Oglądasz wypowiedzi znalezione dla frazy: Michał Witkowski
Temat: Międzynarodowe Targi Książki w Jerozolimie
Międzynarodowe Targi Książki w Jerozolimie
W dniach 15-20 lutego w Jerozolimie będą odbywać się Międzynarodowe Targi
Książki. Impreza odbywają się co dwa lata.
Po raz pierwszy od lat możemy pochwalić się wydaniem w krótkim czasie kilku
nowych tłumaczeń literatury polskiej na język hebrajski. I tak w na targach
odbędzie się premiera "Lubiewa"
Michała Witkowskiego w przekładzie Ilaya
Halperna (Wydawnictwo Schocken 2009) oraz "Lali" Jacka Dehnela w przekładzie
Borisa Gerusa (Wydawnictwo Keter 2009). W najbliższym czasie ukaże się też
"Śmierć w Breslau" Marka Krajewskiego w przekładzie Borisa Gerusa (Wydawnictwo
Keter 2009) – wydawnictwo W.A.B. sprzedało już prawa do kolejnej części cyklu
powieściowego o Eberhardzie Mocku.
Wzrost liczby przekładów literatury polskiej na język hebrajski to m.in. efekt
intensywnych kontaktów IK z wydawcami izraelskimi (w 2007 roku odbyła się
podróż studyjna najważniejszych wydawców izraelskich do Polski) i pracy z
młodymi tłumaczami (Instytut Książki i Instytut Polski w Tel Awiwie
zorganizowały warsztaty dla młodych tłumaczy literatury polskiej, na
zaproszenie IK młodzi tłumacze z Izraela przyjechali do Krakowa na stypendia w
Szkole Letniej UJ).
Marek Krajewski,
Michał Witkowski oraz Jacek Dehnel będą gośćmi targów. Do
Izraela przybędzie też Ryszard Krynicki. Polscy autorzy spotykać się będą z
czytelnikami zarówno na Targach w Jerozolimie, jak i w Tel Awiwie, centrum
życia kulturalnego w Izraelu.
Na polskim stoisku (nr 523) eksponowane będą nowości literackie, książki
dofinansowane przez Program Translatorski ©Poland, judaica. Specjalna
ekspozycja poświęcona będzie polskim powieściom kryminalnym ostatnich lat.
Instytut Książki specjalnie z okazji Międzynarodowych Targów Książki w
Jerozolimie wydał katalog "Nowe Książki z Polski" w języku hebrajskim, w
którym znalazły się najciekawsze nowości (24) z ostatnich dwóch lat.
W pierwszym dniu Targów wręczona zostanie Wielka Nagroda Jerozolimska, którą w
tym roku otrzyma Haruki Murakami. Wyróżnienie to przyznawane jest od 1963
roku. Ostatnim laureatem był Leszek Kołakowski.
Targi Książki w Jerozolimie będą okazją do promocji hebrajskiej wersji strony
internetowej Instytutu Książki
PROGRAM
* Poniedziałek, 16 lutego
18:30
Kawiarnia literacka na Targach
Spotkanie z Markiem Krajewskim, Nicolas’em Fargues’em i Yannem Apperrym
Prowadzenie: Dror Mishani
(tłumaczenie na hebrajski: Miriam Borenstein)
* Wtorek, 17 lutego
19.30
Kawiarnia-księgarnia Tola'at Sfarim
Spotkanie z Markiem Krajewskim
Prowadzenie: Amnon Jackont
(tłumaczenie na hebrajski: Karol Becker)
Tola'at Sfarim, Kikar Rabin 9, Tel Aviv, tel. 03-5298499/0
* Środa, 18 lutego
18:00
Stoisko polskie nr 523 na Targach
Jacek Dehnel i
Michał Witkowski podpisują swoje książki
19:00
Kawiarnia literacka na targach
Spotkanie z Jackiem Dehnelem i
Michałem Witkowskim
Prowadzenie: Nir Baram i Dori Manor
(tłumaczenie na hebrajski: Miriam Borenstein)
19:45
Spotkanie z Ryszardem Krynickim
Prowadzenie: Ronny Someck
(tłumaczenie na hebrajski: Miriam Borenstein)
* Czwartek, 19 lutego
19:00
Kawiarnia-księgarnia Tola'at Sfarim
Spotkanie z
Michałem Witkowskim
Prowadzenie: Benny Ziffer
(tłumaczenie na hebrajski: Karol Becker)
20:00
Spotkanie z Jackiem Dehnelem
Prowadzenie: Shimon Adaf
(tłumaczenie na hebrajski: Karol Becker)
Tola'at Sfarim, Kikar Rabin 9, Tel Aviv, tel. 03-5298499/0
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Widzialyscie?
