Francuski testament (seria "Nike"; Czytelnik 1997,
ISBN 83-07-02581-8; 2004, ISBN 83-07-02990-2)
Michel Tournier, Eleazar, czyli Źródło i Krzew (Czytelnik 1998, ISBN
83-07-02648-2)
Andreï Makine, Zbrodnia Olgi Arbeliny (Czytelnik 1999, ISBN 83-07-
02726-8)
Andreï Makine, Rzeka miłości (seria "Nike"; Czytelnik 2001, ISBN 83-
07-02818-3)
Andreï Makine, Muzyka życia (Czytelnik 2002, ISBN 83-07-02899-X)
Andreï Makine, Requiem dla Wschodu (seria "Nike"; Czytelnik 2002,
ISBN 83-07-02867-1)
Sylvie Germain, Tobiasz, syn Teodora (Czytelnik 2004, ISBN 83-07-
02969-4)
Andreï Makine, Między ziemią i niebem (Czytelnik 2004, ISBN 83-07-
02979-1)
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: a propos arcydzieł i "arcydzieł" - prowokacja:)
Baricco ładnie pisze fakt. "Miasto" (?) odebrałem trochę jak wymyślanie samego
siebie. Tak naprawde to tylko "Ocean sea" mi podeszło. Gdybym jeździł tramwajem
do pracy to Baricco byłby znakomitą lekturą. Doceniam tego typu lekturę, sprawia
mi sporą frajdę, ale szybko ją zapominam. A ja lubię sobie czasem powiedzieć
"kurwaaa mać!!!!" na przydechu ciesząc się że odkryłem coś cennego.
Czytając Baricco czuję się troche tak jakbym wieszał na ścianie "Słoneczniki".
A propos, polecam "Ultramarynę" z serii morskie opowieści.
Murakami... "Milczenie" Endo bylo tlumaczone na polski warto porównać, choć
ostrzegam iż przebrnięcie przez kilakset stron milczenia Boga (w stylu
japońskim) może wymagać pewnego samozaparcia, no i oczywiście Akutagawa (z kilku
innymi) są dla mnie literaturą swojego kraju. Murakami podobnie jak i Baricco
należy do pisarzy utalentowanych którzy mają szansę być zapomniani ponieważ nie
mają "cosia". Są to zupełnie inne przyczyny zapomnienia niż w wypadku
Houellebecqua który jest beznadziejnie głupi. Murakami i Baricco przeżyją
zapomnienie.
Nie wydaje mi się aby Sebald podszedł kazdemu. Ewidentne wpływy Borgesa, Pereca,
Kafki i... (he, he) Bernharda.
"The Rings of Saturn" są (moim zdaniem) najlepszą powieścią Sebalda, w której
bohater wędrując wybrzeżem Suffolk tworzy wspomnienia na poły mityczne na poły
rzeczywiste zacierając granicę miedzy tym co prawdziwe a tym co fikcyjne. Sebald
jest zwrócony ku przeszłości z punktu widzenia współczesności obserwując upadek,
rozpad i śmierć rzeczy wielkich o których dziś już nikt nie pamięta, ludzi
którzy byli ogarnięci szałem geniuszu dzisiaj zapomnianych (czy ktoś ich w ogóle
pamiętał?). Literatura klasyczna i zupelnie inna.
Chciałbym wiedzieć dlaczego nie wymienia się
Michela Tourniera? Co z Johnem
Barthem? Faceci żyją, ale coś jakby pogrzebani.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Znaki zodiaku i ascendent
Moze wlasnie ten ascendent ma gdzie indziej umiejscowiony?
A poza tym na temat blizniakow mam swoja teorie, ale to temat na zupelnie
oddzielny watek..
Czytales "Meteory"
Michela Tournier?
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Co by tu poczytać?
pietaszek
michel tournier 'pietaszek', ksiegarnia taniej ksiazki przy ulicy ruskiej,
cena - ok. 1 euro, tip econo
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Norman Mailer boi się Busha
Happy Easter, Emily !
Tacy wielcy Amerykanie jak Norman Mailer czy Robert Penn Warren kształtowali
świadomość nie tylko amerykańskiego pokolenia. To tacy ludzie ukształtowali
moją wrażliwość i jestem im za to głęboko wdzięczny. Zastanawiam się, dlaczego
nie stało się to udziałem tak wielu innych...