asia.sthm napisała:
>
> Ja uwazam, ze panstwo powinno sposorowac kazde bzykanie, zrzeszonym
> i niezrzeszonym po rowno. To, mam nadzieje, bylo smieszniejsze niz
> Ivanovitz.
Wobec klopotow finansowych panstwa,na razie proponuje przynajmniej zostawienie
szaletow w spokoju. Ich likwidacja wywoluje niezadowolenie pederastow oraz
zmusza do organizowania pikiet )) Coz za pomysly, aby szalety zamieniac w
cukiernie i pozbawiac kochajacych inaczej miejsc uciech cielesnych ))
Ciotoland
Zapału pani Misi nie ostudziły nawet przeszkody, które wnet zaczęły się
piętrzyć. Długo dochodziła do tego, kto jest formalnym właścicielem budynku,
użerała się z Sanepidem. Przy okazji poznała przeszłość samego szaletu. - Był
miejscem schadzek gejów z całej Saskiej Kępy. Podobno figurował nawet w jakimś
międzynarodowym przewodniku jako miejsce homoseksualnych uciech - mówi bez
ogródek Zielińska.- Na samym początku, nim ruszyła przebudowa budyneczku,
chciałam się przekonać, ile osób kręci się po parku. Siadałam na ławce i
obserwowałam, co się dzieje. To były moje badania marketingowe. No i napatrzyłam
się na to, jak homoseksualne pary zabawiają się po krzakach. Schodzili też do
szaletu. Dzielnicowy opowiadał mi, że "na gorącym uczynku" zatrzymywano tam
ludzi w każdym wieku i z każdej warstwy społecznej: od księży, przez artystów i
znanych uniwersyteckich profesorów, po okoliczne menelstwo.
"Rezydentom" dawnego szaletu ciężko było się pogodzić z jego likwidacją. Na
samym początku do Misianki przychodziło kilku panów. Być może mieli sentyment do
tego miejsca. - Próbowali się z nami zaprzyjaźnić. Chcieli, żeby Misianka
nabrała gejowskiego klimatu. Zdarzało się też, że ktoś nie słyszał o remoncie
szaletu. Przychodził i był wyraźnie niezadowolony, że miejsce schadzek
przerobiono na cukiernię. Z resztą geje z Parku Skaryszewskiego wcale nie
znikli- mówi pani Misia.
- Kiedyś rozmawiałem z weteranem takich "pikiet". A właściwie weteranką, bo ona
każe o sobie mówić w rodzaju żeńskim. Mówiła mi, że w szalecie w Skaryszaku
panowały spartańskie warunki. Brak bieżącej wody. I dziurki w ścianach
oddzielających boksy, które zapewniały anonimowość. W sumie taką opcję można
dzisiaj spotkać w bardziej hardkorowych branżowych klubach- opowiada Janusz. -
Park Skaryszewski to typowy ciotoland, jak z książki
Michała Witkowskiego
"Lubiewo". Tam eleganccy panowie z Saskiej chodzili zabawić się z lujami- dodaje.
www.reporter.edu.pl/swiat_wedlug_saskiej/m_jak_misianka
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Stanisław Żak o Wiesławie Myśliwskim
Tak, to prawdziwy zaszczyt. Bo dla mnie jest to pisarz, który osiągnął
prawdziwe mistrzostwo w operowaniu słowem. Właśnie czytam, że Wiesław Myśliwski
jest nominowany do nagrody Nike. Dla mnie to oczywiste, że JEMU ta nagroda (i
każda inna) się po prostu należy. Nie mogę GO porównać do pozostałych
kandydatów. To jest różnica kilku klas. Mam nadzieję, że jury to zauważy. Ja to
wiem.
Nike 2007
Dwunastu prozaików, czterech poetów i czterech eseistów znalazło się wśród
nominowanych do nagrody literackiej Nike 2007. W tym roku do nagrody zostało
zgłoszonych 240 książek. Nominacje ogłoszono pierwszego dnia odbywających się w
Warszawie Międzynarodowych Targów Książki.
Wśród nominowanych znaleźli się laureaci nagrody literackiej Jerzy Pilch i
Wiesław Myśliwski. Pozostali nominowani to między innymi Maria Janion, Ewa
Lipska, Sławomir Mrożek i Marcin Świetlicki.
Pełna lista książek nominowanych w tym roku do nagrody przedstawia się
następująco: "Cały czas" Janusza Andermana, "Don Juan raz jeszcze" Andrzeja
Barta, "Pełne morze" Wojciecha Bonowicza, "Niesamowita słowiańszczyzna" Marii
Janion, "Dom Róży. Krysuvik" Huberta Klimko-Dobrzanieckiego, "Na marginesie"
Edwarda Kossoya, "Powrót Aleksandra" Zbigniewa Kruszyńskiego, "Drzazga" Ewy
Lipskiej, "Reisefieber" Mikołaja Łozińskiego, "Rozproszone głosy" Karola
Maliszewskiego, "Wyobraźnia antropologiczna" Andrzeja Mencwela, "Baltazar.
Autobiografia" Sławomira Mrożka, "Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesława
Myśliwskiego, "Moje pierwsze samobójstwo" Jerzego Pilcha, "Ogrom zła i odrobina
dobra" Ryszarda Przybylskiego, "Kolonie" Tomasza Różyckiego, "Gottland"
Mariusza Szczygła, "Muzyka środka" Marcina Świetlickiego, "Skaza" Magdaleny
Tulli i "Fototapeta"
Michała Witkowskiego.
Wybór laureata jak zwykle przebiegać będzie dwuetapowo. Na początku września
poznamy siedmiu finalistów nagrody, w pierwszy weekend października - zwycięzcę
tegorocznej edycji. Jury przewodniczy w tym roku prof. Maria Szpakowska.
Nagroda przyznawana jest corocznie od 1997 roku. Autor nagrodzonej książki
otrzymuje statuetkę NIKE dłuta Gustawa Zemły oraz nagrodę pieniężną. Wśród
dotychczasowych laureatów Nike są m.in. Czesław Miłosz, Tadeusz Różewicz,
Jarosław Marek Rymkiewicz, Andrzej Stasiuk, Dorota Masłowska. Laureat otrzymuje
statuetkę Nike dłuta Gustawa Zemły oraz czek na 100 tys. zł. Fundatorami
nagrody Nike są "Gazeta Wyborcza" oraz Fundacja Agory.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Z zycia seksualnego pedalow
3nd napisał:
> Oni nie muszą "polować" . Są w swoim środowisku . Takim trochę ukrytym.
> Na zewnątrz trudno ich odróżnić.
>
Mylisz sie. Zycie pedala to bezustanne polowanie i wiekszosc z nich wyroznia sie
jednak.
Rytmiczne klaskanie nóg o pośladki
Wywiad z
Michałem Witkowskim, autorem nominowanej do Nike książki "Lubiewo". Bez
ściemy.
Michał sam jest gejem, więc dość głupio byłoby zarzucać mu homofobię.
W piątek (28/1/05) o dwudziestej drugiej w warszawskim seksklubie gejowskim -
Fantomie panuje ożywiony ruch. Po tygodniu pracy i nauki geje z całej
aglomeracji stołecznej i wielu z innych miast przychodzą tu, aby odpocząć w
saunie czy zabawić się w kabinach i darkroomie. Co chwila dzwoni melodyjny gong
do drzwi. Przychodzą coraz to nowi goście. Starsi, młodsi. W krawatach i w
dżinsach. Wszyscy myślą o jednym. O seksie. Zaczyna się nerwowe krążenie.
Oralium -kabiny- darkroom i z powrotem. Polowanie na przygodnego partnera do
niezobowiązującego seksu. Na wielu twarzach widać napięcie i nieme pytanie: „Czy
dzisiaj coś wyrwę? Czy nie wyjdę stąd o suchym pysku”? Trzaskają drzwi kabin. W
powietrzu czuć pot i smród poppersa. Słychać przyspieszone oddechy i sapanie.