1948 r. "Nagich i martwych" przeczytałem w przeddzień podboju Księżyca... to po
prostu arcydzieło literackie stworzone z głębokiej potrzeby serca - potrzeby
dania świadectwa... bardzo długo Norman Mailer nie zbliżył się nawet do tego
delikatnego muśnięcia muzy, którego tylko najwięksi twórcy doznają... tak
zwykle bywa, gdy zaczyna się twórczość od razu od "Ody do radości"... gdyby
Beethowen od tego zaczął, każde jego następne dzieło byłoby tylko marnym
odblaskiem tego pierwszego... arcydieła...
Kolejna książka - "Na podbój Księżyca" (1970) - to bynajmniej nie sarkastyczna
opowieść o misji Apollo XI i amerykańskim programie podboju kosmosu.
Napisana na zamówienie NASA za 1 mln dolarów płatne z góry mogłaby być zwykłym
panegirykiem...
okazała się pieśnią nad pieśniami - pochwałą całego rodzaju ludzkiego, który na
rydwanach ognia sięgnąć może gdziekolwiek tylko zechce...
1979 r. - "Pieśń kata" - wstrząsający reportaż o losach młodocianego mordercy
Gary'ego Gilmore'a skazanego na karę śmierci. To obok "Spotkajmy się w Zielonej
Dolinie" R. P. Warrena, książka, która każdego może uleczyć z krwiożerczej
chęci afirmacji tej społecznej zemsty jaką jest kara śmierci nawet jesli jest
wymierzana największym zbrodniarzom...
1997 - najnowszą powieść - "Ewangelia według Syna" ("The Gospel According to
the Son"), miałem już niekłamaną przyjemność z pełnym zrozumieniem przeczytać
w oryginale. Czy jest to apokryf wymierzony w chrześcijańską hipokryzję? Każdy
może sobie łatwo sam odpowiedzieć na to pytanie. Ja wiem jedno - tę pozycję
znowu cechuje dotyk geniuszu, który można porównać tylko z "Mistrzem i
Małgorzatą" Bułhakowa, "Grą w kości" Josepha Majaulta, "Nocą nad Jeruzalem"
Svena Delblanca, "Niezłomnym z Nazaretu" Ryszarda Kurylczyka, ale
także "Weselem Stu Tysięcy Barbarzyńców" Altino do Tojala, "Zu, pływającym
aniołem" Ramona Jose Sendera, "Księżycową Doliną" Jacka Londona, "Piętaszkiem,
czyli Otchłaniami Pacyfiku"
Michela Tourniera, "Zdążyć przed pierwszą
gwiazdką" Katarzyny Grocholi...
www2.gazeta.pl/ksiazki/1,20750,1224595.html
Kto czytał, ten rozumie, co mam na myśli...
kto nie czytał, no cóż - mogę jej tylko pozazdrościc - wszystko jeszcze przed
nią... chociaż to oczywiście bynajmniej nie "kobieca literatura"...
powiedziałbym raczej - literatura ludzka... ta najgłębiej, najmężniej
dotykająca samej istoty człowieczeństwa...
To tacy ludzie ukształtowali moją wrażliwość i jestem im za to głęboko
wdzięczny. Zastanawiam się, dlaczego nie stało się to udziałem tak wielu
innych...
Chociaż... przypuszczam, że wiem dlaczego...
Człowiek musi to mieć w sobie (a każdy to ma... na początku... u wielu ulega to
jednak stłumieniu, zagłuszeniu) i musi chcieć wyjść naprzeciw tym swoim
oczekiwaniom... szukać samopotwierdzenia...
Gdy tego w nim nie ma, jest tylko godnym politowania kaleką...
To tak jak z miłością...
"Choćbyś władał... a miłości byś nie znał... byłbyś nikim !..."
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Szyderca i kontestator
Kontestator - zapewne. Szyderca - nigdy !
Tacy wielcy Amerykanie jak Norman Mailer, czy Robert Penn
Warren, kształtowali świadomość nie tylko amerykańskiego
pokolenia. To tacy ludzie ukształtowali moją wrażliwość i jestem
im za to głęboko wdzięczny. Zastanawiam się, dlaczego nie stało
się to udziałem tak wielu innych...