Słychać rytmiczne
klaskanie nóg o pośladki. Jest dosyć ciemno.
Świat ciot opętanych seksem
To właściwa sceneria na spotkanie z
Michałem Witkowskim – autorem gejowskiej
powieści „Lubiewo”. Niedawno wydane „Lubiewo” doczekało się już omówień w
prasie, m.in. recenzji w „Gazecie Wyborczej”. Książka składa się z luźnych
opowiadań z życia gejowskiego, głównie odchodzącego w przeszłość świata
peerelowskich pedałów (tak, wtedy nie było jeszcze gejów – pachnącego
przedstawiciela naszego gatunku rodem z ekskluzywnego klubu odzianego w obcisłą
bluzeczkę). Czytelnikom swojej książki
Witkowski nie szczędzi pikantnych
szczegółów pedalskiego życia takich jak lizanie członka czy płacenie heteryckim
taksówkarzom za seks.
Michał Witkowski wprowadza czytelnika „Lubiewa” w świat
niepiękny: pikiet, toalet dworcowych, parków, namolnych podstarzałych pedałów
latających z butelką wody służącą do przemywania członka przygodnego mężczyzny
przed obciąganiem. Pedały
Witkowskiego są opętane seksem, właściwie o niczym
innym nie myślą i nie rozmawiają. Taki świat
Michał ukazał nie tylko nam gejom,
lecz także heterykom.
Ciota wygląda na księdza
Nic zatem dziwnego, że z zaciekawieniem szedłem na spotkanie autorskie
Witkowskiego do Fantomu. Widziałem wcześniej jego zdjęcie, więc poznałem go od
razu przy barze. Nie wygląda na kapłana rozpusty. Ubrany całkiem na czarno,
raczej wyglądał na księdza. Szczupły, niezbyt wysoki o nieco ciotowatym, ale
miłym wyglądzie. Przedstawiam się jako Jacek i jeszcze przed spotkaniem z
czytelnikami zaczynamy rozmowę.
Tolerować tych wkładających sobie pięść do odbytu
Zaczynam prowokacyjnie.
- „
Michał, mówię, krążą opinie, że swoją książką ukazałeś gejów w niedobrym
świetle. Jak tu walczyć o tolerancje skoro pokazujesz nas gejów jak puszczające
się na prawo i lewo kurewki opętane seksem?
Codziennie nowy partner z zasikanej toalety
poland.indymedia.org/pl/2006/09/23525.shtml
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Lepiej być faszystą czy pedałem?
Chodzą, chodzą, wbrew przekonaniu niektórych...
snajper55 napisał:
> markus.kembi napisał:
>
> > Ja przyznam, że wolałbym być pedałem niż faszystą bo nie chciałbym mieć
> > faszystowskich poglądów ani metod działania. Chociaż z drugiej strony wol
> ałbym
> > się ubrać w strój SA albo włoskiej Narodowej Partii Faszystowskiej niż w
> > damski żakiet i bluzkę z falbankami.
>
> Pedały nie chodzą w damskich ciuchach. Coś Ci się pomieszało.
>
> S.
Chodzą, chodzą, wbrew przekonaniu niektórych. Ponizej masz fragment wywiadu :
Pisz, pisz, nasza królowo. Rozmowa z
Michałem Witkowskim, autorem głośniej
powieści "Lubiewo"
Katarzyna Bielas 14-03-2005, ostatnia aktualizacja 11-03-2005 18:03
A kiedy widzę, że przychodzą stare cioty, takie z dworca, z obowiązkową
reklamówką w ręce, wtedy naprawdę płaczę ze wzruszenia i cieszę się, bo to
znaczy, że książka trafia pod strzechy
W swojej książce opisuje Pan cioty, czyli - jak sam Pan pisze - odłam
środowiska pedalskiego. Cioty to oni czy one?
Ja bym powiedział "one", bo dla mnie ważniejsze jest, jak kto się czuje, niż
to, co ma między nogami. Czyli bardziej gender niż seks.
Cioty też będą bardziej się cieszyć, jeśli się będzie na nie mówić "one". Całe
ich życie jest grą, rozchwianiem pomiędzy rolami seksualnymi, zawieszeniem
między męskością i kobiecością. Bo to nie są przecież prawdziwe "one".
Są chwile, w których ciota - w dżinsach i adidasach - czuje się męsko, i są
takie, kiedy np. wkłada na siebie jakąś delikatną szatkę i czuje się kobieco.
Nie zależy to chyba tylko od ubrania. W "Lubiewie" jest fragment jak z
Gombrowicza, ciota mówi: "Jeśli ktoś do mnie męsko, to ja się wycofuję w
kobietę, i na odwrót".
To może także zmieniać się w różnych okresach życia. Ktoś mówi: "Aleś się od
ostatniego roku wygięła" - tzn. stałaś się bardziej kobieca, np. wchodząc w
towarzystwo bardziej wygiętych.
Życie takich osób polega na ogrywaniu ich seksualnej tożsamości. To jest
zabawa, teatr, żarty. Cioty potrafią się same z tego śmiać i cieszyć.
Czy to rozchwianie nie zagraża tożsamości, nie osłabia poczucia bezpieczeństwa?
Jak ci ludzie się czują?
Na pewno nie czują się normalnie - jeśli pojęcie normy jeszcze istnieje - tzn.
nie czują się tak jak heteroseksualna kobieta czy heteroseksualny mężczyzna.
Czują się obco, kiedy wychodzą poza homoseksualne getto, z ciepłej przystani
wśród ciot, z mieszkania, knajpy, dyskoteki.
W "Lubiewie" opisałem, jak Aligatorzyca idzie do supermarketu, gubi numerek z
przechowalni i nie chcą jej oddać torebki. Wmawiają jej, że damska torebka nie
może należeć do niej. I wtedy ona zaczyna czuć się jak w obcym świecie, w obcym
ubraniu, z cudzą torebką.
Jej niepewność tworzy tylko społeczna norma?
Tak. Aligatorzycy nie przeszkadza, że jest ciotą i nosi torebkę.
Często młode cioty mówią: "Ja nigdy nie ufarbuję włosów, nie wyszczypię brwi,
nie będę kręcić dupą", ale i tak to wszystko w nich kipi i półświadomie
wychodzi w każdym ruchu.
Uciążliwość dla psychiki pojawia się jednak dopiero w kontakcie ze
społeczeństwem.
No to kim jest ciota?
To bardzo trudne, szczególnie że do tej pory nikt się tym nie interesował.
Z zewnątrz to każdy wie, wystarczy, że oglądał filmy polskie z czasów komuny:
serial "Tulipan", "Wodzireja", "Czy jest tu panna na wydaniu" Janusza
Kondratiuka. W trzecim, czwartym planie pojawiały się takie postacie.
A to jakiś pan z baletu, który przychodzi i mówi: "Szukam mojego chłopca", a to
pan cały na biało z pederastką.
Reżyserzy dobrze znali ten typ, mrugali okiem do widza.
Moje pytanie w książce brzmiało: jak to jest, że to się w kimś zalęga, że od
razu to po nim widać, że on czuje w sobie to coś miękkiego, delikatnego?
I jak to się dzieje?
Jak obserwuje się młodych gejów, można dojść do wniosku, że staje się to
dopiero wtedy, kiedy wchodzą w środowisko. Tyle że niektórzy są na to bardziej
podatni, inni mniej. (...)
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Marsz, Marsz Równości
Rytmiczne klaskanie nóg o pośladki
Wywiad z
Michałem Witkowskim, autorem nominowanej do Nike książki "Lubiewo".
Bez ściemy.
Michał sam jest gejem, więc dość głupio byłoby zarzucać mu homofobię.
W piątek (28/1/05) o dwudziestej drugiej w warszawskim seksklubie gejowskim -
Fantomie panuje ożywiony ruch. Po tygodniu pracy i nauki geje z całej
aglomeracji stołecznej i wielu z innych miast przychodzą tu, aby odpocząć w
saunie czy zabawić się w kabinach i darkroomie. Co chwila dzwoni melodyjny gong
do drzwi. Przychodzą coraz to nowi goście. Starsi, młodsi. W krawatach i w
dżinsach. Wszyscy myślą o jednym. O seksie. Zaczyna się nerwowe krążenie.