1948 r. "Nagich i martwych" przeczytałem w przeddzień podboju
Księżyca... to po prostu arcydzieło literackie stworzone z
głębokiej potrzeby serca - potrzeby dania świadectwa... bardzo
długo Norman Mailer nie zbliżył się nawet do tego delikatnego
muśnięcia muzy, którego tylko najwięksi twórcy doznają... tak
zwykle bywa, gdy zaczyna się twórczość od razu od "Ody do
radości"... gdyby Beethowen od tego zaczął, każde jego następne
dzieło byłoby tylko marnym odblaskiem tego pierwszego...
arcydieła...
Kolejna książka - "Na podbój Księżyca" (1970) - to bynajmniej
nie sarkastyczna opowieść o misji Apollo XI i amerykańskim
programie podboju kosmosu.
Napisana na zamówienie NASA za 1 mln dolarów płatne z góry
mogłaby być zwykłym panegirykiem...
okazała się pieśnią nad pieśniami - pochwałą całego rodzaju
ludzkiego, który na rydwanach ognia sięgnąć może gdziekolwiek
tylko zechce...
1979 r. - "Pieśń kata" - wstrząsający reportaż o losach
młodocianego mordercy Gary'ego Gilmore'a skazanego na karę
śmierci. To obok "Spotkajmy się w Zielonej Dolinie" R. P.
Warrena, książka, która każdego może uleczyć z krwiożerczej
chęci afirmacji społecznej zemsty jaką jest kara śmierci
wymierzana największym nawet zbrodniarzom...
1997 - najnowszą powieść - "Ewangelia według Syna" ("The Gospel
According to the Son"), miałem już niekłamaną przyjemność z
pełnym zrozumieniem przeczytać w oryginale. Czy jest to apokryf
wymierzony w chrześcijańską hipokryzję? Każdy może sobie łatwo
sam odpowiedzieć na to pytanie. Ja wiem jedno - tę pozycję znowu
cechuje dotyk geniuszu, który można porównać tylko z "Mistrzem i
Małgorzatą" Bułhakowa, "Grą w kości" Josepha Majaulta, "Nocą nad
Jeruzalem" Svena Delblanca, "Niezłomnym z Nazaretu" Ryszarda
Kurylczyka, ale także "Weselem Stu Tysięcy Barbarzyńców" Altino
do Tojala, "Zu, pływającym aniołem" Ramona Jose
Sendera, "Księżycową Doliną" Jacka Londona, "Piętaszkiem, czyli
Otchłaniami Pacyfiku"
Michela Tourniera, "Zdążyć przed pierwszą
gwiazdką" Katarzyny Grocholi...
www2.gazeta.pl/ksiazki/1,20750,1224595.html
Kto czytał, ten rozumie, co mam na myśli...
kto nie czytał, no cóż - mogę jej tylko pozazdrościc - wszystko
jeszcze przed nią... chociaż to oczywiście bynajmniej
nie "kobieca literatura"... powiedziałbym raczej - literatura
ludzka... ta najgłębiej, najmężniej dotykająca samej istoty
człowieczeństwa...
To tacy ludzie ukształtowali moją wrażliwość i jestem im za to
głęboko wdzięczny. Zastanawiam się, dlaczego nie stało się to
udziałem tak wielu innych...
Chociaż... przypuszczam, że wiem dlaczego...
Człowiek musi to mieć w sobie (a każdy to ma... na początku... u
wielu ulega to jednak stłumieniu, zagłuszeniu) i musi chcieć
wyjść naprzeciw tym swoim oczekiwaniom... szukać
samopotwierdzenia...
Gdy tego w nim nie ma, jest tylko godnym politowania kaleką...
To tak jak z miłością...
"Choćbyś władał... a miłości byś nie znał... byłbyś nikim !..."
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Zdążyć przed pierwszą gwiazdką
Tacy wielcy Amerykanie jak Norman Mailer, czy Robert Penn
Warren, kształtowali świadomość nie tylko amerykańskiego
pokolenia końca ubiegłego tysiąclecia. To tacy ludzie
ukształtowali moją wrażliwość i jestem im za to głęboko
wdzięczny. Zastanawiam się, dlaczego nie stało się to udziałem
tak wielu innych...