Oralium -kabiny- darkroom i z powrotem. Polowanie na przygodnego partnera do
niezobowiązującego seksu. Na wielu twarzach widać napięcie i nieme pytanie: „Czy
dzisiaj coś wyrwę? Czy nie wyjdę stąd o suchym pysku”? Trzaskają drzwi kabin. W
powietrzu czuć pot i smród poppersa. Słychać przyspieszone oddechy i sapanie.
Słychać rytmiczne klaskanie nóg o pośladki. Jest dosyć ciemno.
Świat ciot opętanych seksem
To właściwa sceneria na spotkanie z
Michałem Witkowskim – autorem gejowskiej
powieści „Lubiewo”. Niedawno wydane „Lubiewo” doczekało się już omówień w
prasie, m.in. recenzji w „Gazecie Wyborczej”. Książka składa się z luźnych
opowiadań z życia gejowskiego, głównie odchodzącego w przeszłość świata
peerelowskich pedałów (tak, wtedy nie było jeszcze gejów – pachnącego
przedstawiciela naszego gatunku rodem z ekskluzywnego klubu odzianego w obcisłą
bluzeczkę). Czytelnikom swojej książki
Witkowski nie szczędzi pikantnych
szczegółów pedalskiego życia takich jak lizanie członka czy płacenie heteryckim
taksówkarzom za seks.
Michał Witkowski wprowadza czytelnika „Lubiewa” w świat
niepiękny: pikiet, toalet dworcowych, parków, namolnych podstarzałych pedałów
latających z butelką wody służącą do przemywania członka przygodnego mężczyzny
przed obciąganiem. Pedały
Witkowskiego są opętane seksem, właściwie o niczym
innym nie myślą i nie rozmawiają. Taki świat
Michał ukazał nie tylko nam gejom,
lecz także heterykom.
Ciota wygląda na księdza
Nic zatem dziwnego, że z zaciekawieniem szedłem na spotkanie autorskie
Witkowskiego do Fantomu. Widziałem wcześniej jego zdjęcie, więc poznałem go od
razu przy barze. Nie wygląda na kapłana rozpusty. Ubrany całkiem na czarno,
raczej wyglądał na księdza. Szczupły, niezbyt wysoki o nieco ciotowatym, ale
miłym wyglądzie. Przedstawiam się jako Jacek i jeszcze przed spotkaniem z
czytelnikami zaczynamy rozmowę.
Tolerować tych wkładających sobie pięść do odbytu
Zaczynam prowokacyjnie.
- „
Michał, mówię, krążą opinie, że swoją książką ukazałeś gejów w niedobrym
świetle. Jak tu walczyć o tolerancje skoro pokazujesz nas gejów jak puszczające
się na prawo i lewo kurewki opętane seksem?
- O, Grupa z Poznania - mówi ironicznie
Michał do swojego kolegi.
Dopiero potem okazało się co miał na myśli.
Witkowski razem z Kazią Szczuką
twierdzi, że tolerancja „pod warunkiem że” nie jest żadną tolerancją, lecz
elegancko opakowaną homofobią. Chodzi o często spotykanie opinie typu: będę
tolerował gejów pod warunkiem, że (będą zachowywać się po męsku, nie będą
pieprzyć się po kątach, wszyscy zawrą związki partnerskie i będą wierni sobie do
grobowej deski). Tolerancja zakłada ścierpienie tego, czego nie akceptujemy.
Czyli tolerancyjny jest tylko ten, kto akceptuje gejów z całym dobrodziejstwem
inwentarza, w ich wszystkich postaciach. Nie tylko tych nudnych domatorów w
kapciach przed telewizorem tworzących gejowskie stadło (ale: czy ktoś słyszał o
czymś takim?), lecz także tych przegiętych jak klucz wiolinowy, odzianych w
obcisłe bluzeczki, piszczących falsetem, mówiących o sobie „byłam” ,
zwracających się do kolegów „kochana”. Tych odzianych w skóry i mundury i w
lateks. Tych obsikujących się nawzajem podczas seksu, wąchających skarpety i
całujących buty. I tych wkładających sobie pięść do odbytu.
Codziennie nowy partner z zasikanej toalety
- Czy ty
Michał twierdzisz, że my geje mamy inny styl życia niż heterycy?” – pytam.
- Ależ oczywiście skwapliwie potwierdza
Witkowski.
Twierdzi, że denerwują go heterycy i ci działacze gejowscy (występujący w
powieści jako grupa z Poznania), którzy domagają się od nas zheteryczenia:
trwałych związków.
Michał daje do zrozumienia, że nie mamy szans na powielanie
heteryckich wzorów - wizja małżeńskiej pary gejów wychowującej adoptowane
dziecko jest bzdurą, mrzonką. Uważa, że gej jako mężczyzna z natury jest
wielopartnerowy. Heterycy tez by tak chcieli, ale kobiety ich hamują. To właśnie
kobiety nie lubią trójkątów, ciągłych zmian partnera. Kobieta jest elementem
stabilizującym związek. Związek dwóch facetów, jeśli już się pojawi, z natury
rzeczy musi być czymś innym. W domyśle pozostaje wizja związku otwartego, z
zapraszaniem trzeciego faceta do trójkąta. Wizja wielu singli, którzy maja
codziennie innego partnera takie go prosto z darkroomu, parku, zasikanej
toalety. Singli sprowadzających do domu czy w krzaki nastolatka zbiegłego z domu
na dworzec PKP czy pijanego żołnierza na przepustce.
Po co więc takim puszczającym się seksoholikom związki partnerskie i adopcja?!
Czy wynurzenia
Witkowskiego nie dostarczają amunicji naszym wrogom: Rydzykom,
Giertychom i Młodzieży Wszechpolskiej?
- Czy jesteś agentem Watykanu – pytam się zatem
Witkowskiego.
- Nie - odpowiada, uśmiecha się tylko pod wąsem.
Co chciałeś przez tę książkę osiągnąć? –pytam. Nic, dobrze się czyta – odpowiada.
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
Temat: Nagroda dla zboczeńców
snajper55 napisał:
> A Ty widzisz różnicę miedzy Krollopem - mężczyzną a Krollopem - pedofilem ?
Pedofil to nowa, trzecia płeć ?
> A ciota skąd się wywodzi ?
Ciotami i pedałami czy pedziami nazywają siebie homoseksualisci. Nie wiedziałeś
o tym ? Nie wierzę !
Pisz, pisz, nasza królowo. Rozmowa z
Michałem Witkowskim, autorem głośniej
powieści "Lubiewo"
A kiedy widzę, że przychodzą stare cioty, takie z dworca, z obowiązkową
reklamówką w ręce, wtedy naprawdę płaczę ze wzruszenia i cieszę się, bo to
znaczy, że książka trafia pod strzechy
W swojej książce opisuje Pan cioty, czyli - jak sam Pan pisze - odłam
środowiska pedalskiego. Cioty to oni czy one?
Ja bym powiedział "one", bo dla mnie ważniejsze jest, jak kto się czuje, niż
to, co ma między nogami. Czyli bardziej gender niż seks.
Cioty też będą bardziej się cieszyć, jeśli się będzie na nie mówić "one". Całe
ich życie jest grą, rozchwianiem pomiędzy rolami seksualnymi, zawieszeniem
między męskością i kobiecością. Bo to nie są przecież prawdziwe "one".
Są chwile, w których ciota - w dżinsach i adidasach - czuje się męsko, i są
takie, kiedy np. wkłada na siebie jakąś delikatną szatkę i czuje się kobieco.
(...)
No to kim jest ciota?
To bardzo trudne, szczególnie że do tej pory nikt się tym nie interesował.
Z zewnątrz to każdy wie, wystarczy, że oglądał filmy polskie z czasów komuny:
serial "Tulipan", "Wodzireja", "Czy jest tu panna na wydaniu" Janusza
Kondratiuka. W trzecim, czwartym planie pojawiały się takie postacie.
A to jakiś pan z baletu, który przychodzi i mówi: "Szukam mojego chłopca", a to
pan cały na biało z pederastką.