Wierzę, że tacy wielcy Polacy, jak Kasia Grochola wpłyną na
wrażliwosć nie tylko polskiego... początku nowego...
"Nagich i martwych" Normana Mailera z 1948 r. przeczytałem w
przeddzień podboju Księżyca... to po prostu arcydzieło
literackie stworzone z głębokiej potrzeby serca - potrzeby dania
świadectwa... bardzo długo Norman Mailer nie zbliżył się nawet
do tego delikatnego muśnięcia muzy, którego tylko najwięksi
twórcy doznają... tak zwykle bywa, gdy zaczyna się twórczość od
razu od "Ody do radości"... gdyby Beethowen od tego zaczął,
każde jego następne dzieło byłoby tylko marnym odblaskiem tego
pierwszego... arcydieła...
Kolejna książka - "Na podbój Księżyca" (1970) - to bynajmniej
nie sarkastyczna opowieść o misji Apollo XI i amerykańskim
programie podboju kosmosu.
Napisana na zamówienie NASA za 1 mln dolarów płatne z góry
mogłaby być zwykłym panegirykiem...
okazała się pieśnią nad pieśniami - pochwałą całego rodzaju
ludzkiego, który na rydwanach ognia sięgnąć może gdziekolwiek
tylko zechce...
1979 r. - "Pieśń kata" - wstrząsający reportaż o losach
młodocianego mordercy Gary'ego Gilmore'a skazanego na karę
śmierci. To obok "Spotkajmy się w Zielonej Dolinie" R. P.
Warrena, książka, która każdego może uleczyć z krwiożerczej
chęci afirmacji społecznej zemsty jaką jest kara śmierci
wymierzana największym nawet zbrodniarzom...
1997 - najnowszą powieść - "Ewangelia według Syna" ("The Gospel
According to the Son"), miałem już niekłamaną przyjemność z
pełnym zrozumieniem przeczytać w oryginale. Czy jest to apokryf
wymierzony w chrześcijańską hipokryzję? Każdy może sobie łatwo
sam odpowiedzieć na to pytanie. Ja wiem jedno - tę pozycję znowu
cechuje dotyk geniuszu, który można porównać tylko z "Mistrzem i
Małgorzatą" Bułhakowa, "Grą w kości" Josepha Majaulta, "Nocą nad
Jeruzalem" Svena Delblanca, "Niezłomnym z Nazaretu" Ryszarda
Kurylczyka, ale także "Weselem Stu Tysięcy Barbarzyńców" Altino
do Tojala, "Zu, pływającym aniołem" Ramona Jose
Sendera, "Księżycową Doliną" Jacka Londona, "Piętaszkiem, czyli
Otchłaniami Pacyfiku"
Michela Tourniera, "Zdążyć przed pierwszą
gwiazdką" Katarzyny Grocholi...
www2.gazeta.pl/ksiazki/1,20750,1224595.html
Kto czytał, ten rozumie, co mam na myśli...
kto nie czytał, no cóż - mogę jej tylko pozazdrościc - wszystko
jeszcze przed nią... chociaż to oczywiście bynajmniej
nie "kobieca literatura"... powiedziałbym raczej - literatura
ludzka... ta najgłębiej, najmężniej dotykająca samej istoty
człowieczeństwa...
To tacy ludzie ukształtowali moją wrażliwość i jestem im za to
głęboko wdzięczny. Zastanawiam się, dlaczego nie stało się to
udziałem tak wielu innych...
Chociaż... przypuszczam, że wiem dlaczego...
Człowiek musi to mieć w sobie (a każdy to ma... na początku... u
wielu ulega to jednak stłumieniu, zagłuszeniu) i musi chcieć
wyjść naprzeciw tym swoim oczekiwaniom... szukać
samopotwierdzenia...
Gdy tego w nim nie ma, jest tylko godnym politowania kaleką...
To tak jak z miłością...
"Choćbyś władał... a miłości byś nie znał... byłbyś nikim !..."
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plerfly06132.opx.pl