Reżyserzy dobrze znali ten typ, mrugali okiem do widza.
Moje pytanie w książce brzmiało: jak to jest, że to się w kimś zalęga, że od
razu to po nim widać, że on czuje w sobie to coś miękkiego, delikatnego?
I jak to się dzieje?
Jak obserwuje się młodych gejów, można dojść do wniosku, że staje się to
dopiero wtedy, kiedy wchodzą w środowisko. Tyle że niektórzy są na to bardziej
podatni, inni mniej.
Wcześniej człowiek nawet nie wie, że tak można i wolno się bawić, choć wielu
gejów w dzieciństwie robiło sobie z prześcieradła sukienkę i przeginało się
przed lustrem.
Przychodzi np. do baru gejowskiego we Wrocławiu, po raz pierwszy, 16-latek.
Przyjechał ze wsi, wygląda jak każdy inny chłopak, ma szary sweterek i czuje
się obco, bo nie jest ani przesadnie męski, ani kobiecy. Bardzo szybko zaczyna
przejmować wzorce, musi się ubrać, poruszać tak jak inni, śmiać z tych samych
zblazowanych kawałów, piszczeć albo wręcz przeciwnie - być bardzo męski. Bo
środowisko pedalskie moim zdaniem dzieli się na pół - na męskie i kobiece.
"Gej, pedał, ciota" - w języku mediów te słowa różnią się stopniem
obraźliwości. Pan używa ich chyba inaczej.
"Pedały", dla mnie, to ogólna nazwa wszystkich homoseksualistów. Właściwie
pedał to dla mnie polski gej, bo słowa "gej" nie znoszę.
Wśród homoseksualistów są z grubsza dwie grupy - bardzo męskich, którzy nie
posiadają jakiejś specjalnej nazwy, są aktywni w łóżku, krótko obcięci,
napakowani, i kobiecych, czyli właśnie cioty. A że cioty są ludkiem bardzo
licznym i występują na wszystkich piętrach społecznych, są zatem też cioty z
marginesu, które mnie najbardziej zainteresowały. Bo są "podwójnie wykluczone".
Mimo że nazwa jako pogardliwa i przyszła z zewnątrz, to teraz cioty same tak o
sobie mówią. Na pedalskiej plaży w Lubiewie koło Międzyzdrojów słyszy się
np.: "Cioty, nie śmiećcie tutaj". Słowo stało się już dla nich przezroczyste.
Co z "gejem"?
Nienawidzę słowa gej, które kojarzy mi się ze Stevenem z "Dynastii". Jest to
wytwór politycznie poprawnej kultury masowej, gej z kluczykami do czerwonego
ferrari z otwartym dachem, który mówi: "Ojcze, jestem gejem", bo oglądalność
serialu spada.
Tak mi się kojarzył gej za komuny. Kiedy z wyobrażeniem takiego grzecznego,
ślicznego geja szło się do baru czy parku, odnosiło się wrażenie, że tam
wszyscy są skryminalizowanym elementem pedalskim.
Słowo "gej" to coś zapożyczonego, sztucznego, wynik cenzury i twór nowomowy,
tyle że nie komunizmu, lecz liberalnego kapitalizmu. Trudno lubić poprawność
polityczną, kiedy się jest pisarzem. (...)
Opisał Pan wiele wstydliwych, niepoprawnych politycznie spraw. Co jest dla Pana
jeszcze społecznym tabu?
Może tabu w społeczeństwie kryje się tam, gdzie wcale go nie szukamy. Ale
szybko i błyskotliwie nie wymienię, gdzie. Teraz u nas tabu jest np.
stwierdzenie, że coś, co jest drogie, może być gorsze od tego, co tanie.
Na przysłowiowej herbatce u cioci tabu jest wszystko poza miłym, grzecznym
chłopcem, który robi doktorat i lada dzień przyprowadzi fajną dziewczynę.
Ciężko być tym wrednym, co zakiepuje papierosa w kawie.
Katarzyna Bielas
serwisy.gazeta.pl/df/1,34471,2597124.html
Przeczytaj wszystkie posty z tego wątku
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plerfly06132.opx.pl
Strona
3 z
3 • Zostało wyszukane 238 wypowiedzi •
1,
2,
3